wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 15

Nie dowierzałam, przede mną stała Klaudia z ... z moim ojcem :
- Ta... Tata ? - stałam jak sparaliżowana.
- Córeczko - pamiętałam ten uśmiech z dzieciństwa, był jak piękny motyl, który będzie zawsze czuwał nade mną.
- Tato ! - rzuciłam się na niego. Tęskniłam za nim. Kiedy mieszkałam w Polsce, moje kontakty z moim rodzicielem były wspaniałe. Spotykaliśmy się codziennie i dzwoniliśmy do siebie. Gdy miałam niespełna 6 lat moi rodzicie się rozwiedli. Moja matka zabraniała mi kontaktów z ojcem, ale ignorowałam to i po mimo jej zakazu nadal spotykałam się z ojcem. Kiedy wyjechałam do Dortmundu, nasze kontakty się urwały, brakowało mi jego rad w trudnych chwilach i tej jego ojcowskiej ręki.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłam ! - powiedziałam przez łzy radości. Mocno go przytuliłam, nie chciałam go wypuszczać.
- Moja mała księżniczka, Kochanie zaraz mnie udusisz - zaśmiał się. Odsunęłam się od taty i widziałam w jego oku łzę, której nie chce wypuścić.
- Kiedy przyjechałeś do Dortmundu ?
- Wczoraj wieczorem - odparł.
- Czemu nie zadzwoniłeś ? Może lepiej porozmawiamy w środku, zapraszam - uśmiechnęłam się i zaprosiłam ojca do środka.
- To ja już będę leciała, nie chcę wam przeszkadzać - wtrąciła Klaudia.
- Ależ skąd i tak u nas są Błaszczykowscy i Piszczkowie - zaśmiałam się.
- Nie ja lece, bo Mario czeka - dała mi buziaka w policzek. Wróciłam do ojca, on się rozebrał i weszliśmy do salonu. Wszyscy obecni w moim domu popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
- Co wy tak patrzycie ? Musicie poznać mojego tatę - rzuciłam podekscytowana. Bałam się reakcji Lewego.
- Miło poznać twojego tatę. Jestem Kuba, a to moja żona - Kuba i Agata podeszli do mojego rodziciele i się przedstawili.
- Nazywam się Łukasz, a to moja żona Ewa - podeszli do nas z uśmiechami na twarzy. Teraz tylko pozostał napastnik Borussii. Trochę minęło za nim się przedstawił :
- Robert - podał dłoń mojemu ojcu.
- Jak miło poznać przyjaciół mojej perełki - odpowiedział przybyły gość.
- Tato ja i Robert jesteśmy razem - podeszłam do Lewandowskiego i złapałam go za rękę :
- Od razu podejrzewałem, że jesteście razem. - zaśmiał się. - Ale w końcu znalazłaś sobie porządnego chłopaka.
- Tato ... - powiedziałam z wytrzeszczem.
- Zgadzam się z twoim tatą - posłał mi buziaka. - Ten Kamil to jakiś idiota.
- Dziękuje kochanie, pocieszyłeś mnie - cmoknęłam go w policzek.
- Kamila nigdy nie lubiłem , ale nic nie chciałem mówić ponieważ z nim chodziłaś - wtrącił się ojciec.
- Dobrze tatusiu - powiedziałam jak mała dziewczynka. - Może wejdziemy do salonu i usiądziemy ?
- Oczywiście - odpowiedzieli mi równocześnie moi kochani mężczyźni, po czym zaczęli się śmiać. Poszliśmy do salonu, zasiedliśmy na kanapie i zaczęli wypytywać ojca o moim dzieciństwie, a szczególnie Robert. Cieszył mnie widok mojego ojca jak dogaduje się z piłkarzem. Długo tak rozmawiali, tata opowiadał różne śmieszne historie z młodych lat, a ja się śmiałam. Było wesoło, ale niestety wybiła 23:00 i goście zaczęli się zbierać.
- My już będziemy uciekać - powiedział Kuba i Łukasz. Odprowadziłam ich do drzwi i się z nimi pożegnałam. Wróciłam do salonu :
- No panowie, jutro też jest dzień i sobie pogadacie - zaśmiałam się.
- Dobrze córeczko - uśmiechnął się rodziciel. - Obra to ja uciekam, bo jeszcze muszę hotel sobie znaleźć - ruszył ku wyjściu z salonu.
- Ty chyba zwariowałeś. Śpisz u mnie - powiedziałam stanowczym głosem.
- Ale ja nie chce robić kłopotu - odparł.
- Ale to żaden kłopot - nalegałam.
- No dobrze niech Ci będzie - zaśmiał się.
- Pokaże Ci pokój - rzuciłam. Weszłam po schodach na górę, a tata poszedł w ślady za mną. Otworzyłam drzwi od gościnnego pokoju :
- Na razie jest twój - dałam mu buziaka. - Rozpakuj się, ja przyjdę później - posłałam mu uśmiech i wyszłam.
Robert :
Zaskoczyła mnie wizyta ojca Weroniki i było widać, że ją też. Nigdy nie wspominała o swoim tacie, a ja nie chciałem ją o niego pytać. Zdaje się bardzo miły, dużo rzeczy się dowiedziałem o mojej ukochanej. Poszedłem do kuchni i poczułem jak pani psycholog wskakuje mi na plecy :
- Zwariowałaś ? - zapytałem z uśmiechem - Mogłem Cię nie złapać.
- Zwariowałam, ale na twoim punkcie - zaśmiałam się. - Ale złapałeś - wytknęła mi język.
- Na moim punkcie to wszyscy wariują - odpowiedziałem wścipsko.
- Kochanie zostaniesz na noc ? - zapytała z maślanymi oczkami.
- Niestety muszę jechać do domu - odpowiedziałem dając jej buziaka.
- Ale ty piłeś - odparła - Nie ma mowy, zostajesz - załapała mnie za rękę i pociągnęła do sypialni.
- Ale kotek ja napra ... - nie dokończyłem zdania, ponieważ Weronika zamknęła mi usta pocałunkiem.
- Zostajesz i koniec, a jak zwiejesz to Ci  dupę skopie - pogroziła mi i poszła do łazienki. Wyszła z łazienki, a ja wszedłem. Kątem oka zauważyłem, że polak idzie w stronę pokoju ojca. Po 10 minutach wyszedłem z łazienki i ujrzałem Weronikę leżącą na łóżku i czekającą na mnie. Podszedłem do łóżka i położyłem się u jej boku. Wtuliła się we mnie i zacząłem ją całować. Najpierw moje pocałunki zagościły na jej ustach, a po chwili schodziłem co raz niżej. Zdejmowaliśmy z siebie ciuchy po każdym pocałunku. Przyciągnąłem ją do siebie i zanurzyłem się w niej. Na początku po woli w nią wchodziłem, ale poczułem jej pragnienie i moje ruchy stawały się szybsze. Schowała głowę pomiędzy moją szyją, a ramieniem, aby stłumić jęki. Wbiła mi paznokcie w plecy. Jej ciało było takie miękkie i pachnące. Położyłem ją delikatnie na łóżku, zająłem miejsce koło niej :
- Kocham Cię - powiedziałem z zadyszką.
- Ja Ciebie też - pocałowała mnie, położyła głowę na mojej klacie i przytuliła się. - Dobranoc.
- Dobranoc myszko - pogłaskałem ją po włosach. Okryłem nas kołderką i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Następnego dnia :
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, który leżał na szafce obok łóżka. Wskazywał na 6:55. Odwróciłem głowę w stronę kobiety, którą kocham nad życie. Wpatrywałem się w nią przez długi czas, chyba to poczuła bo otworzyła oczy :
- Mam coś na twarzy ? - zapytała zaspanym głosem.
- Nie, nic nie masz - zaśmiałem się.
- To czemu tak patrzysz ?
- Bo jesteś piękna - odparłem z uśmiechem. 
- Nie przesadzałabym - odparła. - Ja wstaje bo jest już po 7,a ja idę dzisiaj do pracy - rzuciła wstając z łóżka, ale złapałem ją w pasie i pocałowałem. Położyłem się.
Weronika :
Zaskoczyła mnie wizyta ojca, a noc spędzona z Robertem była niesamowita. Obudził mnie, bo się we mnie wgapił. Wstałam i ubrałam piżame. Ogarnęłam po drodze ubrania w które się miałam ubrać. Złapałam je w rękę i poszłam do łazienki. Ubrałam się, włosy związałam w artystyczny nieład i lekko się umalowałam. Weszłam do sypialni i zobaczyłam jak Lewy jeszcze leży :
- A ty nie masz zamiaru wstać ? - zapytałam.
- Jeszcze z 10 minut poleżę - odparł kładąc sobie poduszkę na głowę.
- Ale wiesz, że mam pod ręką wazonik z kwiatkami i zimną wodą - zaśmiałam się
- Dobra, dobra już wstaje ... - powiedział niechętnie, wstał i poszedł wziąć prysznic. Zeszłam na dół do kuchni, aby zrobić śniadanie, ale o dziwo śniadanko było już gotowe :
- Cześć księżniczko - zobaczyłam tatę opierającego się o blat, podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
- Cześć tatusiu. Jak się spało ? - zapytałam.
- No w nocy trochę głośno było - zaśmiał się,a ja od razu wiedziałam o co mu chodziło.
- Przepraszam - rzuciłam - To co jemy te ślicznie pachnące śniadanko ?
- A nie czekamy na Roberta ? - zdziwił się ojciec.
- On zaraz zejdzie - uświadomiłam go. Zasiedliśmy do stołu i po chwili dosiadł się do nas Lewandowski :
- Dzień dobry - przywitał się z moim tatkiem.
- Cześć Robert - odparł z uśmiechem.
- No to jemy, bo my się zaraz spóźnimy do pracy - wtrąciłam się. - Smacznego. - w pospiesznym tępię zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy do pracy, zostawiłam tatę samego. Jeszcze musieliśmy zajechać do Lewego po rzeczy, choć trochę mi się to nie podobało, bo możemy spóźnić się do pracy. Szybko znaleźliśmy się pod domem piłkarza Borussii i w mgnieniu oka znaleźliśmy się na Signal Iduna Park. Napastnik szybko pobiegł do szatni, a ja skierowałam się do biura. Gdy się tam już znalazłam, zastałam tylko karteczkę na swoim biurku : " Jak przyjdziesz, to zajrzyj do mnie, pewnie będę na murawie :) J. Klopp. " Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam na boisko tak jak trener prosił. Byłam już w tunelu prowadzącym na murawę i po chwili stałam koło trenera :
- Chciał mnie trener widzieć - rzuciłam
- Masz dzisiaj wolne - odparł z uśmiechem.
- Serio ? No to ja uciekam - ucieszyłam się.
- Do widzenia - zdążył się pożegnać. Po drodze spotkałam chłopaków :
- O nasza kochana pani psycholog ! - krzyknęli.
- Wasza kochana pani psycholog ma dzisiaj wolne - wytknęłam im język i zaśmiałam się.
- Ta to ma dobrze - rzucił Mario.
- Dobra na murawę, bo trener na was czeka. - i poszli. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do Klaudii. Szybkim krokiem poszłam ku jej gabinetowi i się tam znalazłam. 
- Wstawaj idziemy na zakupy - wpadłam do jej biura.
- A ty nie masz dzisiaj przypadkiem roboty ? - zapytała
- Nie, mam wolne - złapałam ją za rękę i poszłyśmy jeszcze do mnie, bo musiałam wziąć torebkę. Gdy już wszystko miałyśmy, zadzwoniłam do Ewy i Agaty, umówiłyśmy się w centrum handlowym. Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy na podbój. Po 20 minutach znalazłyśmy się już na miejscu gdzie czekały już na nas dziewczyny. 
- Cześć wam ! - krzyknęłam.
- Cześć ! - krzyknęły i się przywitały. Chyba z 2 godziny łaziłyśmy po sklepach. Nakupowałyśmy sobie tyle ciuchów, że ledwo je radziłam. Zapakowałyśmy się do auta i ruszyłyśmy ku stadionowi. Nawet nie zauważyłam kiedy byłyśmy już na miejscu. Zakupy postanowiłam zostawić w samochodzie tak jak dziewczyny. Weszłyśmy na stadion i kierowałyśmy się na murawę. Zobaczyłam, że w kącie przy wejściu na boisko ktoś stoi. Przyjrzałam się i zobaczyłam Roberta jak całuje się z Anią ....
- Robert ! - krzyknęłam przez łzy. 
- Weronika ? - szybko się odwrócił, podszedł do mnie. - Kochanie to nie tak ...
- Zostaw mnie, nie chcę Cię znać ! - wykrzyczałam mu to w twarz. - Przecież będziemy mieli dziecko, zapomniałeś ?! 
- Co jakie dziecko ?! - wtrąciła się Anka. 
- Ale kochanie to ona mnie pocałowała.
- Nie obchodzi mnie to ! - wybiegłam ze stadionu. Wsiadłam szybko do samochodu, widziałam że wybiegł za mną tak samo jak moje przyjaciółki. Pospiesznie odpaliłam auto i ...

Tak wyglądała Weronika gdy szła spać.
A tak w dzień.
Ten rozdział zostawiam wam do oceny :) Troszkę mi się nie podoba, ale cóż :D Następny rozdział będzie w czwartek :) Zostawiajcie jakiś ślad po sobie i zapraszam na swojego fan page  http://www.facebook.com/pages/Mi%C5%82o%C5%9Bci-nie-ma-ale-jest-Borussia/440219586026627?fref=ts



7 komentarzy:

  1. Świetne . mam nadzieję , ze Weronika nie bd miec żadnego wypadku (bo napisałas to i ....)
    Czeka na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. heh wcale nie musi mieć wypadku może być i ... odjechała np. A tak wgl zajebisty rozdział :) zapraszam do mnie : http://bajkowakraina.uchwycone-chwile.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty nam dziekujesz za komentarze a to my powinnysmy ci dziekowac za tak cudowny rozdzial :) Mysle ze Weronika nie bedzie miala wypadku i wybaczy Robertowi a tak na marginesie jest to najlepsze opowiadanie o Lewym:** DZIEKUJE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dziękuje wam za to, że to w ogóle czytacie <3 Nie przesadzałabym, że to najlepsze opowiadanie o Lewym <3 To ja dziękuje :)

      Usuń
  4. Super . Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń