piątek, 30 sierpnia 2013

Zawieszam

Zawieszam bloga do odwołania :< Niestety nie mam jak na razie weny, ale mam nadzieję, że powróci :) Pozdrawiam was kochani ;*

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 44

Obudził mnie Robert, w sumie to jego buziak, który zagościł z rana na moim policzku.
- Miła pobudka - wyszeptałam i lekko otworzyłam oczy.
- Pora wstawać mój kochany śpiochu - uśmiechnął się.
- Jeszcze 5 minut.
- No dobrze, to daje Ci jeszcze te 5 minut, a ja pójdę zobaczyć czy Nikodem jeszcze śpi.
- Kochany jesteś - dałam mu buziaka. Robert tak jak powiedział poszedł do synka. Poleżałam jeszcze te 5 minut, ale niestety musiałam już wstać. Niechętnie wyszłam z ciepłego łóżeczka i moje nogi skierowałam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, owinęłam się w ręcznik i poszłam do garderoby. Dość długo stałam patrząc na ciuchy, aż wybiorę te odpowiednie. Ubrałam się w nie i ponownie podreptałam do łazienki. Ustałam przed lustrem i zabrałam się za makijaż. Gdy był już gotowy to się uczesałam. Gotowa wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, gdzie siedziały sobie już moje dwa skarby. Podeszłam do nich i dałam im buziaka w policzek.
- Chcecie coś jeść ? - zapytałam.
- My już jedliśmy.
- I nie zaczekaliście na mnie ? - udałam obrażoną.
- Bo jakbyśmy czekali na Ciebie, to chyba nigdy byśmy nie zjedli - zaśmiał się i oberwał kuksańca.
- Widzisz Niko jakiego masz ojca - ponownie dałam buziaka synowi i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Postawiłam na płatki. Zrobiłam je i po chwili już się nimi zajadałam. Gdy posiłek trafił już do mojego brzuszka, a miska była pusta to ją umyłam.
- Kochanie, o której są chrzciny ?
- O 13:00 - odpowiedziałam.
- O to jeszcze mamy 3 godziny. To co robimy ? - wróciłam do salonu.
- Hmmm... może jakiś spacer ? - zaproponowałam.
- Świetny pomysł.
- To ja pójdę przebrać małego - wzięłam od napastnika Nikodema i ruszyłam z nim na górę. Weszliśmy do jego pokoju, położyłam go na przebierance i poszłam poszukać jakiś ubranek. Po chwili mały był już przebrany. Zeszliśmy na dół i Robert czekał już na nas z wózkiem. Wsadziłam Nikodema do wózka i wyszliśmy z domu. Było ciepło i słoneczko grzało. Chodziliśmy po parku, gdy nagle podbiegli do nas fotoreporterzy. Nie zwracaliśmy na nich uwagi i szliśmy dalej. Nareszcie się od nas odczepili. Jeszcze przez jakiś czas spacerowaliśmy po parku, ale trzeba było wracać do domu i szykować się na chrzciny. Weszliśmy do domu, ja z Nikodemem od razu ruszyłam do jego pokoiku, aby go przygotować. Weszliśmy do miejsca, do którego się kierowaliśmy i zaczęłam '"wielkie" przygotowania. Nikodem po chwili był już przebrany. Wzięłam mojego szkraba na rączki :
- Chodź syneczku, poszukamy tatusia - uśmiechnęłam się i wyszliśmy w poszukiwaniu Roberta. Znaleźliśmy go w sypialni ubranego i gotowego.
- A ty już gotowy ? - zdziwiłam się.
- No już - posłała uśmiech. - Teraz idź ty się przygotować - podszedł do mnie i wziął ode mnie Nikusia.
- Ale ja mam przystojniaków - zaśmiałam się.
- A jakby nie inaczej - wytknął mi język. Posłałam mu tylko uśmiech i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, zaczęłam robić makijaż, gdy go skończyłam to owinęłam się w ręcznik i podreptałam do garderoby. Postanowiłam ubrać  sukienkę i do tego te buty. Szybko się w nie przebrałam i byłam gotowa. Zeszłam do moich mężczyzn na dół.
- Pięknie wyglądasz kochanie - powiedział Robert nie odrywając ode mnie wzroku.
- Dziękuje - dałam mu buziaka. - Idziemy ?
- Tak - wyszliśmy uśmiechnięci z domu i wsiedliśmy do auta. Pojechaliśmy pod kościół, gdzie wszyscy już na nas czekali. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do zebranych.
- Ale przystojniaczek rośnie - podeszła do nas Klaudia i wzięłam Nikodema na ręce.
- Po tatusiu - stwierdził Lewy.
- Już na pewno - zaśmiałam się.
- Cześć - usłyszeliśmy głos za nami i odwróciliśmy się, aby zobaczyć kto to. Od razu pożałowałam tego.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zdenerwowana.
- Wiem, że nie zostałam zaproszona, ale chce być z wami - odpowiedziała.
- Anka nie powinnaś tu przychodzić - rzucił napastnik BVB.
- Wiem, ale chciałam.
- Czas zacząć ceremonie - przyszedł ksiądz i weszliśmy do kościoła. Ceremonia trwała godzinę. Wyszliśmy przed kościół.
- Wszystkich gości zapraszamy do nas na obiad - powiedziałam. Małego dałam rodzicom chrzestnym i podeszłam do ukochanego.
- Kochanie przepraszam Cię za Anię, nie wiedziałem, że ma czelność tu przyjść  - tłumaczył.
- Robert to nie twoja wina - powiedziałam. - Mam nadzieję, że nie przyjdzie na obiad.
- Ehem .. - spuścił głowę, czyli wiedziałam, że coś zrobił.
- Robert powiedz, że ...
- Nie gniewaj się na mnie, ale zaprosiłem ją na obiad.
- Robert ! - wkurzyłam się.
- Kochanie
- Zostaw mnie - odeszłam od niego. Podeszłam do Klaudii i Mario.
- Co się stało ? - zapytał Goetze.
- Nic, mogę jechać z wami do mojego mieszkania ?
- Oczywiście - odpowiedziała moja przyjaciółka. Wsiedliśmy do ich samochodu i udaliśmy się do mojego domu. Po chwili już byliśmy w środku, tak jak pozostali goście. Wszyscy usiedliśmy do stołu i jedliśmy jedzenie. Nadal nie odzywałam się do Lewandowskiego. Cały czas patrzyłam na niego i na Ankę. Ciągle patrzyli się na siebie i się uśmiechali do siebie, albo mi się wydawało. Reszta czasu minęła w bardzo miłej atmosferze. Było już dość późno i każdy porozchodził się już do domu. Zostałam sama z Robertem i Nikodemem.
- Porozmawiajmy - podszedł do mnie Robert, gdy sprzątałam naczynia.
- Nie mamy o czym - odpowiedziałam oschle.
- Ale o co Ci teraz chodzi ?
- O to, że ją zaprosiłeś nie pytając mnie o zdanie ! - uniosłam ton. Robert za mną chodził od kuchni do salonu, ponieważ ja zbierałam naczynia.
- Bo wiedziałem, że się nie zgodzisz - również podniósł ton.
- I dobrze wiedziałeś ! Wiesz, że jej nienawidzę - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Oj przestań robić z tego taką wielką aferę !
- Będę z tego robiła aferę, bo widziałam jak na siebie patrzyliście podczas obiadu i się do siebie uśmiechaliście !
- I co w związku z tym ?! - zapytał krzycząc.
- To, że ty nadal ją kochasz ! - krzyknęłam i rzuciłam talerzem w Roberta, on zrobił unik i talerz się stłukł.
- Czy ty oszalałaś ? - widziałam po jego minię, że jest przerażony tym co przed chwilą zrobiłam.
- Może i oszalałam, ale nie czuje nic do mojego byłego w przeciwieństwie do Ciebie - rozpłakałam się. Podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, jednak ja go odepchnęłam.
- Kochanie wiesz, że Ciebie tylko kocham.
- Ja już nic nie wiem ! - wykrzyczałam i pobiegłam na górę. Zamknęłam się w sypialni i osunęłam się na ziemie. Skuliłam się w kłębek i płakałam. Nawet nie wiem kiedy odleciałam do krainy Morfeusza.
Robert :
Co ja narobiłem ? Czemu ja musiałem zaprosić Anię na ten cholerny obiad ? Czułem, że powoli tracę Weronikę, ale to jest silniejsze ode mnie. Ja nadal kocham Anie i nic tego nie zmieni. Jestem rozdarty pomiędzy dwiema wspaniałymi kobietami. Z jedną mam dziecko i spędziłem wspaniałe chwilę, a z drugą mam wspaniałe wspomnienia i niezapomniane chwile. Którą mam wybrać ? Ja już sam pogubiłem się w tym wszystkim. Nadal stałem w kuchni patrząc na stłuczony talerz, którym matka mojego dziecka rzuciła we mnie. Przestraszyłem się trochę, ale wiedziałem, że emocję wzięły górę. Postanowiłem posprzątać stłuczone szkło. Kiedy już to zrobiłem to poszedłem na górę zobaczyć co robi Nikodem. Smacznie sobie spał, dałem mu buziaka i zamknąłem drzwi. Podszedłem go drzwi od sypialni, ale gdy chciałem je otworzyć to były zamknięte. Zszedłem do salonu położyłem się na kanapie i myślałem nad tym wszystkim. Za dwa dni moja ukochana ma urodziny więc to będzie najlepsza okazja, aby ją przeprosić. W głowię układałem sobie plan jak to zrobić i nagle zasnąłem.
***********************************************************
Ocho to się porobiło ;p Trochę namieszałam ;p Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to :D Ale też mam nadzieję, że wam się spodoba ;)
Zapraszam też na mojego nowego bloga : http://two-men-one-heart.blogspot.com/

CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3