Robert :
Gdy rano pojechałem na stadion, zaczął się trening. Po skończonym treningu miałem wracać do domu, ale natknąłem się na moją eks. Poprosiła mnie o rozmowę, zgodziłem się. Oczywiście błagała mnie, żebym do niej wrócił, ale ja nie mam zamiaru do niej wracać. Nasza rozmowa dobiegała końca, gdy nagle ona mnie pocałowała, próbowałem ją odepchnąć od siebie, ale usłyszałem krzyk za sobą i w mgnieniu oka odwróciłem się. Ujrzałem za sobą Weronikę która płakała. Chciałem jej to wszystko wytłumaczyć, ale wybiegła. Pobiegłem za nią wołając jej imię, ale nie zwracała na to uwagi. Wsiadła do samochodu i w tamtej chwili doznałem szoku. Auto w którym znajdowała się moja ukochana, wpadło na tira i po chwili auto znalazło się do góry nogami :
- Weronika ! - krzyknąłem, pobiegłem do miejsca wypadku i zobaczyłem nieprzytomną polkę. - Boże zadzwońcie po karetkę ! - wrzasnąłem do dziewczyn. Próbowałem otworzyć drzwi, ale nie dało się, ponieważ się zacięły. Spojrzałem się w stronę Klaudii, Agaty i Ewy, aby się upewnić czy zadzwoniły po pogotowie. Klaudia rozmawiała przez telefon i od razu można było wyczuć jej zdenerwowanie, z resztą u Ewy i Agaty było podobnie. Cały czas siłowałem się z tymi cholernymi drzwiami, ale bez skutku. Nawet nie zauważyłem kiedy przy mnie znaleźli się strażacy i ratownicy. Długo zajęło im otworzenie, a raczej wyrwanie drzwi. Ratownicy wyjęli Weronikę, przeraziłem się gdy ją zobaczyłem, była cała zakrwawiona :
- Boże kochanie ! - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Proszę się odsunąć - powiedział jeden z ratowników.
- Proszę mogę jechać z wami ? - zapytałem z trudem.
- A pan jest ... ?
- Można tak powiedzieć, że narzeczonym - odparłem.
- No dobrze - uległ i szybko wsiedliśmy do karetki. Ruszyliśmy na sygnałach i po chwili byliśmy już w szpitalu. Wysiadłem i odsunąłem się, aby ratownicy mogli wyjechać z noszami. Pobiegli w stronę wejścia do szpitala i od razu pojechali z nią na badania. Pielęgniarka zaprowadziła mnie do poczekalni. Czas strasznie się dłużył, co chwila ktoś wychodził z pokoju Weroniki, ale nikt nic nie chciał mi powiedzieć.
- Co z nią ? - usłyszałem głos Klaudii, która podbiegła do mnie.
- Sam nie wiem - spuściłem głowę. - To wszystko moja wina - obwiniałem siebie.
- Nawet tak nie mów - poczułem jej dłoń na moim ramieniu.
- Ale jak to prawda, gdybym mógł cofnąć czas to bym to zrobił. Po jaką cholerę zgodziłem się na tą rozmowę z Anią i po co mnie pocałowała ?
- Chciała zrobić na złość Weronice - odparła. - Jak wchodziłyśmy na stadion i od razu was zauważyłam i gdy Anka nas tylko zobaczyła i postanowiła Cię pocałować.
- Nie wybaczę sobie jeśli jej się coś stanie i dziecku - schowałem twarz w dłoniach, ponieważ się rozpłakałem. Podniosłem głowę i zobaczyłem lekarza wychodzącego z pokoju i zbliżał się do nas :
- Jak z nią ?! - zapytałem zrywając się z krzesła.
- Powiem tak, z dzieckiem wszystko dobrze, ale niestety z pańską dziewczyną jest bardzo źle. - wypowiedział te słowa i w tym momencie mój świat runął. Nie mogłem stracić osoby, którą darzę miłością.
- Mogę ją zobaczyć ? - ledwo zapytałem się doktora.
- Tak, ale proszę się nastawić na to, że pacjentka leży w śpiączce.
- W śpiączce ?! - uniosłem się.
- Uspokój się Robert - wtrąciła się Menander BvB.
- Przepraszam, a ile tak będzie leżeć ?
- Jeszcze kilka dni. - odparł. - Zaprowadzę pana do sali Weroniki. - i ruszyliśmy. Ustał przed salą numer 9 i odszedł. Zbierałem w sobie siły i wszedłem do sali. Stało tam tylko jedno łóżko, na którym leżała ONA, przypięta do różnych aparatur, pełno kabli w okół siebie. Usiadłem na krzesełku przy łóżku psycholog. Złapałem ją za rękę :
- Przepraszam to moja wina, nie chciałem Cię zranić. Kocham Cię nad życie i nie wiem co zrobię jeśli Cię stracę. - pocałowałem ją w czoło. Podziwiałem jej piękną twarz, była cała poobijana, ale po mimo tego nadal taka pogodna.
- Robert ... - weszła do środka przyjaciółka Weroniki oraz żona Piszczka i żona Kuby. Podeszły do mnie.
- Boże ile kabli - przestraszyła się Ewa.
- Ale wyjdzie z tego, nie można się teraz poddawać. Nie chciałaby tego - powiedziała Agata.
- No właśnie, słyszysz Robert ? - skierowała Klaudia te słowa do mnie.
- Ech... - westchnąłem. - Zostawię was, ja idę do sklepiku, chcecie coś ?
- Nie dzięki - odparły równocześnie. Zostawiłem je w pokoju i wyszedłem. Gdy tak szedłem do kawiarni, wpadałem na ludzi ale nie zwracałem na to uwagi. Byłem obecny tylko fizycznie, bo duchem gdzieś błądziłem.
- Robert - wyrwał mnie głos wypowiadający moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą ojca moje ukochanej.
- Dzień dobry - przywitałem się cicho.
- Jak się czuje moja córeczka ? - na jego twarzy widniała troska.
- Nie za dobrze, leży w śpiączce - odparłem ze zrezygnowaniem.
- Co ?! Boże moja królewna. Jak to się stało, że miała wypadek ? - zapytał zaniepokojony rodziciel poszkodowanej. Opowiedziałem mu całą historię, bałem się jego reakcji, ale zrozumiał :
- Na pewno z tego wyjdzie. Jest strasznie silną osobą, a po między wami jeszcze się ułoży. - powiedział.
- Dziękuje - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
- A w jakiej sali leży, chciałbym ją zobaczyć - rzucił tata polki.
- W sali numer 9 - odparłem.
- Nawet leży w sali z twoim numerem - zaśmiał się. - Nie poddawaj się - położył swoją dłoń na moim ramieniu. Popatrzyłem mu prosto w oczy. Poszedł do córki. Miałem dosyć na dzisiaj wrażeń i szpitali wiec postanowiłem wrócić do domu i iść spać.
Kilka dni później
Przez te ostanie dni nie mogłem skupić się na treningach i trener dał mi wolne. Całe dnie spędzałem w szpitalu, chodziłem taki jakiś przygnębiony, nieobecny. Gdy dzisiaj przyjechałem do szpitala, czekał na mnie lekarz :
- Panie Lewandowski - uśmiechnął się - Mam dla pana dobre wieści.
- Zamieniam się w słuch ! - odparłem podekscytowany.
- Przed godziną wybudziliśmy ze śpiączki pańską dziewczynę - ponownie zagościł na jego twarzy uśmiech.
- Naprawdę ? Jak ona się czuje ?
- Tak, a jej stan się polepszył. Jest duża poprawa - zapewnił mnie doktor.
- Ciesze się. Mogę się z nią zobaczyć ? - spytałem unosząc kąciki ust do góry.
- Jak najbardziej - odparł.
- Dziękuje za wszystko - ze szczęścia przytuliłem się do mężczyzny. Pobiegłem pod sale Weroniki, ale coś nie pozwalało mi wejść do środka. Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi.
- Kochanie ... - zacząłem niepewnie. Zasiadłem na krześle, na którym przez te ostatnie dni, spędzałem dużo czasu.
- Czego chcesz ? - powiedziała oschle.
- Przeprosić i błagać o wybaczenie. - złapałem ją za rękę, ale szybko ją zabrała.
- Twoje przeprosiny niczego nie zmienią - rzuciła patrząc się w okno.
- Ty nic nie rozumiesz. KOCHAM CIĘ ! Jak tak leżałaś tutaj i dowiedziałem się, że twój stan Ci zagraża, bałem się... bałem się, że Cię stracę ! I to moja wina ! Obwiniam się za to wszystko - rozpłakałem się patrząc jej w oczy. Popatrzyła się na mnie i po jej policzkach poleciały łzy.
- Nie utrudniaj. - rzuciła - Kiedy wyjdę ze szpitala jadę do Polski i nie próbuj mnie zatrzymywać - była taka zimna, nie poznawałem jej.
- Jak to ? Ale tak na stałe ? Przecież tu w Dortmundzie masz mnie, przyjaciół i teraz chcesz to wszystko porzucić ? - nie wierzyłem w to, jest to zły sen z którego zaraz się obudzę, ale niestety była to rzeczywistość.
- Normalnie, nie wiem czy na stałe czy nie. Ciebie już nie ma, nas już nie ma, nie rozumiesz ? - wydusiła ledwo, ponieważ rozpłakała się.
- Ty będziesz dla mnie zawsze. KOCHAM CIĘ !!!!!!!!! - wykrzyczałem.
- Kochasz mnie ? Jakbyś mnie kochał to byś się nie lizał ze swoją byłą ! Zabawiłeś się mną i zraniłeś ! Wyjdź. Nie chce Cię znać ! - obydwoje ryknęliśmy płaczem.
- Nie chcesz mnie widzieć, rozumiem, ale do Polski nie dam Ci wyjechać - rzuciłem i poszedłem.
Weronika :
Od wypadku minęło kilka dni, w których leżałam bez ruchu, w śpiączce. Miałam dużo czasu na podjęcie decyzji. Było mi strasznie ciężko rozstać się z Lewandowskim, ale nie miałam już siły ciągnąć tego dalej. Postanowiłam, że wyjadę na kilka dni do Polski, odpocząć, zadbać o siebie. Brzuszek rośnie, maleństwo już chce najwyraźniej przyjść na świat. Można zauważyć na pierwszy rzut oka, że spodziewam się dziecka. Chciałam jak najszybciej wyjść ze szpitala. Usłyszałam pukanie do drzwi :
- Proszę - powiedziałam i w drzwiach stanął mój tata. - Tato ! - rozpłakałam się. Ojciec podszedł do mnie i usiadł koło mnie.
- Ciii, kochanie nie płacz - głaskał mnie po głowie i co chwila dawał buziaka w głowę.
- Kocham go - wydukałam.
- Wiem, że go kochasz i on Ciebie też.
- Ale ja nie mogłam, musiałam się z nim rozstać - odsunęłam się od niego.
- Wiem, że on będzie walczył o Ciebie i nie podda się tak łatwo - uświadomił mnie.
- Wiem i dla tego na parę dni wylatuje do Polski - odparłam.
- Jesteś tego pewna ? Przecież ty musisz teraz o siebie dbać, nie zagrażać swojemu dziecku - powiedział.
- Rozumiem, ale na razie nie chcę go widzieć - cały czas po moich policzkach płynęły łzy.
- Dobrze, ale nie wiem czy to jest teraz dobry pomysł, abyś leciała do Polski ... - zawahał się.
- Tato.. coś się stało ? - przestraszyłam się poważnej miny mojego ojca.
- Proszę tylko się nie denerwuj. - zbliżył się do mnie - Bo .....
Przepraszam, że tak późno dodaje 16 rozdział. Miał się pokazać wczoraj, ale nie miałam czasu :C Mam nadzieje, że podoba wam się to co piszę. Nie raz chce już skończyć to pisać, bo nie wiem czy warto to kontynuować .... Zostawcie jakiś ślad po sobie :)
Pisz dalej ! Nawet nie myśl o kończeniu tego ! Rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Nie wiem zobaczę
UsuńŚwietne ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDobrze , ze sie obudziła :)
Czekam na kolejny , kiedy dodasz ?
Dziękuje :) Postaram się w niedziele, ale niczego nie obiecuje, bo przez ostatnie dni mam urwanie głowy :C
Usuńod 3 dni czytam twojego bloga i jestem to prostu pod wrażeniem... A ten rozdział po prostu bomba.. Czekam na kolejny ...
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć taki słowa <3
UsuńTo tylko prawda.. Czytałam chyba ze 5 opowiadań i skończyłam czytać aby czytam twojego bloga <3
Usuńaha i nawet nie myśl o kończeniu tego opowiadania..
O jakie to miłe <3
Usuńna razie będę pisać, ale nie wiem co będzie dalej :)
Nawet nie mysl o skonzcniu tego blogo jest poprostu genialny : A co do rozdzialu to swietny jest :** Czekam na nastepny dodaj szybko :))
OdpowiedzUsuńDziękuje ;*** postaram się jak najszybciej :)))
UsuńNo właśnie nie waż się kończyć tego bloga, wybij sobie to z głowy. To jest naprawdę świetne :) zapraszam do mnie : http://bajkowakraina.uchwycone-chwile.pl/
OdpowiedzUsuńNo zobaczę, ale raczej nie skończę :) Dziękuje ;p
UsuńBoże, błagam nie kończ !!! Przynajmniej nie teraz, pozdrawiam i czekam na kolejne dzieło :)
OdpowiedzUsuńKolejne " dzieło " pojawi się w niedziele, a przynajmniej postaram się ;***
UsuńSuper rozdział . Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
Usuńnie może jechać bo????? no ej, jak mogłas przerwac w takim momencie. Laksa zachowuje się nieco histerycznie(hormony),chociż ją rozumiem, nic fajnego zobaczyć swojego faceta w ramionach jego ex. A Robert jak na zwykły pocałunek, coś za bardzo się tłumaczy i za bardzo czuje sie winny. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńTrzeba robić napięcie :) Robert czyje się winny za ten wypadek :)
Usuńświetne szkoda że miała wypadek ale jakby tego nie było to emocji w opowiadaniu też by nie było a są potrzebne
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
kolllorowe.blogspot.com
nieodporneserce.blogspot.com
świetne! i pisz dalej prosze :)
OdpowiedzUsuń