sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 10

 Zaniosłem ją na górę i położyłem na łóżku. Poszedłem do łazienki, aby się umyć. Po niecałych 10 minutach leżałem koło Weroniki i zasnąłem. 


Następnego dnia:
Robert:
Obudziłem się o 7:10 postanowiłem, że wstanę i zacznę się ogarniać, bo trening mam na 8:20. 
- Kochanie śpiochu, wstajemy. - szepnąłem do ucha polki, a ona tylko słodko mruknęła i zaczęła otwierać oczy.
 - Hej, która jest godzina ? - zapytała i się do mnie przytuliła. 
- Jest już 7:15. - odpowiedziałem i ją pocałowałem. 
- A jak tam twoja ręka ?
- O boże ja na 8:00 mam zajęcia. - szybko wstała i się ubierała. - A ręka jeszcze trochę boli. 
- Jak się ogarniesz to mnie zawołaj to Ci posmaruje rękę maścią. 

Weronika:
 Robert mnie obudził i musiałam wszystko robić na szybkiego. Wbiegłam do łazienki, umalowałam się, a włosy spięłam w niedbałego koka. 
- Robert ! - krzyknęłam. 
- Już idę - odpowiedział i za moment stał koło mnie. Wziął maść do ręki i posmarował moje poparzenie. 
- Gotowe. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech. 
- Zawieziesz mnie na uczelnie ? - zapytałam wychodząc z łazienki, pakując torbę. 
- Jasne, to się zbieraj, bo się spóźnisz. - rzucił. 
- Już idę, a i będziesz musiał po mnie przyjechać, bo bierzesz moje auto. - uświadomiłam go. 
- Nie wiem czy się wyrobie, a jak coś to po Ciebie przyjedzie Klaudia. - uśmiechnął się. 
- No dobrze. Ja już jestem gotowa. - oznajmiłam i schodziłam na dół. - Śniadanie zjem na studiach więc się nie martw. - zaśmiałam się. 
- Mam nadzieje. - ubrał kurtkę, złapał kluczyki i wyszliśmy. Robert otworzył mi drzwi od samochodu, usiadłam i po chwili w aucie siedział już Lewy. Przez resztę drogi siedzieliśmy w milczeniu, żadnemu z nas nie chciało się rozmawiać. Po chwili byliśmy już pod uczelnią. 
- To ja będę już uciekać. - musnęłam jego wargi swoimi. 
- Do zobaczenia. - uśmiechnął się. Wyszłam z auta i szłam w stronę wejścia na uczelnie, gdy nagle przede mną ustał Kamil.
 - Cześć piękna. - zawołał i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam. 
- Nie mów tak do mnie. - rzuciłam. - Czego chcesz ode mnie ? Spieszę się i nie mam czasu. - odwróciłam się, aby upewnić się, że Lewy odjechał, miałam rację, już go nie było.
 - Chce Ciebie, ja Cię kocham nie rozumiesz ?
- Mogłeś o tym pomyśleć przed tym jak mnie zdradziłeś ! - wykrzyczałam mu to w twarz. 
- Wiem, że Cię zraniłem, ale ja nadal coś do Ciebie czuje. - rzekł i się do mnie przysunął, ale bez skutku, bo się od niego odsunęłam. 
- Ale ja do Ciebie już nic nie czuje ! Ułożyłam sobie życie z facetem, którego kocham i nic tego nie zmieni. Zapomniałam o Tobie ! Daj mi spokój ! - odpowiedziałam i pobiegłam w stronę uczelni. Przez czas, który byłam na uczelni w ogóle nie mogłam się skupić przez Kamila i przez ból ręki Na reszcie skończyły się zajęcia i czekałam na napastnika Borussii, aż po mnie przyjedzie. Nie musiałam długo czekać, bo po niecałych 10 minutach zobaczyłam własne auto, podeszłam bliżej i wsiadłam do niego. Zamiast Roberta zastałam przyjaciółkę.
 - Tak jak sądziłam Lewy się wyrobił ? - zaśmiałam się. 
- Nie wyrobił się i poprosił mnie, abym po Ciebie przyjechała. - uśmiechnęła się. Pocałowałam ją w policzek i się z nią przywitałam. 
- To co jedziemy ? - zapytałam. 
- Jasne. - rzuciła i ruszyłyśmy na Signal Iduna Park.
- Jak Ci minął dzień na studiach ? - Zgadnij kogo spotkałam przed uczelnią. - rzuciłam i kątem oka spojrzałam na Klaudię. 
- Nie tylko nie on, tylko nie Kamil ! - wrzasnęła. - Czego on od Ciebie chce ? - zapytała podirytowana. Opowiedziałam jej całe zdarzenie i złapałam się za rękę.
 - Boże co za idiota. - powiedziała. - Boli Cię ręka ? - musiała zauważyć, że złapałam się za nią. 
- Tak, ale zaraz przejdzie. - uspokoiłam ją z uśmiechem na twarzy, po mimo tego, ze strasznie bolała mnie ręka. Nie zauważyłam kiedy byłyśmy już na miejscu. Klaudia zaparkowała samochód i poszłyśmy w stronę stadionu. Zauważyłyśmy, że przed stadionem stoi wycieczka i od razu rozpoznałam, że są to Polacy, ponieważ w gronie ludzi zauważyłam swoją koleżankę ze szkoły. Podeszłam do niej :
- Nina ! - powiedziałam podekscytowana. 
- Weronika ? Boże jak ja Cie dawno nie widziałam ! - odpowiedziałam i rzuciła się na mnie. Przytuliłam ją:
- Co ty tutaj robisz ? - zapytałam ją. 
- Na wycieczce jestem. - odpowiedziała szczerząc się. - A ty ? 
- Mieszkam w Dortmundzie i od niedawna studiuje oraz pracuje jako psycholog Borussii Dortmund. - uśmiechnęłam się.
- O to gratuluje. Mam nadzieje, że poznasz mnie z Lewandowskim - zaśmiała się. W tym samym momencie przed stadion wyszedł Robert, podszedł do mnie i mnie pocałował: 
- Niestety Nina on jest zajęty. - zaśmiałam się. - Wiedziałam, że się nie wyrobisz. - skierowałam się do Roberta. 
- Wiem i przepraszam. - a on zrobił tą swoją słodką minkę.
- No już dobrze. - rzuciłam. - Przepraszam kochanie, ale pożegnam się z Niną. Właśnie Nina to jest Robert, Robert to jest Nina. - przedstawiłam ich sobie. 
- Miło Cię poznać Nino. - rzucił Lewandowski uśmiechając się. 
- Mnie również. - odwzajemniła uśmiech. 
- No to my już będziemy lecieć, bo się spóźnimy do pracy. - rzekłam i się pożegnałam z Niną. Szliśmy w stronę stadionu, a tam czekała na nas Klaudia. Wzięłam Lewego za rękę. 
- Widzę, że Nina przyjechała.- powiedziała przyjaciółka. 
- Tak, przyjechała z wycieczką. - odpowiedziałam. 
- Jak ona się zmieniła, nie poznałam jej. - zaśmiała się. 
- Ja tak samo, ale dopiero po jakimś czasie ją rozpoznałam. 
- Przepraszam dziewczyny, że wam przeszkadzam, ale ja już muszę lecieć na boisko, bo Jurgen nas męczy. - wtrącił się mój chłopak i pożegnał się. Ja i Klaudia rozeszłyśmy się w swoją stronę. Otworzyłam drzwi od biura i jak zwykle na biurku leżał stos papierów. Niechętnie weszłam do gabinetu i od razu zabrałam się do pracy. Minęła godzina, a ja jeszcze miałam połowę papierów. Usłyszałam pukanie do drzwi: 
- Proszę. - rzuciłam. Podniosłam głowę z nad biurka i zobaczyłam stojącego Goetz-ego  
- Nie przeszkadzam ? - zapytał. 
- Mam dużo roboty, ale siadaj. - odpowiedziałam i wskazałam ręką na fotel stojący na przeciwko mnie. - Mario kochanie, kiedy masz zamiar się oświadczyć mojej przyjaciółce ? - zapytałam z podstępnym wzrokiem. 
- No właśnie chce dzisiaj po treningu na stadionie, przy wszystkich. Co o tym sądzisz ? - poprosił o moją opinię. 
- Dobry pomysł, tylko jeszcze będzie lepszy jak zrobisz na środku murawy serce z płatków róż. 
- Wspaniały pomysł ! Dziękuje. - wstał i mnie przytulił. - Ciesze się, że mam taką przyjaciółkę jak ty. - uśmiechnął się. - Przyjemność po mojej stronie. - odwzajemniłam uśmiech. 
- Dobra ja już będę lecieć, żeby się przygotować. - rzucił i wyszedł.
Powróciłam do pracy, o dziwo jakoś szybko się z tym uwinęłam. Zrobiłam sobie kawę i patrzyłam przez okno na puste boisko. Po jakiś 20 minutach do gabinetu wpadł Mario:
- Chodź szybko ! - powiedział zdyszany.
- Co się stało ? - zapytałam zdezorientowana. 
- Teraz chce się jej oświadczyć. - rzekł podekscytowany.
- Ty już leć, a ja zaraz przyjdę Ci pomóc zrobić serce z płatków róż. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Idź się przebrać.
- Dobra idę. - i wybiegł, zostawiając mi róże. Złapałam je i szybkim krokiem zeszłam na murawę. Zrobiłam serce i poszłam zobaczyć jak idzie Goetz-emu.
- I jak się czujesz ? - zapytałam.
- Stresuje się, że powie "NIE". - rzucił.
- Nie martw się, na pewno powie "TAK". Zbieraj się, ja pójdę po Klaudię. - rzuciłam. Najpierw zadzwoniłam do Lewego, żeby wziął wszystkich piłkarzy i trenera na boisko. Mario był już na boisku, a ja poszłam po przyjaciółkę.
- Zbieraj się ! Idziemy. - wpadłam do niej i pociągnęłam ją za rękę. Wyszłyśmy i szłyśmy w stronę murawy.
- Ale o co chodzi ? - pytała.
- Nie ważne. Chodź. - odpowiedziałam. Stałyśmy już pod wejściem na boisko:
- Zamknij oczy. - rozkazałam Klaudii, posłuchała mnie, zamknęła oczy. Po woli weszłam z nią na boisko. Wokół Goetz-ego stali chłopaki i Klopp. Zbliżałyśmy się do serca gdzie stał Mario:
- Klaudia zrób duży krok. - powiedziałam. Znajdowałyśmy się już na przeciwko młodego piłkarza. - Otwórz oczy. - po tych słowach poszłam do Lewandowskiego. Zauważyłam, że po policzkach przyjaciółki płyną łzy. Mario uklęknął przed nią i wyją czerwone pudełeczko z pierścionkiem:
- Klaudia kocham Cię i jesteś dla mnie ważna. Uczynisz mnie szczęściarzem i zostaniesz moją żoną ? - wypowiedział wszystko na jednym tchu. 
- TAK ! TAK ! TAK ! Kocham Cię ! - wykrzyczała i osunęła się na kolana, przytulając się do niego. Popłakałam się, byłam szczęśliwa. Lewandowski zobaczył, że po policzkach lecą mi łzy i mocno mnie przytulił. Goetze założył Klaudii pierścionek na rękę. Podbiegłam do niej i rzuciłam się na nią:
- Kochanie, gratuluje ! - krzyknęłam.
- Dziękuje. - odpowiedziała przez łzy. - Czemu płaczesz ? - zapytała.
- Bo jestem szczęśliwa. - rzekłam. Nagle wszyscy zebrali się wokół nas i zaczęli gratulować Klaudii i Mario.
- Dziękuje za wszystko. - rzekł Goetze przytulając mnie.
- Przepraszam, czy ty Weronika o wszystkim wiedziałaś ? - nagle wtrąciła się Klaudia.
- No tak, ale nie bądź na mnie ani na twojego przyszłego męża zła. - zrobiłam minę małego szczeniaka. 
- Nawet nie mam zamiaru. - zaśmiała się. - Weronika zostaniesz moją świadkową ?
- Oczywiście ! - odparłam. Po niecałych 2 godzinach wszyscy rozeszli się do domu.

Jak obiecałam, że dodam zaraz jak przyjadę nowy rozdział, oto jest ! :D <3 Mam nadzieje, że się podoba :)

1 komentarz:

  1. świetny rozdział!
    dopiero zaczynam czytać twój blog i strasznie mi się podoba! ;*
    OO jaki romantyczne oświadczyny<3

    OdpowiedzUsuń