wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 20

Ten ginekolog to ... mój przyjaciel z dzieciństwa.
- Pa .. Paweł ?! - zapytałem zdziwiony.
- Robert ! - po jego minie też można było wywnioskować, że jest zszokowany. - Co ty tu robisz ?
- Ja  ? Co ty tu robisz ? - rzuciłem z uśmiechem. Podszedłem do niego i go przytuliłem.
- Jestem ginekologiem - zaśmiał się - A ty jesteś ten słynny Robert Lewandowski, mój przyjaciel z dzieciństwa - zaśmiał się.
- To wy się już znacie ? - wtrąciła się Weronika.
- Tak, znaliśmy się od małego praktycznie byliśmy jak bracia. Ale Paweł gdy miał 10 lat wyjechał i nasze kontakty się urwały. - opowiedziałem jej całą historię.
- Nic mi nie mówiłeś - odparła.
- Bo nie wiedziałem, że go jeszcze kiedyś spotkam - uśmiechnąłem się do niej.
- Ehe... To może zaczniemy badanie - rzucił Paweł.
- Zgadzam się - zaśmiała się Weronika.
- Połóż się tutaj - mój przyjaciel wskazał " łóżko ". Skierowaliśmy się do niego, a polka na nim się położyła. Podniosła koszulkę i pokazała swój piękny brzuszek. Paweł nałożył na niego żel i zaczął badanie USG :
- Chcecie wiedzieć płeć dziecka ? - popatrzył na Weronikę, a potem na mnie.
- Nie, chcemy wiedzieć dopiero po porodzie - rzuciła pospiesznie moja miłość.
- Okej - uśmiechnął się. - Ciąża przebiega prawidłowo, jest to już 5 miesiąc ciąży więc musisz się już zacząć oszczędzać. A i proszę unikaj jakiegokolwiek stresu.
- Ja już się o to postaram - zaśmiałem się.
- Widzisz jaką mam perfekcyjną opiekę - zaśmiała się polka do lekarza. Pochyliłem się nad nią i dałem jej całusa.
- Ty Paweł, a jak Ci się w ogóle tam układa, masz kogoś ? - zapytałem z zaciekawieniem wyrysowanym na twarzy.
- A no muszę Ci powiedzieć, że bardzo dobrze. Mam żonę i dwójkę dzieci - uśmiechnął się.
- O no to gratuluję - odwzajemniłem uśmiech.
- Ej wy tu sobie plotkujecie, a ja leże z brzuchem na wierzchu - wtrąciła się ciężarna.
- Oj tam, kochanie nie narzekaj - posłałem jej uśmiech.
- Ja Ci zaraz dam  " oj tam " - walnęła mnie.
- Weronika możesz już to wytrzeć i zakryć brzuch. - rzucił Paweł wstając od urządzenia i kieruje się ku fotela przed biurkiem. Podążyłem za nim, po chwili dołączyła do nas pani psycholog :
- No to tak ja już powiedziałem musisz dużo odpoczywać - powiedział mój przyjaciel z dzieciństwa.
- Obiecuję, a mogę chodzić do pracy ? - zapytała polka.
- A gdzie pracujesz ?
- Jest naszym psychologiem w Borussii Dortmund - wtrąciłem się.
- No dobrze możesz jeszcze pracować, ale jeśli będziesz źle się czuła lub będziesz odczuwała jakieś bule to przyjdź do mnie, a ja Ci wypiszę zwolnienie - uśmiechnął się do Weroniki.
- Dobrze - odwzajemniła uśmiech
- A bym zapomniał. Mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie - spojrzał się na nią, a ja podejrzewałem o co chce ją zapytać i się nie myliłem :
- Tak ?
- Dostałem informację, że miałaś wypadek samochodowy i byłaś w śpiączce, ale dziecku nic się nie stało. Czy po tym wypadku odczuwałaś jakieś bóle brzucha ?
- Hm... Nie, nie przypominam sobie, aby mnie bolał - odparła ciężarna.
- No dobrze, to ja was już dłużej nie zatrzymuję - rzekł i wstał z krzesła, podążyliśmy w jego ślady.
- Dziękuje doktorze - rzuciła Weronika.
- Mów do mnie Paweł - zaśmiał się. - Miło było Cię Robert znów zobaczyć po tylu latach - zwrócił się do mnie.
- Mi też. Paweł może przyjdziesz z żoną i dzieciakami do nas na kolację ? - zaproponowałem.
- Zapytam żonę - odparł śmiejąc się.
- Zapiszę Ci mój numer - wziąłem kartkę i długopis, i zapisałem swój numer. - Daj znać jak coś.
- Okej, niema sprawy - uśmiechnął się. Skierowaliśmy się do wyjścia, pożegnaliśmy się i szliśmy do auta. Objąłem ukochaną w pasie i zatrzymaliśmy się na chwilę :
- Nadal nie mogę w to uwierzyć - rzuciłem.
- Widzisz jaki ten świat mały - zaśmiała się. - Ale jestem na Ciebie zła, bo nic mi o nim nie powiedziałeś.
- Kochanie przepraszam, sam nie sądziłem, że go jeszcze spotkam - zrobiłem minę jak kot ze Shrek'a, bo wiedziałem że ulegnie gdy to zobaczy.
- Wiesz jak zrobić, żebym się na Ciebie długo nie gniewała - uśmiechnęła się, a na jej ustach zagościł namiętny pocałunek. Kątem oka zauważyłem faceta z aparatem, pewnie jest paparazzi.
- Cholera ! - odsunąłem się od Weroniki.
- Co się stało ? - zapytała zdezorientowana.
- Znowu te paparazzi, nie dają mi żyć ! - odpowiedziałem wściekły. Postanowiłem, że podejdę do tego typa.
- Możecie mi dać spokój ?! - krzyknąłem.
- To moja praca - odparł młody chłopak.
- To chodź za kimś innym, a nie za mną ! Chce żyć normalnie ! - powoli zaczynały puszczać mi nerwy. Poczułem dłonie na moich barkach :
- Kochanie uspokój się, bo on może to nagrywać - powiedziała Weronika.
- Masz rację - odparłem.
- Ja tylko robię zdjęcia - rzucił przestraszony chłopak, miał może z jakieś 20 lat.
- Ale jak zobaczę w jakiejś gazecie coś złego napisanego na mój temat, to ty i twoja redakcja pożałujecie - pogroziłem.
- Robert przestań ! Idziemy - powiedziała donośnym tonem moja towarzyszka. Posłuchałem jej, złapałem ją za rękę i poszliśmy do samochodu. Otworzyłem jej drzwi, wsiadła i po chwili siedziałem koło niej.
Weronika :
Dzisiaj razem z Robertem pojechałam na wizytę do ginekologa. Okazało się, że mój lekarz jest najlepszym przyjacielem Lewego od małego. Po wyjściu od lekarza napotkaliśmy paparazzi, który zrobił nam zdjęcie. Lewandowski się wkurzył i o mało co nie przywalił temu chłopaczkowi, który wykonywał swoją pracę. Na szczęście zdążyłam go powstrzymać, poszliśmy do samochodu i jechaliśmy do mnie :
- Po co tak na niego naskoczyłeś ? - zapytałam Roberta.
- No bo łażą za mną wszędzie i nie mogę funkcjonować jak normalny człowiek - odpowiedział.
- Ale to ich praca, nakrzyczałeś na niego, a on był niewinny, kazali mu to zrobić i on to robi. A jakby Ci Klopp kazał coś zrobić, a ty byś tego nie zrobił, to co by wtedy było ?
- Pewnie by mnie wylał - odparł speszony.
- Widzisz ?
- Oj przepraszam, po prostu poniosło mnie, ja już mam tego dosyć - rzucił.
- Ale byłeś tego świadomy, że jak zostaniesz sławnym piłkarzem to tak będzie - uświadamiałam go.
- No niby tak.
- Więc się nie dziw - rzuciłam spoglądając na niego.
- Możemy zmienić temat ? - zapytał skupiony na prowadzeniu auto.
- A o czym chcesz rozmawiać ? - uśmiechnęłam się.
- Jakie imię damy dziecku ? - zapytał.
- Nie znamy płci głuptasie - cmoknęłam go.
- No wiem, ale już powoli trzeba zastanawiać się nad wyborem imienia - odparł uśmiechając się, gdy dałam mu buziaka.
- Jeszcze mamy czas - zaśmiałam się. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już pod moim domem. Wyczłapaliśmy się z samochodu i weszliśmy do domu. Rzuciłam torbę i poszłam do salonu, a Robert do kuchni.
- Kochanie robimy jedzenie ? - krzyknął z kuchni.
- Nie jestem głodna - powiedziałam podchodząc do niego i go przytulając. Pocałowałam go i poczułam jak jego ręce błądzą po moim ciele.
- Kochanie, nie dzisiaj - odsunęłam się od niego.
- No dobrze .. - odparł z opuszczoną głową. Przytuliłam się do niego i w tym  momencie usłyszeliśmy dzwonek Poszłam otworzyć drzwi i zobaczyłam listonosza :
- Mam dla pani list - uśmiechnął się. Wręczył mi list i zamknęłam drzwi. Poszłam usiąść na kanapie i otworzyłam kopertę. Na liście widniało imię .....
*******************************************************************
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam zbytnio czasu :CCC Obiecuje, że następny będzie dłuższy :) Na życzenie jednej z czytelniczek, wstawiłam zdjęcie brzucha Weroniki :DDD

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 19

Obudził mnie budzik, spojrzałam na zegarek była już 6:30. Czułam Lewego ręce na swoim ciele Ostrożnie je zdjęłam i wygrzebałam się z łóżka. Wybrałam odpowiedni strój do pogody i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, pomalowałam, uczesałam i byłam już gotowa. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół do kuchni. Zaparzyłam sobie herbatkę, zrobiłam śniadanie. Po skonsumowaniu jedzenia, pozmywałam naczynia i przygotowałam śniadanko dla Roberta. Poszłam go obudzić. Podeszłam do łóżka i zobaczyłam jak mój ukochany słodko sobie śpi, aż szkoda go budzić.
- Kochanie ... - szepnęłam mu do ucha.
- Jeszcze chwilkę - odpowiedział zaspanym głosem przykrywając głowę poduszką.
- Robert ! Wody mi odeszły ! - krzyknęłam.
- Boże ! Jedziemy do szpitala ! - poderwał się z łóżka, a ja zaczęłam się z niego śmiać - Zawału przez Ciebie dostanę - posłał mi swój uśmiech, po czym mnie pocałował.
- Przepraszam, ale inaczej byś nie wstał - odwzajemniłam pocałunek. - O której zaczynasz trening ?
- Dopiero o 9:00, a ty ? - zapytał ubierając się.
- Która jest godzina ?
- 7:00, a co ? - odparł zdziwiony.
- Cholera ! Spóźnię się do pracy ! Śniadanie masz na stole - złapałam torbę i zbiegłam na dół, a on podążył za mną :
- Zawiozę Cię - rzucił.
- Nie podjadę swoim - uśmiechnęłam się. Na pożegnanie dałam mu buziaka w policzek. Wyjęłam kluczyki od mojego samochodu. Wsiadłam do niego i ruszyłam na Signal Iduna Park. Po jakiś 20 minutach błam już na miejscu. Wbiegłam do środka, skierowałam się do swojego biura.Wpadłam do niego i się załamałam. Na moim biurku jak zwykle leżał stos papierów. Bez ociągania zabrałam się za nie.
Robert :
Na reszcie pogodziłem się z Weroniką. Spędziliśmy miłą noc. Gdy moja dziewczyna mnie " obudziła " , zszedłem na dół, na śniadanie przygotowane przez matkę nadchodzącego dziecka. Skosztowałem je i poszedłem się ogarnąć i pojechałem moim pięknym autem do domu. Po pół godzinie byłem na miejscu. Wszedłem do środka i od razu poszedłem na górę się przebrać. Gdy już to zrobiłem, na zegarku wybiła 8:30. Spakowałem strój na treningkorki i ręcznik oraz wodę. Zamknąłem dom i ruszyłem na stadion. W mgnieniu oka znalazłem się pod stadionem. Wysiadłem z auta i zobaczyłem kolegów z klubu. Podszedłem do nich :
- Siema ! - krzyknąłem szczerząc się.
- Siema ... - odpowiedział niepewnie Reus.
- A ty co taki szczęśliwy ? - zapytał Piszczu.
- Pogodziłem się z Weroniką ! - odparłem cały w skowronkach.
- Nareszcie ! - odpowiedział Kuba, unosząc ręce do góry i patrząc ku górze.
- Też się cieszę - rzucił Piszczek. - Z resztą jak wszyscy.
- Ej my tu tak gadu gadu, a zaraz się spóźnimy na trening, a chyba żaden z nas nie chce robić karnych kółeczek ? - zaśmiałem się. Ruszyliśmy w stronę szatni. Gdy do niej weszliśmy to zobaczyliśmy resztę zawodników. Każdy zajął swoje miejsce i się przebraliśmy. Wyszedłem z szatni trochę szybciej, bo chciałem iść do Weroniki. Gdy opuściłem chłopaków, ruszyłem w stronę gabinetu polki.  Nagle ujrzałem znaną mi osobę, był to Kamil :
- Czego chcesz ?! - krzyknąłem zdenerwowany z końca korytarza.
- Nie powinno Cię to obchodzić ! - odkrzyknął, podszedłem bliżej niego.
- Wyjazd stąd robisz - powiedziałem ostrym głosem.
- Haha, dobry żart - zaśmiał mi się prosto w twarz. Puściły mi nerwy :
- Odwal się od Weroniki ! Nie rozumiesz, że ona jest szczęśliwa ze MNĄ ?! Będziemy mieli dziecko i nie pozwolę na to, abyś nam przeszkodził w naszym szczęściu - złapałem go za ubrania i przycisnąłem do ściany.
- Co ?! Jakie dziecko ? Ja ją kocham i nie odpuszczę tak łatwo - rzucił.
- Niestety, ale będziesz musiał, a teraz stąd wyjdziesz, albo wylecisz na kopach - odparłem. Puściłem go, a ten grzecznie odszedł. Popatrzyłem się za nim i w tym samym momencie podeszli do mnie chłopaki patrząc za Kamilem :
- A ten czego tu chciał ? - zapytał Mario
- Nic takiego - odparłem - Idziemy ?
- Tak - odpowiedzieli zgodnym chórem. Ruszyliśmy na murawę. Weszliśmy w tunel prowadzący na boisko. Gdy już się tam znaleźliśmy, czekał na nas trener wraz z Klaudią. Podeszliśmy do nich.
- Dzisiaj nie ma czasu na żarty, na treningu macie z siebie dać 100 %, a jak nie to będziecie biegać 30 karnych kółek - powiedział Jurgen ze wścibskim uśmieszkiem.
- A czemu ? - zapytał Subotić.
- Mamy dzisiaj kontrole i chciałbym, abyście się jakoś zachowywali - rzucił trener.
- Ale przecież my się zawsze dobrze zachowujemy - odparł Mario.
- Hahah, tak zawsze zachowujecie się poprawnie, ale jako zwierzęta - zaśmiała się Weronika podchodząc do nas.
- Ej ! - rzucił Goetze z oburzonym tonem, tupnął i się niby obraził. Wszyscy zaczęli się śmiać z młodego piłkarza.
- Dobra żarty, żartami, ale teraz JAZDA NA BOISKO ! - krzyknął Klopp. Pobiegliśmy na boisko. Bardzo intensywnie zaczęliśmy ćwiczyć. Przyszła inspekcja i przez jakieś 10 minut się na nas gapili. Minęły jakieś 2 godziny i skończył się trening :
- E chłopaki ! Koniec na dzisiaj ! - wydarł się na cały głos trener BvB. Zeszliśmy z murawy i od razu wszyscy poszliśmy pod prysznic, bo było tak gorąco, że spływało z nas. Po odświeżeniu się wyszliśmy z szatni :
- Idziemy na piwo ? - zaproponował Roman.
- Idźcie sami, bo ja idę do Weroniki - odparłem.
- Nasze gołąbeczki wróciły - zaśmiał się Bender. Pożegnałem się z kumplami i skierowałem się do biura ukochanej. Zapukałem do drzwi :
- Otwarte - usłyszałem, otworzyłem drzwi i ujrzałem kobietę, moją kobietę, która tonęła w papierach.
- Witaj piękna - wszedłem do środka i pocałowałem ją. - Dzisiaj wyszłaś tak szybko, że nie zdążyłem Ci powiedzieć jak ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Cześć przystojniaku - odwzajemniła pocałunek. - A dziękujeee
- Wracamy do domu ? - zapytałem łapiąc ją za ręce i odciągając od biurka. Przyciągnąłem ją do siebie :
- Zaraz skończę i możemy wracać do domu - uśmiechnęła się. - Kochanie, pojedziesz dzisiaj ze mną do lekarza ?
- Oczywiście, a o której mamy tam być ? - zapytałem.
- Na 13, więc zbierajmy się. Pojedziemy najpierw do mnie, odstawie auto i pojedziemy twoim - wzięła torbę, złapała mnie za rękę i wyszliśmy. Każdy podszedł do własnego samochodu i ruszyliśmy pod dom pani psycholog. Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu, Weronika odstawiła auto i pojechaliśmy moim cackiem. Był upał, rozpoczynało się lato, słońce raziło w oczy. Trochę się bałem tej wizyty :
- Pytamy się lekarza o płeć dziecka ? - zapytałem zerkając kontem oka na miłość mojego życia.
- Wolałabym nie, chce dopiero się dowiedzieć po porodzie - odparła.
- No dobrze ... To i tak będzie chłopiec i będzie piłkarzem po tatusiu - położyłem dłoń na brzuchu polki.
- Skąd wiesz ? A może to będzie dziewczynka ? - rzuciła Weronika, uśmiechając się i położyła swoją dłoń na mojej.
- Po brzuszku widać, że to będzie utalentowany chłopiec - zaśmiałem się - Ale jak dziewczynka będzie to też będę szczęśliwy.
- Oj ty mój tygrysku - cmoknęła mnie - Jesteśmy już na miejscu - oznajmiła. Zaparkowałem i weszliśmy. Podeszliśmy do recepcji :
- Przepraszam bardzo, jestem na dzisiaj umówiona z doktorem Pawłem - rzuciła ciężarna do recepcjonistki.
- Jak pani się nazywa ? - uśmiechnęła się kobieta.
- Weronika.
- Ah tak, doktor już na panią czeka w gabinecie - posłała nam uśmiech. Skierowaliśmy się do gabinetu ginekologa. Zapukałem do drzwi i je otworzyłem. Przepuściłem w drzwiach Weronikę i wszedłem za nią :
- Dzień dobry pani Weroniko - uśmiechnął się lekarz.
- Dzień dobry, przyszłam dziś z ojcem dziecka - wskazała na mnie. Spojrzałem na lekarza i poznałem tą twarz, tak jakbym znał ją od małego. Zastanawiałem się skąd go znam, aż w końcu sobie przypomniałem. Ten ginekolog to ....
**********************************************************
Mam nadziej, że się podoba :) Dziękuje za wszystkie nominację <3 Zostawcie po sobie jakiś ślad :***

piątek, 22 lutego 2013

Liebster Award.

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Zostałam nominowana przez :  soulmate

1.W jakiej sytuacji przyszło ci na myśl że zaczniesz blogować ?
Gdy zaczęłam czytać różne blogi o piłkarzach z Borussii Dortmund, ale najbardziej o Lewandowskim to pomyślałam, że ja też mogę spróbować :)

2. Często zdarza ci się napisać rozdział i cały usunąć?
Szczerze mówiąc to jeszcze nigdy tak nie miałam :) Swoje rozdziały piszę na kartkach w wolnych chwilach, a nawet w szkole :)

3.Czy dajesz / dałabyś radę pisać kilka blogów?
Myślę, że dałabym radę, ale chce doprowadzić tą historię do końca i zacząć inne opowiadanie :)

4.Co cię najbardziej irytuję w innych ? 
Najbardziej irytuje mnie w ludziach to, to że oceniają innych po wyglądzie chodź ich dobrze nie znają.

5.Czy jesteś zazdrosny/a o to że inni blogerzy mają więcej komentarzy ? 
Nieraz się zdarza, ale nie przejmuje się tym. :)

6.Co było najtrudniejsze gdy zakładałaś/eś bloga ?
Bałam się, że nikt tego nie będzie czytał. W sumie to najtrudniej jest zdobycie czytelników i mam nadzieję, że mi się to udało :)

7.Jakich opowiadań nie lubisz?
W których nie ma napięcia i wie się co będzie dalej. Lubie czytać opowiadania, w których jest urwane i oczekuje się z niecierpliwieniem na kolejny rozdział.

8.Masz ochotę pisać kolejny blog ? 
Jeżeli skończę aktualny blog, który prowadzę to zacznę następny, nawet mam już pomysł :p

9.Lubisz pomagać innym ? 
Owszem lubię pomagać innym i nawet często to robię :)

10.Co chciałabyś przekazać w swoim blogu ?
Szczególnie chodzi mi o to, żeby można było się oderwać chodź na moment od własnych problemów i wejść w inny świat <3

11.Czego wręcz nie znosisz?
Jest dużo rzeczy, ale najbardziej nie znoszę osób które myślą tylko o sobie.

Oto nominowanie :
http://izakubastory.blogspot.com/
http://przyjazn-i-milosc-w-borussi.blogspot.com/
http://marcoundmarioborussia.blogspot.com/2013/02/rozdzia-8_22.html
http://youcompleteme-bvb-lovestory.blogspot.com/2013/02/rozdzia-4.html
http://majeks.blog.pl/

Pytania :
1. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga ?
2. Ulubiony sport ?
3. Ile jeszcze masz opowiadań w planie ?
4. Ulubiony klub piłkarski ?
5. Jakie lubisz najbardziej opowiadania ?
6. Czego nie lubisz w ludziach ?
7. Ulubiony sportowiec ?
8. Jaka jest twoja pasja ?
9. Czy zdarzyło Ci się niemieć pomysłu na kolejny rozdział ?
10. Co jest twoją motywacją do pisania kolejnych postów ?
11. Co sądzisz o sporcie ? 


środa, 20 lutego 2013

Rozdział 18

Weronika :
Po wygranym meczu, chłopaki namawiali mnie, abym poszła z nimi do klubu, ale nie miałam ochoty ani siły na imprezowanie. Pożegnałam się z piłkarzami i poszłam do domu. Droga do domu zajęła mi jakieś 10 minut.  Otworzyłam drzwi od mieszkania i weszłam do środka. Rozpłaszczyłam się, poszłam na górę wziąć kąpiel.  Złapałam piżamę ( z tymi czarnymi leginsami ) i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Po 30 minutach wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie ciepłą herbatkę i przeszłam do salonu. Usiadłam wygodnie na sofie i włączyłam sobie telewizor. Jak zwykle nie mogłam niczego znaleźć, natrafiłam na powtórkę meczu Borussii więc postanowiłam sobie obejrzeć. Długo się nie naoglądałam, ponieważ przełączyłam w ostatnich minutach. Włączyłam na byle jaki program, nawet go nie oglądałam. Wstałam z kanapy i podeszłam do komody, na którym stało zdjęcie Roberta. Wzięłam je do ręki i powróciłam na kanapę. Siedziałam wpatrując się w tą fotografie. Popłynęły mi łzy z oczu. Straciłam Cię, ale jesteś dla mnie wszystkim. Czemu z tobą zerwałam ? zadawałam sobie jedno i te same pytanie. Poczułam zmęczenie, poszłam odłożyć zdjęcie i poszłam spać.
Następnego dnia
Obudziłam się o 11:00. Dzisiaj miałam wolne, więc miałam wolny czas dla siebie. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, pomalowałam i przeczesałam włosy grzebieniem. Gdy się już ogarnęłam poszłam na dół zjeść śniadanko, przygotowałam je i zjadłam. Na wszystko miałam ochotę i ciągle bym jadła, ale to przez ciąże. Był bardzo ładny dzień, więc postanowiłam, że się przejdę. Wyszłam z domu i poszłam do najbliższego parku. Spacerowałam sobie, gdy nagle do mnie podchodzi Kuba :
- O Weronika ! - uśmiechnął się kapitan reprezentacji.
- Kuba ! - odwzajemniłam uśmiech, na przywitanie dałam mu buziaka, jak zawsze to robiłam.
- Co tam u Ciebie słychać ?
- Jakoś lecie - odparłam ze smutkiem w głosie.
- A jak tam dzieciątko - spojrzał na mój brzuch. - Trochę urósł - zaśmiał się. 
- Chyba dobrze, muszę się umówić na kontrolę - posłałam mu uśmiech. - No tak troszeczkę.
- Musisz dbać teraz o siebie - odparł.
- Wiem - rzuciłam.
- Byłem dzisiaj u Lewuska - rzucił, a ja już wiedziałam co się szykuje. - On jest naprawdę przybity tą całą sytuacją. On mi to wszystko wytłumaczył, jak to było. I to ona się na niego ...
- Kuba ja to wiem i rozumiem go, nadal go kocham, ale ja już sama nie wiem czego chce - spuściłam głowę. Błaszczykowski przytulił mnie, traktowałam go jak starszego brata.
- To może porozmawiaj z nim ? - zaproponował.
- Boje się ... - rzuciłam.
- Nie masz czego - uśmiechnął się. Przerwał nam dźwięk mojego telefonu.
- Przepraszam, ale muszę odebrać.
- Okej - odparł. Znalazłam telefon i odebrałam.
- Halo ?
- Pani Weronika ? - usłyszałam w słuchawce męski głos.
- Przy telefonie - odparłam - A kto mówi ?
- Paweł Krusz, pański ginekolog - zaśmiał się.
- Dzień dobry.
- Mam jutro wolny termin, więc możemy się umówić na wizytę. Pasuje pani ? - zapytał.
- Oczywiście, a o której mam być u pana ? - uśmiechnęłam się do komórki.
- Będę na panią czekał o 13.
- O to do zobaczenia - rozłączyłam się. Wrzuciłam telefon z powrotem do torby.
- Przepraszam, mój lekarz dzwonił, aby umówić się na wizytę - rzuciłam do Kuby.
- Nic się nie stało - odparł z uśmiechem na twarzy.
- A co tam u Agaty  słychać ? - zapytałam.
- A no dobrze, tylko trochę jest przemęczona - odparł.
- Pewnie Oliwka daje jej w kość - zaśmiałam się.
- No troszeczkę. Ja muszę już lecieć - powiedział.
- A wy dzisiaj nie macie treningu ? - zapytałam.
- Nie - uśmiechnął się - Spotkaj się dzisiaj z Robertem - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Sama nie wiem ...
- Przemyśl to, ja uciekam - pożegnałam się z nim. Wróciłam do domu. Poszłam na górę po laptopa, zeszłam z nim na dół i usiadłam przy stole. Nie wiedziałam co mam na nim robić. Wpisałam w google " Robert Lewandowski ". Wpatrywałam się w niego. Czułam, że brakuje kawałka mnie, a to właśnie Lewandowski nią był. Spojrzałam na zegarek, była już 17:00. Zgasiłam laptopa i postanowiłam, że odwiedzę Klaudię, aby się z nią pogodzić. Poszłam na górę, aby się odświeżyć. Na dworze było ciepło. Weszłam do sypialni wzięłam ciuchy i skierowałam się ku łazience. Wzięłam szybki prysznic i założyłam ciuchy, które sobie uszykowałam. Byłam już gotowa, więc poszłam spacerkiem do przyjaciółki. Po niecałych 20 minutach stałam przed jej drzwiami. Długo przed nimi stałam, bo nie miałam odwagi zadzwonić dzwonkiem. Po paru minutach zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam. Chwilę stałam przed nimi, ale nareszcie się otworzyły. Miałam nadzieje, że otworzy je Klaudia, ale zobaczyłam jej męża - Mario. Przywitał się ze mną i zaprosił do środka. Weszłam do środka i z góry zeszła Klaudia :
- Weronika ? - zapytała zdziwiona.
- Muszę z tobą porozmawiać - rzuciłam
- To idź do salonu - wskazała ręką. Udałam się we wskazane miejsce, gdy już byłam na miejscu zastygłam. Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Na sofie siedział Robert, który odwrócił się i zrobił wielkie oczy :
- Cześć ... - powiedział niepewnie.
- Cześć - gdy go tylko zobaczyłam od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.
- Weronika chcesz coś do picia ? - rzuciła Klaudia z kuchni.
- Nie dziękuje, ja będę uciekać, nie chce wam przeszkadzać - odparłam.
- Ale ty nie przeszkadzasz - zaśmiała się. - A poza tym miałaś mi coś powiedzieć ? - spojrzała na mnie podejrzliwym spojrzeniem.
- To może chodźmy na górę ? - zapytałam.
- Dobra dziewczyny, wy idźcie na górę, a my tu z Lewym zagramy w Fifę - wtrącił się Mario.
- Dobrze kochanie - przyjaciółka podeszła do piłkarza i pocałowała go. Gdy tak na nich patrzyłam, to przypomniały mi się chwilę które spędziłam z Robertem. Tęskniłam za tym wszystkim, łzy napłynęły mi do oczu. Chciałam to ukryć, ale niestety nie udało się :
- Coś się stało ? - zapytał napastnik Borussii.
- Nie nic, Klaudia możemy już iść ? - i ruszyłam ku górze. Weszłam do sypialni i usiadłam na łóżku, zaraz za mną weszła Manager BvB i zamknęła drzwi.
- O co chodzi ? - zapytała zmartwiona moim zachowaniem.
- Źle się czuje z tym, że to przeze mnie się pokłóciłyśmy. Brakuje mi Ciebie i nie mam z kim szczerzę porozmawiać - popłakałam się.
- Mi Ciebie też, po prostu jak ze sobą nie rozmawiałyśmy to tak jakby cząsteczka mnie zniknęła - rozpłakała się, przytuliłam się do niej.
- Przepraszam ... Zgoda ? - zapytałam przez łzy.
- Oczywiście - uśmiechnęła się. -  A jak tam z ... - nie zdążyła dokończyć zdania, bo jej przeszkodziłam.
- Ech ... Sama nie wiem, a gdy go dzisiaj zobaczyłam to zatęskniłam za nim - schowałam twarz w dłonie.
- To może warto z nim porozmawiać ? - zapytała przytulając mnie. Odpowiedziałam jej wzruszeniem ramionami. Długi czas tak rozmawiałyśmy :
- Może zejdziemy do nich ? - rzuciła Klaudia.
- Okej - odsunęłam się od dziewczyny, orałam łzy i wyszłyśmy z sypialni. Już na schodach słyszałyśmy jak Mario i Lewandowski się śmieją i jednocześnie denerwują. Ustałyśmy w wejściu do salonu i zaczęłyśmy po cichu się śmiać z chłopaków, którzy zaczęli się " bić ". Chyba nas usłyszeli bo momentalnie się odwrócili :
- A wy z czego się śmiejecie ? - zapytał podirytowany Goetze.
- Z tych czubków siedzących na kanapie - zaśmiała się żona piłkarza, podeszłyśmy do nich bliżej :
- Oj kochanie przeginasz - pociągnął ją za rękę i po chwili siedziała mu już na kolanach, a on zaczął ją łaskotać. Postanowiłam usiąść na fotelu, ponieważ Klaudia rzucała się po sofie, płacząc ze śmiechu :
- Jak małe dzieci ! - powiedziałam tak, aby wszyscy usłyszeli. Nagle 21- latek wstał z kanapy i podszedł do mnie :
- To może teraz Ciebie połaskoczemy ? - zaśmiał się.
- O Mario, na pewno nie, a poza tym jestem w ciąży - wytknęłam mu język.
- Ej młody ... - wtrącił się Robert, patrząc karcącym wzrokiem na kolegę.
- Ja już będę lecieć, jest już późno a jutro czeka mnie ciężki dzień - rzuciłam wstając z miejsca.
- Odprowadzę Cię - pospiesznie rzekł Lewy.
- Nie musisz, nie chce Ci robić kłopotu - uśmiechnęłam się.
- Ale to żaden kłopot - ruszyliśmy do wyjścia, przed opuszczeniem domu pożegnałam się z przyjaciółmi. Poszliśmy ku mojemu mieszkaniu. Przez kawałek drogi była niezręczna cisza :
- Jak się czujesz ? - nagle przerwał tą ciszę piłkarz Borussii.
- A no dobrze, jutro mam wizytę u lekarza - odparłam. - A ty jak się czujesz ?
- Brakuje mi Ciebie ... - zatrzymałam się.
- Robert, mi też Ciebie brakuje jak cholera ! - przytulił mnie do siebie.
- Nie mogłem w to uwierzyć, że Cię st ... - zamknęłam mu usta namiętnym pocałunkiem. Rozpłynęłam się, nasze pocałunki były coraz szybsze. Udało mi się od niego oderwać :
- Kocham Cię - spojrzałam w te jego niebieskie oczy, ujrzałam w nich szczęście i ulgę.
- Ja Ciebie też - odparł.
- Przysięgnij mi, że mnie nigdy nie zranisz.
- Obiecuje - i zagościł na moich wargach pocałunek.
- Chodźmy do mnie - objęliśmy się i poszliśmy. Byliśmy już pod moim domem, weszliśmy do środka :
- Chcesz coś do picia ? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Nie, ja chce Ciebie - złapał mnie w pasie, wziął na ręce i zaniósł do sypialni. Pozbywaliśmy się ciuchów, pragnęłam go. Był taki delikatny, jego delikatne ruchy powodowały, że coraz bardziej go pożądałam. Po mile spędzonej nocy zasnęliśmy w swoich objęciach.
**************************************************************************
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie mam czasu :C Postanowiłam, że rozdziały będę dodawać co 3 dni :) Jeśli wam się podoba, zostawcie ślad po sobie <3

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 17

- Bo ... Jak Ci to powiedzieć ? - zastanawiał się.
- Tato nie przedłużaj ! - warknęłam.
- No dobrze. Twoja matka siedzi w więzieniu ... - zapadła cisza.
- Co ? Ale ... jak to ?! - nie mogłam w to wszystko uwierzyć.
- Niestety to prawda.
- Ale za co ona siedzi ? - poczułam, że do moich oczu napływają łzy. Martwiłam się o nią, po mimo tego, że jej nienawidzę.
- Sprzedawała narkotyki nieletnim - spuścił głowę.
- Boże ! - rozpłakałam się - Od kiedy ?
- Od jakiś 2 miesięcy, proszę nie płacz - mocno mnie przytulił.
- To wszystko moja wina, to przeze mnie.
- Nawet tak nie myśl. To wyłącznie jej wina, sama do tego doprowadziła - i właśnie za to go kocham, za to że nigdy mnie nie zostawi w takich momentach jak ten.
- Dziękuje tatku, kocham Cię - dałam mu buziaka.
-Jesteś moim oczkiem w głowie - spojrzał mi prosto w oczy. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Otworzyły się, a za nimi  ujrzałam Klaudię :
- Oj chyba przeszkadzam - powiedziała.
- Nie, wejdź - uśmiechnęłam się.
- Cześć Klaudia - przywitał się ojciec z moją przyjaciółką.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się - Weronika przyniosłam Ci ubrania na przebranie - podała mi torbę z ciuchami.
- Kochana jesteś - zaśmiałam się.
- Od tego w końcu jestem - również się zaśmiała.
- Ja będę uciekał, bo dzisiaj mam wylot do Polski - wtrącił się rodziciel.
- Odwiedź mnie jeszcze - przytuliłam się do niego.
- Na pewno - posłał mi uśmiech.
- Pa tatusiu - i wyszedł. Zostałam sama z przyjaciółką.
- Kiedy Cię wypuszczają ze szpitala ? - zapytała.
- Chyba dzisiaj, nie jestem pewna - odparłam.
- Brakuje nam Ciebie, nasze kochane zwierzątka chciały Cię odwiedzić, ale nie mają teraz czasu, bo ćwiczą do meczu z Frankfurtem - zaśmiała się.
- Kochani są i to doceniam, a no właśnie dzisiaj mają mecz. Wygrają i tak - uśmiechnęłam się.
- Dzisiaj zaszłam rano na stadion i akurat chłopaki mieli trening ... Zauważyłam Roberta, od razu widać, że coś jest nie tak. Był taki nieobecny i przygnębiony. Co się stało ? - zapytała, a po moich policzkach spłynęły łzy gdy tylko usłyszałam jego imię.
- Zerwałam z nim ... - odparłam szlochając - Ale ja go nadal kocham i nie umiem o nim zapomnieć.
- To czemu to wszystko skończyłaś ? - zdziwiła się.
- Bo nie chce ponownie cierpieć !
- Nie rozumiesz, że on Cię kocha ?! - była wściekła.
- Gdyby mnie kochał to by mi tego nie zrobił ! - wybuchłam płaczem.
- Ty chyba samej siebie nie słyszysz ?! A chociaż dałaś mu to wytłumaczyć ? - w odpowiedzi otrzymała skinienie głową, że nie. - Nie po prostu nie wierzę w Ciebie ! To Anka się na niego rzuciła z ustami, on próbował ją odepchnąć, ale w tedy my weszłyśmy.
- I co z tego. Całowali się i to już jest dla mnie skończone - odparłam.
- Boże jaka ty jesteś uparta ! - krzyknęła.
- I dobrze mi z tym ! Jeśli Ci się coś nie podoba to wyjdź ! - wrzeszczałam na nią.
- Sama tego chciałaś - wstała, wyszła i trzasnęła drzwiami. Gdy już jej nie było to zdałam sobie sprawę, że ją straciłam i poryczałam się. Straciłam wszystko, przyjaciółkę, kochającego faceta, z którym będę miała dziecko, a to wszystko przeze mnie. Do pokoju wszedł lekarz z pielęgniarką i wyrwali mnie z moich rozmyśleń :
- Dzień dobry - przywitał się z uśmiechem. - Dzisiaj pani wraca do domu, tylko proszę podpisać wypis - podał mi papierek, a ja go podpisałam.
- Dziękuje - rzuciłam szczerząc się.
- Gdyby panią coś bolało to proszę od razu do mnie przyjść - rzekł, pożegnał się i wyszedł. Wstałam ze szpitalnego łóżka, złapałam torbę i poszłam do łazienki. Przebrałam się, pomalowałam i spięłam włosy w koka. Spakowałam się i nareszcie opuściłam to miejsce. Wyszłam przed szpital, ustałam i złapałam świeże powietrze. Było ciepło, świeciło słońce, obróciłam się w okół własnej osi i poszłam.
Robert :
Gdy Weronika ze mną zerwała to nic dla mnie nie miało znaczenia. Na treningach wolałem ćwiczyć sam niż z kimś, po prostu chciałem być sam. Dzisiaj trzeba było się wziąć w garść, ponieważ czekał nas wieczorem mecz z Eintrachtem Frankfurt. Poszedłem na trening i intensywnie wszyscy ćwiczyli. W między czasie wpadła do nas Klaudia i przekazał mi wiadomość, że dzisiaj wypisują Weronikę. Dzisiejszy trening trwał dłużej niż zawsze. Cały czas moje myśli błądziły w okół polki :
- Strażak ! - krzyknął Błaszczykowski.
- Czego ? - podszedłem do niego.
- Patrz - wskazał na wejście, na murawę. Doznałem szoku, zobaczyłem miłość mojego życia, chciałem podejść do niej, ale coś mnie blokowało.
- Weronika ! - krzyknął Mario i pobiegł do niej, a za nim pozostali tylko nie ja.
- Udusicie mnie zaraz ! - śmiała się, wyglądała tak pięknie.
- Panowie odsuńcie się, bo udusicie naszą kochaną psycholog i jej dzidziusia - wtrącił się Jurgen.
- Dziękuje - posłała mu uśmiech. Postanowiłem, ze podejdę bliżej. Cały czas się na nią patrzyłem i widziałem, że kontem oka spogląda na mnie.
- Przyszłaś powiedzieć, że do nas wracasz ? - zapytał Marco pełen uradowany.
- Oczywiście, jakbym mogła was opuścić ? - zaśmiała się. - A dzisiaj mamy jeszcze dużo pracy przed meczem.
- Brzuszek urósł - zaśmiał się Piszczek. - No Robert szykuj się, że niedługo będziesz musiał zmieniać pieluszki.
- No troszeczkę urósł - rzuciła z uśmiechem Weronika.
- Kubuś o ile dobrze pamiętam nie szło Ci to najlepiej - lubiłem mu docinać. - Weronika możemy porozmawiać ?
- Dobrze, ale chodźmy do mojego gabinetu - ruszyliśmy w stronę biura. Po chwili byliśmy już na miejscu.
- Więc o czym chcesz rozmawiać ? - zapytała siadając przed biurkiem.
- O nas ... Tak wiem dla Ciebie nas już nie ma, ale pomyśl o naszym dziecku - powiedziałem podchodząc do niej bliżej.
- Myślę codziennie o naszym dziecku. Kocham Cię, ale ja nie mogę być z tobą - zawahała się.
- Czemu ? - złapałem ją za biodra i przyciągnąłem ją do siebie.
- Bo ponownie mnie zranisz - odparła.
- Obiecuje, że nie - nasze usta się do siebie zbliżały, już miałem ją pocałować, ale ona się odwróciła i podeszła do okna.
- Proszę daj mi jeszcze jedną szansę - chciałem ją ponownie przytulić, ale mi na to nie pozwoliła.
- Wiesz, że chciałabym, ale boję się. Przez to wszystko straciłam przyjaciółkę - jej łzy były jak diamenty, ale nienawidziłem jak płakała.
- Cii... nie płacz - przytuliła się do mnie - A z Klaudią na pewno się pogodzisz - pocałowałem ją w głowę.
-Proszę idź po chłopaków ... - odsunęła się i otarła łzy. Bez słowa wyszedłem z gabinetu. Daleko nie musiałem iść, ponieważ moi koledzy z drużyny właśnie szli w moją stronę.
- I jak ? - zapytał Mario.
- Nic się nie zmieniło - odparłem ze zrezygnowaniem. Już więcej pytań nie usłyszałem. Zapukaliśmy do jej biura i weszliśmy do środka.
- O przyszły moje kochane pupilki - zaśmiała się.
- Wiadomo, że kochane i wspaniałe - dorzucił Marco.
- Jak zwykle humorek dopisuje, ale skupmy się na dzisiejszym meczu - rzuciła.
- No to co zaczynamy ? - zapytał Bender.
- Tak już możemy - zaśmiałam się. - Dzisiaj gracie mecz, aby utrzymać 2 miejsce w Bundeslidze, musicie to wygrać, bo po piętach wam depcze Bayer który ma o 1 punkt mniej niż wy. Więc wiecie co macie robić - uśmiechnęła się.
- Jasna sprawa, że wygramy - rzucił Roman pewny siebie.
- Dobra, a teraz możecie już uciekać - odparła. Wszyscy wstali i poszli. Skierowaliśmy się ku szatni, weszliśmy do niej i się przebrałem. Wszyscy pojechali jeszcze do domów przed meczem, ale ja postanowiłem zostać na stadionie. Poszedłem na murawę, usiadłem na sztucznej trawie i patrzyłem w niebo. Raziło mnie słońce po oczach więc założyłem okulary przeciwsłoneczne. W pewnym momencie położyłem się na trawie.
- Na co tak patrzysz ? - usłyszałem czyjś głos i po chwili zobaczyłem postać. Zdjąłem okulary i zobaczyłem manager Borussii.
- Sam nawet nie wiem, tak bez celu - odparłem.
- Rozmawiałeś z nią ? - rzuciła kładąc się koło mnie.
- Owszem, powiedziała mi, że mnie kocham, ale boi się że ją ponownie zranię ... Ja już nie wiem co mam robić - usiadłem chowając twarz w dłoniach.
- Nie poddawaj się, daj jej trochę czasu, jeszcze zmieni zdanie - przytuliła mnie . Siedzieliśmy tak przez chwilę :
- E Lewy, nie podrywaj mi żony ! - krzyknął Mario śmiejąc się. W mgnieniu oka znalazł się przy nas.
- Cześć kochanie - Klaudia wstała i się z nim przywitała.
- Lewusku nasz kochany trener nas woła, wiesz za godzinę mecz - rzucił podekscytowany.
- To chodźmy - odparłem wstając. Zeszliśmy z murawy i szliśmy ku gabinetu Klopp'a. Zapukaliśmy :
- Otwarte - usłyszeliśmy i weszliśmy do środka.
- Chciałeś nas widzieć - rzuciłem.
- Tak, siadajcie - wskazał na fotele, usiedliśmy na nich. - Robert czujesz się na siłach, żebyś zagrał ? Ostatnio dużo przeżyłeś.
- Nie za bardzo, ale będę musiał się postarać - odpowiedziałem.
- To dzisiaj nie zagrasz, dam Ci wolne, rozumiesz ? - zapytał.
- Jak najbardziej trenerze.
- Dobrze, idźcie się przebrać. Za niedługo będzie tu Frankfurt.
- To my znikamy - zaśmiał się Goetze i wyszliśmy - Jesteś pewien, że nie chcesz zagrać ? - zapytał.
- Jestem pewien, nie mogę się na niczym skupić i nie chce, aby to wpłynęło na wynik meczu - rzuciłem.
- Okej .. Chodź bo pewnie już czekają - uśmiechnął się. Przyspieszyliśmy tempo i po chwili byliśmy już na miejscu :
- A szybciej to się nie dało ? - zapytał zaciekawiony Marco.
- Właśnie nie - odparł Mario przepychając się z Reus'em.
- Dobra e koniec tych przepychanek ! - warknął Jurgen. - Są małe zmiany w składzie - rzucił.
- Czyli ? - zapytał Schelzer.
- Dzisiaj jako napastnik zagra Scheiber - i w tej chwili wszystkie oczy popatrzyły na mnie.
- Ale przecież Lewy może grać - rzucił Julian.
- Robert nie czuje się o siłach, poradzicie sobie - zmotywował nas. Wyszliśmy z szatni, dochodziła 18:30. Obydwie drużyny wyszły na murawę. Usiadłem na ławce rezerwowych koło Weroniki :
- Czemu nie grasz ? - zapytała zdziwiona.
- Na niczym nie mogę się skupić - odparłem. Gwizdek sędziego zagwizdał i ruszyli. W 8 minucie bramkę strzelił Marco wyprowadzając Borussię na prowadzenie 1:0, po dwóch minutach ponownie zabłysnął strzelając bramkę na 2:0. Do przerwy utrzymał się wynik. Byliśmy wszyscy bardzo szczęśliwi. Rozpoczęła się druga połowa, graliśmy w dziesiątkę, ponieważ Julian dostał czerwoną kartkę. Po mimo tego nie dopuszczaliśmy przeciwnika do strzelenia bramki. W 65 minucie strzelił 3 bramkę Marco, a asystował mu Mario tak jak przy pierwszej bramce. Utrzymaliśmy wynik 3:0 do 91 minuty meczu. Cały sztab szkoleniowy wybiegł na murawę razem ze mną. Wszyscy się cieszyli ze zwycięstwa. Po meczu poszliśmy na imprezę oprócz Weroniki. Chociaż na moment mogłem zapomnieć o problemach. Szczerze mówiąc brakowało mi jej. Cała Borussia była nieźle upita. Nad ranem wszyscy porozchodzili się do domów. Wezwałem taksówkę i ruszyłem. Gdy byłem już na miejscu, wszedłem do mieszkania i od razu poszedłem spać. Śniła mi się polka, że znowu byliśmy razem i byliśmy jedną wielką szczęśliwą rodziną.

Osobiście nie podoba mi się ten rozdział :) Ale to już wam zostawiam do oceny :)

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 16

Wsiadłam do auta i nagle poczułam jak moje auto przewraca się. Nie mogłam nic zrobić, byłam cała we krwi, a samochód był wywrócony do góry nogami. Całe ciało mnie bolało, nie byłam w stanie się poruszyć. W pewnym momencie straciłam przytomność.
Robert :
Gdy rano pojechałem na stadion, zaczął się trening. Po skończonym treningu miałem wracać do domu, ale natknąłem się na moją eks. Poprosiła mnie o rozmowę, zgodziłem się. Oczywiście błagała mnie, żebym do niej wrócił, ale ja nie mam zamiaru do niej wracać. Nasza rozmowa dobiegała końca, gdy nagle ona mnie pocałowała, próbowałem ją odepchnąć od siebie, ale usłyszałem krzyk za sobą i w mgnieniu oka odwróciłem się. Ujrzałem za sobą Weronikę która płakała. Chciałem jej to wszystko wytłumaczyć, ale wybiegła. Pobiegłem za nią wołając jej imię, ale nie zwracała na to uwagi. Wsiadła do samochodu i w tamtej chwili doznałem szoku. Auto w którym znajdowała się moja ukochana, wpadło na tira i po chwili auto znalazło się do góry nogami :
- Weronika ! - krzyknąłem, pobiegłem do miejsca wypadku i zobaczyłem nieprzytomną polkę. - Boże zadzwońcie po karetkę ! - wrzasnąłem do dziewczyn. Próbowałem otworzyć drzwi, ale nie dało się, ponieważ się zacięły. Spojrzałem się w stronę Klaudii, Agaty i Ewy, aby się upewnić czy zadzwoniły po pogotowie. Klaudia rozmawiała przez telefon i od razu można było wyczuć jej zdenerwowanie, z resztą u Ewy i Agaty było podobnie. Cały czas siłowałem się z tymi cholernymi drzwiami, ale bez skutku. Nawet nie zauważyłem kiedy przy mnie znaleźli się strażacy i ratownicy. Długo zajęło im otworzenie, a raczej wyrwanie drzwi. Ratownicy wyjęli Weronikę, przeraziłem się gdy ją zobaczyłem, była cała zakrwawiona :
- Boże kochanie ! - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Proszę się odsunąć - powiedział jeden z ratowników.
- Proszę mogę jechać z wami ? - zapytałem z trudem.
- A pan jest ... ?
- Można tak powiedzieć, że narzeczonym - odparłem.
- No dobrze - uległ i szybko wsiedliśmy do karetki. Ruszyliśmy na sygnałach i po chwili byliśmy już w szpitalu. Wysiadłem i odsunąłem się, aby ratownicy mogli wyjechać z noszami. Pobiegli w stronę wejścia do szpitala i od razu pojechali z nią na badania. Pielęgniarka zaprowadziła mnie do poczekalni. Czas strasznie się dłużył, co chwila ktoś wychodził z pokoju Weroniki, ale nikt nic nie chciał mi powiedzieć.
- Co z nią ? - usłyszałem głos Klaudii, która podbiegła do mnie.
- Sam nie wiem - spuściłem głowę. - To wszystko moja wina - obwiniałem siebie.
- Nawet tak nie mów - poczułem jej dłoń na moim ramieniu.
- Ale jak to prawda, gdybym mógł cofnąć czas to bym to zrobił. Po jaką cholerę zgodziłem się na tą rozmowę z Anią i po co mnie pocałowała ?
- Chciała zrobić na złość Weronice - odparła. - Jak wchodziłyśmy na stadion i od razu was zauważyłam i gdy Anka nas tylko zobaczyła i postanowiła Cię pocałować.
- Nie wybaczę sobie jeśli jej się coś stanie i dziecku - schowałem twarz w dłoniach, ponieważ się rozpłakałem. Podniosłem głowę i zobaczyłem lekarza wychodzącego z pokoju i zbliżał się do nas :
- Jak z nią ?! - zapytałem zrywając się z krzesła.
- Powiem tak, z dzieckiem wszystko dobrze, ale niestety z pańską dziewczyną jest bardzo źle. - wypowiedział te słowa i w tym momencie mój świat runął. Nie mogłem stracić osoby, którą darzę miłością.
- Mogę ją zobaczyć ? - ledwo zapytałem się doktora.
- Tak, ale proszę się nastawić na to, że pacjentka leży w śpiączce.
- W śpiączce ?! - uniosłem się.
- Uspokój się Robert - wtrąciła się Menander BvB.
- Przepraszam, a ile tak będzie leżeć ?
- Jeszcze kilka dni. - odparł. - Zaprowadzę pana do sali Weroniki. - i ruszyliśmy. Ustał przed salą numer 9 i odszedł. Zbierałem w sobie siły i wszedłem do sali. Stało tam tylko jedno łóżko, na którym leżała ONA, przypięta do różnych aparatur, pełno kabli w okół siebie. Usiadłem na krzesełku przy łóżku psycholog. Złapałem ją za rękę :
- Przepraszam to moja wina, nie chciałem Cię zranić. Kocham Cię nad życie i nie wiem co zrobię jeśli Cię stracę. - pocałowałem ją w czoło. Podziwiałem jej piękną twarz, była cała poobijana, ale po mimo tego nadal taka pogodna.
- Robert ... - weszła do środka przyjaciółka Weroniki oraz żona Piszczka i żona Kuby. Podeszły do mnie.
- Boże ile kabli - przestraszyła się Ewa.
- Ale wyjdzie z tego, nie można się teraz poddawać. Nie chciałaby tego - powiedziała Agata.
- No właśnie, słyszysz Robert ? - skierowała Klaudia te słowa do mnie.
- Ech... - westchnąłem. - Zostawię was, ja idę do sklepiku, chcecie coś ?
- Nie dzięki - odparły równocześnie. Zostawiłem je w pokoju i wyszedłem. Gdy tak szedłem do kawiarni, wpadałem na ludzi ale nie zwracałem na to uwagi. Byłem obecny tylko fizycznie, bo duchem gdzieś błądziłem.
- Robert - wyrwał mnie głos wypowiadający moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą ojca moje ukochanej.
- Dzień dobry - przywitałem się cicho.
- Jak się czuje moja córeczka ? - na jego twarzy widniała troska.
- Nie za dobrze, leży w śpiączce - odparłem ze zrezygnowaniem.
- Co ?! Boże moja królewna. Jak to się stało, że miała wypadek ? - zapytał zaniepokojony rodziciel poszkodowanej. Opowiedziałem mu całą historię, bałem się jego reakcji, ale zrozumiał :
- Na pewno z tego wyjdzie. Jest strasznie silną osobą, a po między wami jeszcze się ułoży. - powiedział.
- Dziękuje - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
- A w jakiej sali leży, chciałbym ją zobaczyć - rzucił tata polki.
- W sali numer 9 - odparłem.
- Nawet leży w sali z twoim numerem - zaśmiał się. - Nie poddawaj się - położył swoją dłoń na moim ramieniu. Popatrzyłem mu prosto w oczy. Poszedł do córki. Miałem dosyć na dzisiaj wrażeń i szpitali wiec postanowiłem wrócić do domu i iść spać.
Kilka dni później
Przez te ostanie dni nie mogłem skupić się na treningach i trener dał mi wolne. Całe dnie spędzałem w szpitalu, chodziłem taki jakiś przygnębiony, nieobecny. Gdy dzisiaj przyjechałem do szpitala, czekał na mnie lekarz :
- Panie Lewandowski - uśmiechnął się - Mam dla pana dobre wieści.
- Zamieniam się w słuch ! - odparłem podekscytowany.
- Przed godziną wybudziliśmy ze śpiączki pańską dziewczynę - ponownie zagościł na jego twarzy uśmiech.
- Naprawdę ? Jak ona się czuje ?
- Tak, a jej stan się polepszył. Jest duża poprawa - zapewnił mnie doktor.
- Ciesze się. Mogę się z nią zobaczyć ? - spytałem unosząc kąciki ust do góry.
- Jak najbardziej - odparł. 
- Dziękuje za wszystko - ze szczęścia przytuliłem się do mężczyzny. Pobiegłem pod sale Weroniki, ale coś nie pozwalało mi wejść do środka. Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi.
- Kochanie ... - zacząłem niepewnie. Zasiadłem na krześle, na którym przez te ostatnie dni, spędzałem dużo czasu. 
- Czego chcesz ? - powiedziała oschle.
- Przeprosić i błagać o wybaczenie. - złapałem ją za rękę, ale szybko ją zabrała.
- Twoje przeprosiny niczego nie zmienią - rzuciła patrząc się w okno.
- Ty nic nie rozumiesz. KOCHAM CIĘ ! Jak tak leżałaś tutaj i dowiedziałem się, że twój stan Ci zagraża, bałem się... bałem się, że Cię stracę ! I to moja wina ! Obwiniam się za to wszystko - rozpłakałem się patrząc jej w oczy. Popatrzyła się na mnie i po jej policzkach poleciały łzy.
- Nie utrudniaj. - rzuciła - Kiedy wyjdę ze szpitala jadę do Polski i nie próbuj mnie zatrzymywać - była taka zimna, nie poznawałem jej.
- Jak to ? Ale tak na stałe ? Przecież tu w Dortmundzie masz mnie, przyjaciół i teraz chcesz to wszystko porzucić ? - nie wierzyłem w to, jest to zły sen z którego zaraz się obudzę, ale niestety była to rzeczywistość.
- Normalnie, nie wiem czy na stałe czy nie. Ciebie już nie ma, nas już nie ma, nie rozumiesz ? - wydusiła ledwo, ponieważ rozpłakała się.
- Ty będziesz dla mnie zawsze. KOCHAM CIĘ !!!!!!!!! - wykrzyczałem.
- Kochasz mnie ? Jakbyś mnie kochał to byś się nie lizał ze swoją byłą ! Zabawiłeś się mną i zraniłeś ! Wyjdź. Nie chce Cię znać ! - obydwoje ryknęliśmy płaczem. 
- Nie chcesz mnie widzieć, rozumiem, ale do Polski nie dam Ci wyjechać - rzuciłem i poszedłem. 
Weronika :
Od wypadku minęło kilka dni, w których leżałam bez ruchu, w śpiączce. Miałam dużo czasu na podjęcie decyzji. Było mi strasznie ciężko rozstać się z Lewandowskim, ale nie miałam już siły ciągnąć tego dalej. Postanowiłam, że wyjadę na kilka dni do Polski, odpocząć, zadbać o siebie. Brzuszek rośnie, maleństwo już chce najwyraźniej przyjść na świat. Można zauważyć na pierwszy rzut oka, że spodziewam się dziecka. Chciałam jak najszybciej wyjść ze szpitala. Usłyszałam pukanie do drzwi :
- Proszę - powiedziałam i w drzwiach stanął mój tata. - Tato ! - rozpłakałam się. Ojciec podszedł do mnie i usiadł koło mnie.
- Ciii, kochanie nie płacz - głaskał mnie po głowie i co chwila dawał buziaka w głowę. 
- Kocham go - wydukałam.
- Wiem, że go kochasz i on Ciebie też.
- Ale ja nie mogłam, musiałam się z nim rozstać - odsunęłam się od niego.
- Wiem, że on będzie walczył o Ciebie i nie podda się tak łatwo - uświadomił mnie.
- Wiem i dla tego na parę dni wylatuje do Polski - odparłam.
- Jesteś tego pewna ? Przecież ty musisz teraz o siebie dbać, nie zagrażać swojemu dziecku - powiedział.
- Rozumiem, ale na razie nie chcę go widzieć - cały czas po moich policzkach płynęły łzy.
- Dobrze, ale nie wiem czy to jest teraz dobry pomysł, abyś leciała do Polski ... - zawahał się.
- Tato.. coś się stało ? - przestraszyłam się poważnej miny mojego ojca.
- Proszę tylko się nie denerwuj. - zbliżył się do mnie - Bo .....

Przepraszam, że tak późno dodaje 16 rozdział. Miał się pokazać wczoraj, ale nie miałam czasu :C Mam nadzieje, że podoba wam się to co piszę. Nie raz chce już skończyć to pisać, bo nie wiem czy warto to kontynuować .... Zostawcie jakiś ślad po sobie :)

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 15

Nie dowierzałam, przede mną stała Klaudia z ... z moim ojcem :
- Ta... Tata ? - stałam jak sparaliżowana.
- Córeczko - pamiętałam ten uśmiech z dzieciństwa, był jak piękny motyl, który będzie zawsze czuwał nade mną.
- Tato ! - rzuciłam się na niego. Tęskniłam za nim. Kiedy mieszkałam w Polsce, moje kontakty z moim rodzicielem były wspaniałe. Spotykaliśmy się codziennie i dzwoniliśmy do siebie. Gdy miałam niespełna 6 lat moi rodzicie się rozwiedli. Moja matka zabraniała mi kontaktów z ojcem, ale ignorowałam to i po mimo jej zakazu nadal spotykałam się z ojcem. Kiedy wyjechałam do Dortmundu, nasze kontakty się urwały, brakowało mi jego rad w trudnych chwilach i tej jego ojcowskiej ręki.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłam ! - powiedziałam przez łzy radości. Mocno go przytuliłam, nie chciałam go wypuszczać.
- Moja mała księżniczka, Kochanie zaraz mnie udusisz - zaśmiał się. Odsunęłam się od taty i widziałam w jego oku łzę, której nie chce wypuścić.
- Kiedy przyjechałeś do Dortmundu ?
- Wczoraj wieczorem - odparł.
- Czemu nie zadzwoniłeś ? Może lepiej porozmawiamy w środku, zapraszam - uśmiechnęłam się i zaprosiłam ojca do środka.
- To ja już będę leciała, nie chcę wam przeszkadzać - wtrąciła Klaudia.
- Ależ skąd i tak u nas są Błaszczykowscy i Piszczkowie - zaśmiałam się.
- Nie ja lece, bo Mario czeka - dała mi buziaka w policzek. Wróciłam do ojca, on się rozebrał i weszliśmy do salonu. Wszyscy obecni w moim domu popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
- Co wy tak patrzycie ? Musicie poznać mojego tatę - rzuciłam podekscytowana. Bałam się reakcji Lewego.
- Miło poznać twojego tatę. Jestem Kuba, a to moja żona - Kuba i Agata podeszli do mojego rodziciele i się przedstawili.
- Nazywam się Łukasz, a to moja żona Ewa - podeszli do nas z uśmiechami na twarzy. Teraz tylko pozostał napastnik Borussii. Trochę minęło za nim się przedstawił :
- Robert - podał dłoń mojemu ojcu.
- Jak miło poznać przyjaciół mojej perełki - odpowiedział przybyły gość.
- Tato ja i Robert jesteśmy razem - podeszłam do Lewandowskiego i złapałam go za rękę :
- Od razu podejrzewałem, że jesteście razem. - zaśmiał się. - Ale w końcu znalazłaś sobie porządnego chłopaka.
- Tato ... - powiedziałam z wytrzeszczem.
- Zgadzam się z twoim tatą - posłał mi buziaka. - Ten Kamil to jakiś idiota.
- Dziękuje kochanie, pocieszyłeś mnie - cmoknęłam go w policzek.
- Kamila nigdy nie lubiłem , ale nic nie chciałem mówić ponieważ z nim chodziłaś - wtrącił się ojciec.
- Dobrze tatusiu - powiedziałam jak mała dziewczynka. - Może wejdziemy do salonu i usiądziemy ?
- Oczywiście - odpowiedzieli mi równocześnie moi kochani mężczyźni, po czym zaczęli się śmiać. Poszliśmy do salonu, zasiedliśmy na kanapie i zaczęli wypytywać ojca o moim dzieciństwie, a szczególnie Robert. Cieszył mnie widok mojego ojca jak dogaduje się z piłkarzem. Długo tak rozmawiali, tata opowiadał różne śmieszne historie z młodych lat, a ja się śmiałam. Było wesoło, ale niestety wybiła 23:00 i goście zaczęli się zbierać.
- My już będziemy uciekać - powiedział Kuba i Łukasz. Odprowadziłam ich do drzwi i się z nimi pożegnałam. Wróciłam do salonu :
- No panowie, jutro też jest dzień i sobie pogadacie - zaśmiałam się.
- Dobrze córeczko - uśmiechnął się rodziciel. - Obra to ja uciekam, bo jeszcze muszę hotel sobie znaleźć - ruszył ku wyjściu z salonu.
- Ty chyba zwariowałeś. Śpisz u mnie - powiedziałam stanowczym głosem.
- Ale ja nie chce robić kłopotu - odparł.
- Ale to żaden kłopot - nalegałam.
- No dobrze niech Ci będzie - zaśmiał się.
- Pokaże Ci pokój - rzuciłam. Weszłam po schodach na górę, a tata poszedł w ślady za mną. Otworzyłam drzwi od gościnnego pokoju :
- Na razie jest twój - dałam mu buziaka. - Rozpakuj się, ja przyjdę później - posłałam mu uśmiech i wyszłam.
Robert :
Zaskoczyła mnie wizyta ojca Weroniki i było widać, że ją też. Nigdy nie wspominała o swoim tacie, a ja nie chciałem ją o niego pytać. Zdaje się bardzo miły, dużo rzeczy się dowiedziałem o mojej ukochanej. Poszedłem do kuchni i poczułem jak pani psycholog wskakuje mi na plecy :
- Zwariowałaś ? - zapytałem z uśmiechem - Mogłem Cię nie złapać.
- Zwariowałam, ale na twoim punkcie - zaśmiałam się. - Ale złapałeś - wytknęła mi język.
- Na moim punkcie to wszyscy wariują - odpowiedziałem wścipsko.
- Kochanie zostaniesz na noc ? - zapytała z maślanymi oczkami.
- Niestety muszę jechać do domu - odpowiedziałem dając jej buziaka.
- Ale ty piłeś - odparła - Nie ma mowy, zostajesz - załapała mnie za rękę i pociągnęła do sypialni.
- Ale kotek ja napra ... - nie dokończyłem zdania, ponieważ Weronika zamknęła mi usta pocałunkiem.
- Zostajesz i koniec, a jak zwiejesz to Ci  dupę skopie - pogroziła mi i poszła do łazienki. Wyszła z łazienki, a ja wszedłem. Kątem oka zauważyłem, że polak idzie w stronę pokoju ojca. Po 10 minutach wyszedłem z łazienki i ujrzałem Weronikę leżącą na łóżku i czekającą na mnie. Podszedłem do łóżka i położyłem się u jej boku. Wtuliła się we mnie i zacząłem ją całować. Najpierw moje pocałunki zagościły na jej ustach, a po chwili schodziłem co raz niżej. Zdejmowaliśmy z siebie ciuchy po każdym pocałunku. Przyciągnąłem ją do siebie i zanurzyłem się w niej. Na początku po woli w nią wchodziłem, ale poczułem jej pragnienie i moje ruchy stawały się szybsze. Schowała głowę pomiędzy moją szyją, a ramieniem, aby stłumić jęki. Wbiła mi paznokcie w plecy. Jej ciało było takie miękkie i pachnące. Położyłem ją delikatnie na łóżku, zająłem miejsce koło niej :
- Kocham Cię - powiedziałem z zadyszką.
- Ja Ciebie też - pocałowała mnie, położyła głowę na mojej klacie i przytuliła się. - Dobranoc.
- Dobranoc myszko - pogłaskałem ją po włosach. Okryłem nas kołderką i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Następnego dnia :
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, który leżał na szafce obok łóżka. Wskazywał na 6:55. Odwróciłem głowę w stronę kobiety, którą kocham nad życie. Wpatrywałem się w nią przez długi czas, chyba to poczuła bo otworzyła oczy :
- Mam coś na twarzy ? - zapytała zaspanym głosem.
- Nie, nic nie masz - zaśmiałem się.
- To czemu tak patrzysz ?
- Bo jesteś piękna - odparłem z uśmiechem. 
- Nie przesadzałabym - odparła. - Ja wstaje bo jest już po 7,a ja idę dzisiaj do pracy - rzuciła wstając z łóżka, ale złapałem ją w pasie i pocałowałem. Położyłem się.
Weronika :
Zaskoczyła mnie wizyta ojca, a noc spędzona z Robertem była niesamowita. Obudził mnie, bo się we mnie wgapił. Wstałam i ubrałam piżame. Ogarnęłam po drodze ubrania w które się miałam ubrać. Złapałam je w rękę i poszłam do łazienki. Ubrałam się, włosy związałam w artystyczny nieład i lekko się umalowałam. Weszłam do sypialni i zobaczyłam jak Lewy jeszcze leży :
- A ty nie masz zamiaru wstać ? - zapytałam.
- Jeszcze z 10 minut poleżę - odparł kładąc sobie poduszkę na głowę.
- Ale wiesz, że mam pod ręką wazonik z kwiatkami i zimną wodą - zaśmiałam się
- Dobra, dobra już wstaje ... - powiedział niechętnie, wstał i poszedł wziąć prysznic. Zeszłam na dół do kuchni, aby zrobić śniadanie, ale o dziwo śniadanko było już gotowe :
- Cześć księżniczko - zobaczyłam tatę opierającego się o blat, podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
- Cześć tatusiu. Jak się spało ? - zapytałam.
- No w nocy trochę głośno było - zaśmiał się,a ja od razu wiedziałam o co mu chodziło.
- Przepraszam - rzuciłam - To co jemy te ślicznie pachnące śniadanko ?
- A nie czekamy na Roberta ? - zdziwił się ojciec.
- On zaraz zejdzie - uświadomiłam go. Zasiedliśmy do stołu i po chwili dosiadł się do nas Lewandowski :
- Dzień dobry - przywitał się z moim tatkiem.
- Cześć Robert - odparł z uśmiechem.
- No to jemy, bo my się zaraz spóźnimy do pracy - wtrąciłam się. - Smacznego. - w pospiesznym tępię zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy do pracy, zostawiłam tatę samego. Jeszcze musieliśmy zajechać do Lewego po rzeczy, choć trochę mi się to nie podobało, bo możemy spóźnić się do pracy. Szybko znaleźliśmy się pod domem piłkarza Borussii i w mgnieniu oka znaleźliśmy się na Signal Iduna Park. Napastnik szybko pobiegł do szatni, a ja skierowałam się do biura. Gdy się tam już znalazłam, zastałam tylko karteczkę na swoim biurku : " Jak przyjdziesz, to zajrzyj do mnie, pewnie będę na murawie :) J. Klopp. " Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam na boisko tak jak trener prosił. Byłam już w tunelu prowadzącym na murawę i po chwili stałam koło trenera :
- Chciał mnie trener widzieć - rzuciłam
- Masz dzisiaj wolne - odparł z uśmiechem.
- Serio ? No to ja uciekam - ucieszyłam się.
- Do widzenia - zdążył się pożegnać. Po drodze spotkałam chłopaków :
- O nasza kochana pani psycholog ! - krzyknęli.
- Wasza kochana pani psycholog ma dzisiaj wolne - wytknęłam im język i zaśmiałam się.
- Ta to ma dobrze - rzucił Mario.
- Dobra na murawę, bo trener na was czeka. - i poszli. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do Klaudii. Szybkim krokiem poszłam ku jej gabinetowi i się tam znalazłam. 
- Wstawaj idziemy na zakupy - wpadłam do jej biura.
- A ty nie masz dzisiaj przypadkiem roboty ? - zapytała
- Nie, mam wolne - złapałam ją za rękę i poszłyśmy jeszcze do mnie, bo musiałam wziąć torebkę. Gdy już wszystko miałyśmy, zadzwoniłam do Ewy i Agaty, umówiłyśmy się w centrum handlowym. Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy na podbój. Po 20 minutach znalazłyśmy się już na miejscu gdzie czekały już na nas dziewczyny. 
- Cześć wam ! - krzyknęłam.
- Cześć ! - krzyknęły i się przywitały. Chyba z 2 godziny łaziłyśmy po sklepach. Nakupowałyśmy sobie tyle ciuchów, że ledwo je radziłam. Zapakowałyśmy się do auta i ruszyłyśmy ku stadionowi. Nawet nie zauważyłam kiedy byłyśmy już na miejscu. Zakupy postanowiłam zostawić w samochodzie tak jak dziewczyny. Weszłyśmy na stadion i kierowałyśmy się na murawę. Zobaczyłam, że w kącie przy wejściu na boisko ktoś stoi. Przyjrzałam się i zobaczyłam Roberta jak całuje się z Anią ....
- Robert ! - krzyknęłam przez łzy. 
- Weronika ? - szybko się odwrócił, podszedł do mnie. - Kochanie to nie tak ...
- Zostaw mnie, nie chcę Cię znać ! - wykrzyczałam mu to w twarz. - Przecież będziemy mieli dziecko, zapomniałeś ?! 
- Co jakie dziecko ?! - wtrąciła się Anka. 
- Ale kochanie to ona mnie pocałowała.
- Nie obchodzi mnie to ! - wybiegłam ze stadionu. Wsiadłam szybko do samochodu, widziałam że wybiegł za mną tak samo jak moje przyjaciółki. Pospiesznie odpaliłam auto i ...

Tak wyglądała Weronika gdy szła spać.
A tak w dzień.
Ten rozdział zostawiam wam do oceny :) Troszkę mi się nie podoba, ale cóż :D Następny rozdział będzie w czwartek :) Zostawiajcie jakiś ślad po sobie i zapraszam na swojego fan page  http://www.facebook.com/pages/Mi%C5%82o%C5%9Bci-nie-ma-ale-jest-Borussia/440219586026627?fref=ts



niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 14

Robert :
Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Spojrzałem czy Weronika już nie śpi. Jeszcze słodko spała, postanowiłem jej nie budzić. Po cichu wstałem i zeszedłem na dół. Dochodziła 9:00, wiec chciałem przygotować naleśniki na śniadanie. Jednak pusta lodówka uniemożliwiała mi to. Postanowiłem, że pójdę do sklepu.
Weronika :
Obudziłam się sama w łóżku. Zaspana zeszłam na dół myśląc, że znajdę tam Roberta, ale nie zastałam go.  Zobaczyłam karteczkę na stole : " Jestem na zakupach, zaraz wrócę. Kocham Cię. " Odłożyłam kartkę na miejsce. Poszłam do salonu, położyłam się na kanapie i włączyłam sobie telewizje. Skakałam po kanałach szukając czegoś fajnego, na reszcie znalazłam program o modzie. Pokazywali w nim jak fajnie i stylowo ubierać się na cieplejsze dni. Przydało mi się to, ponieważ w Dortmundzie było nie za zimno, ale też nie za gorąco.
- Już jestem ! - usłyszałam głos swojego mężczyzny dobiegający z przedpokoju.
- W salonie. - rzuciłam i podniosłam głowę. Ujrzałam Lewego z siatkami. - Pomóc Ci ?
- Nie trzeba - posłał mi swój uroczy uśmiech. Poszedł do kuchni i zaczął rozpakowywać torby z zakupami.
- Głodna ?
- Tak troszeczkę ... Jak wilk - zaśmiałam się. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. - A co będzie na śniadanko ? - zapytałam przytulając się do jego pleców.
- Naleśniki - odpowiedział, odwracając się i pocałował mnie. Wypuściłam go ze swoich objęć, a ten sięgnął po patelnię i zaczął smażyć naleśniki. Zdziwiłam się, bo jedzenie było już gotowe i stało na stole :
- Zapraszam do stołu - wziął mnie za rękę, odsunął mi krzesło i zasiedliśmy.
- Mmm pięknie pachnie - powiedziałam i spróbowałam naleśnika Lewego. - A smakuje wyśmienicie - dałam mu buziaka w policzek.
- Wiadomo, że smakuje, bo w końcu ja robiłem - zaśmiał się.
- Skromności też Ci nie brakuje - wybuchnęliśmy śmiechem.
- Oj tam
- Dziękuje za śniadanko, było bardzo pyszne - uśmiechnęłam się.
- Dla Ciebie wszystko - odwzajemnił uśmiech.
- Ja idę się ogarnąć. A właśnie masz dzisiaj trening ? - zapytałam.
- Nie, dzień wolnego mam
- O to może gdzieś pójdziemy ?
- Jasne - odparł.
- Dobra, ja zaraz będę - odeszłam od stołu. Poszłam na górę do sypialni, otworzyłam szafę i wzięłam w rękę ubrania, poszłam do łazienki ubrać się w nie. Po niecałych 10 minutach zeszłam do Roberta, który zmywał naczynia.
- O kochanie zmywasz naczynia - zdziwiłam się, bo nigdy tego nie robił.
- Widzisz, postępy robię - zaśmiał się. - Jak zawsze pięknie wyglądasz.
- Z dnia na dzień mnie zaskakujesz - dałam mu buziaka. - Wyglądam normalnie
- Nie, wyglądasz wyjątkowo - oddał mi buziaka. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi :
- Kto to może być ? - zapytałam Roberta.
- Nie wiem - odpowiedział.
- Pójdę otworzyć - ruszyłam w stronę wejścia. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich Kubę z Agatą.
- Hej - powiedzieli równocześnie.
- Witajcie, zapraszam do środka - wskazałam ręką do środka z uśmiechem.
- Kto to ? - zapytał Lewy wchodząc do przedpokoju. - Ooo Kuba - powiedział i przybili niedźwiadka.
- My się jeszcze nie znamy - powiedziałam do żony Błaszczykowskiego. - Weronika jestem, miło mi - rzuciłam z uśmiechem.
- Agata - odwzajemniła uśmiech. - Robert dużo mi o tobie opowiadał.
- Naprawdę ? A dobre rzeczy czy złe ? - zaśmiałam się. - Zapraszam do salonu, na spokojnie pogadamy.
- Oczywiście, że dobre - wtrącił się Lewandowski.
- Mam nadzieje - cmoknęłam go. Wszyscy weszliśmy do salonu :
- Może chcecie coś do picia ? - zapytałam.
- My poprosimy piwko - odpowiedzieli Kuba i Robert.
- Alkoholicy - zaśmiałyśmy się z Agatą. - A ty Agato ?
- Ja poproszę o sok - odpowiedziała z uśmiechem. Poszłam do kuchni po picie i za moment usiadłam koło napastnika BvB. Podałam każdemu picie i zaczęliśmy rozmowę.
- A gdzie macie Oliwię ? - zapytałam
- U dziadków - odparła Agata z uśmiechem.
- To może wyskoczymy na jakąś imprezkę ? - zaproponował Lewy. - Byśmy wzięli Piszczka z żoną.
- Kochanie jutro masz trening, nie zapomnij. - zaśmiałam się.
- Ależ ja bardzo dobrze pamiętam - podarował mi buziaka.
- To może zamiast iść do klubu, to tutaj zrobimy " imprezkę " ? - zapytałam szczerząc się.
- Dobry pomysł - rzucił Kuba. - To ja zadzwonię do Łukasza. - wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer kolegi z drużyny. - Łukasz się pyta na którą mają przyjechać ?
- Na 19:00 - odparłam. Błaszczykowski przekazał informację Łukaszowi i się rozłączyli.
- No to my będziemy się zbierać, bo ja jeszcze muszę się przebrać - powiedziała Agata ruszając do wyjścia. Poszłam za jej śladem i pożegnaliśmy się.
- Kochanie ja idę do sklepu po alkohol - rzucił Robert ubierając się.
- Dobrze, mi kup jakiś sok - powiedziałam z uśmiechem. - Ja przygotuje coś do jedzenia.
- Dobrze, jak coś to będę do Ciebie dzwonił - podszedł do mnie i obdarował mnie namiętnym pocałunkiem.  Wyszedł, a ja zostałam sama w domu. Poszłam do kuchni przygotować coś na dzisiejszy wieczór. Postanowiłam zrobić sałatkę, a do tego jakieś mięso. Minęło 30 minut i Robert był już z powrotem :
- Co tam ładnie pachnie ? - zapytał wchodząc do kuchni.
- Smażę kurczaka - rzuciłam. Zobaczyłam ile Lewandowski kupił alkoholu to się załamałam - A więcej się nie dało kupić ?
- Przecież to jest mało - zaśmiał się Robert.
- Dobra, przypilnuj mięsa, a ja pójdę się przebrać. - powiedziałam i poszłam na górę.Weszłam do sypialni po ubrania i poszłam do łazienki. Po 30 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że w salonie są wszyscy goście.
- To co zaczynamy ? - zapytałam.
- Jak ty ślicznie wyglądasz - powiedział Kuba.
- Ej bo będę zazdrosna - zaśmiała się Agata.
- Dziękuje - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ta ciąża Ci służy - wtrącił się Łukasz.
- To ty jesteś w ciąży ? - zdziwiła się Ewa.
- Tak, twój mąż nic Ci nie mówił ?
- Nie... - popatrzyła karcącym  wzrokiem na Piszczka.
- Przepraszam zapomniałem - pocałował ją. Do kuchni wszedł Lewy z jedzeniem i postawił na stole.
- Chcecie piwo ? - zapytał.
- Tak poprosimy - odpowiedzieli chórem.
- Kotek przynieść Ci coś do picia ? - zapytał pokazując swoje śliczne zęby.
- Nie. - odparłam. Była już jakaś 21, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć je. Zamarłam. Przetarłam oczy myśląc, że się przewidziałam. Nie, moje oczy jednak dobrze widziały. Nie dowierzałam, przede mną stała .....

Tak ubrana była Weronika w dzień.
A tak, gdy przyszli goście.

Postanowiłam, że potrzymam was trochę w niepewności :p Mam nadzieje, że wam się podoba i zostawicie jakiś ślad po sobie :) Chciałam podziękować za bardzo miłe komentarze <3 Jak wasze nastroje po wczorajszym meczu Borussii ? Dla mnie ta czerwona kartka dla Roberta jest niesprawiedliwa ! A dla was ?



piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 13

 Obudziłam się o 6:50, wtulona w Roberta. Było mi zimno, ponieważ byliśmy tylko przykryci kocem. Strasznie bolały mnie plecy od niewygodnej kanapy. Ostrożnie wstałam tak, aby nie obudzić Lewego, bo miał jeszcze 10 minut snu. Zebrałam ubrania z ziemi i ubrałam je. Poszłam na górę, aby się odświeżyć i przebrać w czyste ubrania. Zaszłam do sypialni po nowy zestaw ciuchów, wybrałam odpowiedni zestaw do pracy i poszłam do łazienki.
Robert:
Zerwałem się z kanapy na dźwięk budzika. Strasznie się nie wyspałem, bo chyba poszliśmy spać o 5:00. Zauważyłem, że Weroniki już nie było, więc pewnie wstała. Pozbierałem swoje ubrania, które leżały na podłodze i się w nie ubrałem. Podszedłem do kuchni, zajrzałem do lodówki, która była pusta. Gdy tak stałem, na mojej klatce piersiowej poczułem dłonie pani psycholog :
- Witaj śpiochu. - powiedziała
- Cześć piękna, jak ty pięknie wyglądasz - odpowiedział odwracając się i pocałowałem ją. - A ty co tak wcześnie wstałaś ?
- Nie mogłam spać, a poza tym strasznie plecy mnie bolą - odpowiedziała.
- To pewnie przez tą kanapę - zaśmiałem się.
- Pewnie tak. Głodny ?
- Bardzo, ale jest mały problem. Nic nie ma w lodówce - powiedziałem - Ty w ogóle o siebie nie dbasz, jesteś przecież w ciąży. - uświadomiłem ją.
- Oj zapomniałam zrobić zakupy wczoraj - uśmiechnęła się.
- Po treningu jedziemy na zakupy - odwzajemniłem uśmiech. - Królewno, a teraz jedziemy, bo jeszcze do mnie musimy zajechać.
- Dobrze, a śniadanie zjemy w klubowej kawiarence. - odparła.
- Zgadzam się z tobą - cmoknąłem ją. - Gotowa ?
- Gotowa, możemy jechać - uśmiechnęła się. Złapałem ją za rękę i wyszliśmy. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mnie, po 15 minutach byliśmy już na miejscu :
- Wejdziesz ? - zapytałem Weronikę.
- Poczekam w samochodzie - posłała mi uśmiech. Zostawiłem ją samą i pobiegłem do domu. Wpadłem do mieszkania i wziąłem torbę ze strojem na trening. Po chwili siedziałem obok polki. Ruszyliśmy w stronę Signal Iduna Park. Znaleźliśmy się tam po niecałych 15 minutach.
- O której kończysz pracę ? - zapytałem szczerząc się.
- Wiesz co, nawet nie wiem - zaśmiała się. Wysiedliśmy z auta, objęliśmy się i szliśmy ku wejściu na stadion. Usłyszałem krzyki za sobą :
- Weronika ! - odwróciliśmy się równocześnie z Weroniką.
- Boże tylko nie on - powiedział Weronika, widząc zbliżającego się mężczyznę w naszą stronę.
- Witaj piękna - rozpoznałem go, był to Kamil - były Weroniki.
- E kolego uważaj co mówisz - powiedziałem do niego.
- Ty mi kurwa nie będziesz mówił co ja mam robić ! - przybliżył się do mnie tak, że staliśmy twarzą w twarz.
- No chyba będę. - Kamil mnie popchnął i zaczęliśmy się bić.
Weronika :
Przed stadionem spotkaliśmy Kamila. Oczywiście Robert musiał się wtrącić i nie obyło się bez popychanek :
- Uspokójcie się ! - wrzeszczałam, próbując ich rozdzielić, ale bez skutku. Byli cali we krwi i mocniej się bili, strasznie się bałam. W pewnym momencie zauważyłam, że idzie Piszczek i Błaszczykowski :
- Kuba ! Łukasz ! - krzyknęłam jak najmocniej. Odwrócili się i zobaczyli bójkę, szybko znaleźli się przy napastniku Borussii i przy moim byłym. Udało im się ich rozdzielić.
- Robert czy ty zgłupiałeś ?! - zapytał wściekły kapitan reprezentacji polski.
- Zabierzcie go chłopaki, niech obejrzy jego rany lekarz. - powiedziałam. Wzięli go pod rękę i poszli.
- Czy ty kurwa zrozumiesz w końcu, że ja do Ciebie nie wrócę ?! - byłam zdenerwowana.
- Kocham Cię ! - zaczął mnie przytulać.
- Nie dotykaj mnie ! Ja Cię nie kocham i zostaw mnie w spokoju ! - rozpłakałam się i pobiegłam w stronę stadionu. Biegnąc do swojego gabinetu, wpadłam na kilku piłkarzy. Mówili coś do mnie, ale nie zwracałam na to uwagi tylko biegłam przed siebie. Wpadłam do biura. Usiadłam w swoim fotelu, otarłam łzy i rozmyślałam nad wszystkim. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi :
- Proszę - powiedziałam ponownie ocierając łzy.
- Kochanie ... - powiedział niepewnie Lewandowski wchodząc do środka.
- Wyjdź ! - krzyknęłam.
- Ale ...
- Proszę wyjdź, nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Dobrze. - powiedział i wyszedł. Zostałam sama, na nic nie mam ochoty. Podeszłam do okna i zobaczyłam jak chłopaki biegają w okół boiska. Postanowiłam, że zejdę do nich. Po momencie znalazłam się na murawie:
- Weronika ! - krzyknął Mario szczerząc się i nagle wszyscy piłkarze spojrzeli się w moją stronę. Zaśmiałam się pod nosem i odwzajemniłam uśmiech.
- O dobrze, że jesteś - powiedział Jurgen.
- Coś się stało ? - zapytałam.
- Nie nic się nie stało, ale mam do Ciebie prośbę - uśmiechnął się.
- Słucham - odwzajemniłam uśmiech.
- Jak dobrze wiesz jutro gramy z Sv Hamburgiem i chciałbym, abyś towarzyszyła nam podczas meczu na ławce rezerwowych i pomagała chłopakom.
- Z miłą chęcią - zaśmiałam się. - A teraz przepraszam pójdę po coś do picia. Może przynieść coś z kawiarni trenerowi ?
- Z chęcią napiłbym się kawy - posłał mi swój szczery uśmiech.
- To ja idę i zaraz wracam. - Zniknęłam w tunelu i poszłam do kawiarni. Zamówiłam sobie sok pomarańczowy, a dla Klopp'a kawę. Odebrałam zamówienie i szłam na murawę. Wchodząc do tunelu, zauważyłam, że Robert stoi przygnębiony. Wiem z jakiego to powodu, ale sam do tego doprowadził. Podeszłam do Jurgen'a i podałam mu kubek kawy :
- Kochana jesteś, Robert ma szczęście, że ma taką dziewczynę - powiedział szczerze.
- Oj nie przesadzajmy - zarumieniłam się. Postanowiłam pogadać z napastnikiem. Podeszłam do niego :
- Możemy chwilę pogadać ? - zapytałam.
- Jasne - odpowiedział.
- Przepraszam, że Cię wygoniłam z biura, ale sam wiesz dlaczego.
- Miałaś prawo, nie powinienem się bić z tym idiotą i przepraszam Cię - powiedział ze spuszczoną głową.
- Przeprosiny przyjęte - podeszłam do niego bliżej, podniosłam jego głowę i namiętnie go pocałowałam. Od razu poprawił mu się humor.
- Robert ! Na boisko, koniec tych czułości - krzyknął trener, a Robert szybko pobiegł na boisko. Nie chciałam o rozpraszać więc wróciłam do biura. Usiadłam wygodnie w fotelu i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Otwarte - rzuciłam.
- Cześć. - powiedziała Klaudia wchodząc do gabinetu. - Nawet nie raczysz zadzwonić do mnie - rzuciła obrażonym tonem.
- Przepraszam mam pełno na głowie, a do tego jeszcze ciąża - uśmiechnęłam się.
- Powiedziałaś Robertowi ? - zapytała z zaciekawieniem.
- Oczywiście.
Robert :
Jak dobrze, że się pogodziłem z Weroniką, wiedziałem, że ją wkurzyłem. Trening dobiegał końca.
- Muszę wam coś powiedzieć - powiedziałem, gdy wszyscy zebrali się koło trenera.
- Co ? - powiedzieli chórem.
- Niedługo zostanę ojcem ! - krzyknąłem uradowany.
- Co ? Weronika jest w ciąży ? - zapytał z niedowierzaniem Mario.
- Tak, wczoraj się dowiedziałem.
- No to gratuluje ! - powiedział Klopp. Wszyscy zaczęli mi gratulować i pytali kiedy pijemy, ale jutro jest mecz więc pewnie po meczu będziemy pić. Wszyscy rozeszli się do domu.

Następnego dnia :
 Obudziłem się i od razu pojechałem na Signal Iduna Park, ponieważ mieliśmy dzisiaj mecz z Hamburgiem. Byłem już na miejscu i spotkałem tak kumpli. Poszliśmy wszyscy do szatni się przebrać i na trening.
Weronika :
Obudził mnie budzik, który nastawiłam sobie wcześnie rano. Wstałam, wzięłam wygodne ubrania, dzisiaj na płaskim obcasie. Poszłam do łazienki i ubrałam się w odpowiednie ciuchy. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie śniadanie i poszłam oglądać telewizje. Dostałam sms od Roberta :
* Kochanie kiedy będziesz ? *
Postanowiłam mu odpisać:
* Zaraz będę wyjeżdżać z domu :) *
Nie dostałam odpowiedzi. Zjadłam do końca śniadanie, postanowiłam, że wezmę ubrania na zmianę na wszelki wypadek gdyby miała być po meczu impreza. Weszłam do sypialni otworzyłam szafę i od razu zobaczyłam piękne ubrania. Włożyłam je do torby i mogłam jechać. Po 25 minutach byłam na miejscu i zobaczyłam przed stadionem pełno aut. Dochodziła 12 więc ludzie zaczęli się zbierać. Od razu poszłam na murawę, aby zobaczyć co robią chłopacy. 
- Kotku - usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i ujrzałam Lewandowskiego.
- O cześć - pocałował mnie. - A ty nie na murawie ? - zapytałam podnosząc brwi do góry. 
- Mamy 15 minut przerwy - zaśmiał się, bo pewnie dziwnie wyglądałam. W środku stadionu było pełno fotografów i zaczęli robić nam zdjęcia.
- Chodź może w inne miejsce, z daleka od INNYCH - ostatnie słowo powiedziałam głośniej, żeby inni usłyszeli. 
- To chodź - powiedział i złapał mnie za rękę. - Tak w ogóle ślicznie wyglądasz - rzucił wpatrując się we mnie.
- O są nasze kochane gołąbeczki - przed nami szedł Marco z Piszczkiem.
- Gratuluję ! - krzyknął Łukasz podchodząc do mnie.
- Ale czego ? - zapytałam zdezorientowana.
- No jak to czego ? Dziecka - zaśmiał się Marco.
- A dziękuje. Robert, a ty już musiałeś się wygadać ? - skierowałam się do mojego chłopaka.
- Oj tam - posłał mi uśmiech.
- Dobra spadajcie na trening, bo za godzinie zaczynacie mecz. - powiedziałam, a oni mnie posłuchali. Powoli, spacerkiem szłam na murawę. Ustałam obok trenera :
- Dzień dobry trenerze - powiedziałam szczerząc się.
- Witaj - przytulił mnie. - Chłopaki do szatni ! - krzyknął Jurgen. - Weronika chodź ze mną, jeszcze z nimi pogadasz dobrze ?
- Oczywiście - poszłam w ślad trenera Borussii. Zaczekałam, aż chłopaki się przebiorą i dopiero wtedy do nich dołączyłam. 
- Moi ulubieni zawodnicy - zaśmiałam się. - Dzisiaj macie bardzo ważny mecz, musicie utrzymać 2 miejsce w tabeli. Wierzę w was jak zawsze i wierzę, że to wygracie. - dodałam im otuchy i było widać po ich minach, że pomogło to i potrzebowali tego. Była już 15:20, więc zawodnicy Dortmundu wyszli z szatni gotowi na wszystko, po zwycięstwo. Z szatni wyszłam razem z Klopp'em. Wszyscy piłkarze ustawili się do wyjścia. Nadeszła ta chwila na którą wszyscy czekali. Pierwszy raz oglądam mecz z boiska, była podekscytowana. Na telebimach pokazali wyjściową 11 Borussii jak i Hamburga. Po chwili na wielkim ekranie zobaczyłam Jurgena i siebie, usłyszałam głos komentatora który powiedział : " Oto nowa psycholog Borussii Dortmund Weronika i to dzięki niej chłopaki wychodzą w tak dobrych nastrojach na boisko i grają wspaniały mecz. Jak donoszą media Weronika jest związana z Robertem Lewandowskim. " I w tym momencie wszyscy zaczęli klaskać, gwizdać i krzyczeć. Cała się zarumieniłam, ale szybko o tym zapomniałam, bo wszyscy usłyszeli gwizdek sędziego. Rozpoczął się mecz. W 3 minucie gola strzelił Mario Goetze z asystą Reus'a. Jednak długo nie cieszyliśmy się tym golem, ponieważ za niecałe 2 minuty zawodnik z Hamburgu zrewanżował się. W ostatniej minucie pierwszej połowy Borussia strzeliła gola na 2:1. W drugiej połowie Jurgen wprowadził zmiany i na boisko wszedł Leitner. W 85 minucie Robert strzelił gola, który zasądził o wyniku. Wygraliśmy 3:1, na stadionie wszyscy kibice Dortmundu oszaleli. Byłam dumna z nich, cieszyłam się jak nigdy. Przytulałam się z każdym członkiem sztabu szkoleniowego oraz z zawodnikami z ławki rezerwowych. Gdy mecz się skończył, wbiegłam na boisko i pobiegłam do Roberta. Wziął mnie na ręce, zaczął się ze mną obracać i mnie całować. Gdy mnie postawił na ziemię, pozostali piłkarze do nas podbieli i wszyscy mnie zaczęli dusić. Zeszliśmy do szatni w dobrych humorach.
- Brawo ! - krzyknęłam. - Zasłużyliście na wygraną, wspaniały mecz.
- Dziękujemy - odpowiedzieli zgodnym chórem.
- To co idziemy świętować ? - zapytał Goetze.
- Jasne - odpowiedział Hummels. Przebrali się w normalnie ubrania.
- Gdzie mogę się przebrać ? - zapytałam Khela.
- Tutaj - pokazał ręką na jakieś drzwi. Poszłam w ich kierunku i się przebrałam w ubrania, które spakowałam do torby. Wyszłam i nagle wszyscy osłupieli na mój widok :
- WOW ! Niesamowicie wyglądasz - powiedział Marco.
- Dosłownie - odezwał się któryś z piłkarzy.
- Ej pamiętajcie, że to moją dziewczyna - zaśmiał się. - Przepięknie wyglądasz kochanie - szepnął mi do ucha.
- Dobra dzieciaczki kochane idziemy - powiedziałam śmiejąc się.
- Kochanie, a ty możesz nosić takie wysokie buty ? - zapytał Lewy.
- Na razie jeszcze tak - uśmiechnęłam się. Wyszliśmy z szatni i kierowaliśmy się do klubu. Po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Był straszny tłok. Tańczyłam z każdym po kolei, strasznie bolały mnie nogi. Piliśmy jeszcze za nasze dziecko, które jest w drodze, oczywiście ja piłam wodę lub sok. Puścili wolny kawałek.
- Zatańczymy ? - zapytał Lewandowski.
- Z tobą... zawsze - uśmiechnęłam się. Wziął mnie za rękę i powędrowaliśmy na parkiet. Wszyscy byli upici, więc trzeba było zamówić taksówki. Impreza trwała do białego rana, ale o 6:00 wszyscy zaczęli zbierać się. do domu. Robert też był pijany, więc ja musiałam prowadzić samochód. Pojechaliśmy do mnie. W człapałam się ledwo na górę z Lewym, ponieważ on ledwo chodził. Położyłam go na łóżku i zasnął. Poszłam się odświeżyć, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

 Tak Weronika była ubrana do pracy

W tym była na meczu

Zestaw na imprezę w której główna bohaterka się pojawiła.

A tak poszła spać.

Miło wiedzieć, że ktoś czyta jednak tego bloga <3 Dziękuje tym osobą za to ;* Jeśli się wam podoba, zostawcie jakiś ślad po sobie :)