środa, 13 marca 2013

Rozdział 25

[...] Gdy nagle zauważyłem jak Weronika osuwa się na ziemię. Szybko podbiegłem do niej.
- Boże Weronika, odezwij się ! - nie reagowała na nic, złapałem za telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Gdy skończyłem rozmawiać, do domu weszła Klaudia.
- Boże ! Co się stało ? - zapytała podbiegając do mnie i Weroniki, uklękła przy nas.
- Nie wiem ... już wychodziłem i zobaczyłem jak upada - po moich policzkach poleciała łza. W tym momencie czułem strach i nienawiść, miałem mieszane uczucia. Po 10 minutach przyjechało pogotowie i ją zabrało :
- Do jakiego szpitala ją zabieracie ? - zapytała żona Mario.
- Do Elisabeth-Klinik - odpowiedział ratownik i pojechali. Po wyjściu ratowników stałem jak słup soli.
- Robert ona od tak by nie straciła przytomności, co się stało ? - wziąłem gazetę, która leżała na ziemi i jej podałem.
- To się stało ! - odparłem.
- Lewy to nie tak - Klaudia spojrzała na mnie.
- A jak ?! - cała złość wróciła.
- Uspokój się. Weronika wszystko mi opowiedziała i to nie jest tak jak piszą w tej gazecie ! - machała mi nią przed nosem. - Ona chciała się dowiedzieć o co chodziło jej matce w tym liście i dlatego się z nim spotkała. Kamil jej nie chciał nic powiedzieć i Weronika wyszła, a on za nią i ją pocałował, ale ona go odepchnęła. Robert ona za bardzo Cię kocham, żeby Ci to zrobić, żeby Cię zdradzić ! - te słowa dały mi dużo do myślenia, ale musiałem to wszystko poukładać w jedną całość.
- Zraniła mnie - powiedziałem ze smutkiem.
- Wiem, ale najlepiej jak to sami załatwicie. Jedziesz ze mną do szpitala ? - zapytała.
- Nie, nie jestem jeszcze gotowy na spotkanie z nią.
- Rób jak uważasz, ale żebyś potem tego nie żałował. szczerze mówiąc miała rację, ale coś mnie blokowało. Klaudia wyszła, a ja za nią. Wsiadłem do auta i pojechałem w stronę domu. Zaparkowałem samochód przed domem i wszedłem do środka.
- Robert to ty ? - usłyszałem znajomy głos dochodzący z kuchni. Skierowałem się do niej i ujrzałem mamę, która krzątała się z garami.
- Mamo ? - zdziwiłem się jej widokiem.
- Syneczku - podeszła do mnie i czule pocałowała w czoło.
- Co ty tu robisz ?
- Milena do mnie dzwoniła i mi wszystko opowiedziała. Rozmawiałeś z Weroniką ? - widziałem w jej oczach, że się martwi.
- Próbowałem i się pokłóciliśmy, i gdy miałem już wychodzić ona zemdlała, przestraszyłem się, boje się - odparłem.
- A gdzie ona teraz jest ? - wtrąciła się moja siostra.
- W szpitalu - odwróciłem się do niej.
- To co ty tu jeszcze robisz ?!
- Jedź do niej - powiedziała moja rodzicielka.
- Nie ...
- Czy Ci już całkiem odbiło ?! Chcesz ją kompletnie stracić ? Wiesz jak ona będzie się czuła jak zobaczy, że Cię nie ma przy niej ? Dobra pocałowała się z tym typkiem, ale nie wiesz jak to było na prawdę. Będzie się obwiniać i tak pewnie już to robi, a jak to coś z WASZYM dzieckiem ? Pomyślałeś o tym ? - Milena mówiła zdenerwowana na jednym tchu i podkreśliła "waszym". Ona miała rację.
- Masz rację, jadę do niej ! - rzuciłem i pospiesznie wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem do Elisabeth-Klinik. Po 20 minutach byłem już na miejscu. Wbiegłem do szpitala, skierowałem się do recepcji.
- Przepraszam, gdzie leży Weronika ? - zapytałem zdyszany.
- Znowu się widzimy - zaśmiała się pielęgniarka. Rozpoznałem ją, to ona zajmowała się polką jak ta miała wypadek. Uśmiechnąłem się do niej. - Pańska dziewczyna leży na oddziale dla kobiet w ciąży, sala numer 200, drugie piętro.
- Dziękuje - skierowałem się w stronę windy. Po chwili znalazłem się na drugim piętrze i szukałem sali. Nareszcie znalazłem, przed nią siedział Mario razem z Klaudią.
- Jednak przyjechałeś - powiedziała przyjaciółka ukochanej, gdy mnie tylko zobaczyła.
- Co z nią ? - nie zwracałem na nic uwagi.
- Nie wiemy, lekarz nie chce nam nic powiedzieć - rzucił młody piłkarz BvB.
- A gdzie jest ?
- W środku - odpowiedzieli równocześnie. Bez wahania wszedłem do środka. Przy łóżku ciężarnej stał Paweł.
- Cześć Paweł, co z nią ? - zapytałem, ale bałem się usłyszeć odpowiedzi.
- Cześć Robert. Szczerze mówiąc... nie jest za dobrze, o mało co nie poroniła, ale na szczęście udało nam się opanować sytuację. - gdy mi to wszystko mówił to myślałem, że za chwilę moje serce przestanie bić.
- Boże .... - wyszeptałem i z moich oczu popłynęły łzy. - A wiesz dlaczego zemdlała ?
- Jej organizm nie wytrzymał stresu, który przeżyła w ostatnich dniach. Musi teraz dużo odpoczywać i ma zakaz chodzenia do pracy.
- Dobrze, a czy ona ... - nie dokończyłem, bo mój przyjaciel mi przerwał.
- Tak, obudziła się jeśli chciałeś o to zapytać - uśmiechnął się, a mi się zrobiło lżej na sercu. - A i to jest już 6 miesiąc ciąży. Lewy teraz musisz opuścić salę, bo musimy zrobić jeszcze kilka badań.
- Dziękuje stary - posłałem mu uśmiech. Tak jak poprosił, wyszedłem z sali i usiadłem na krzesełku, na korytarzu. Schowałem twarz w dłonie.
- Ej stary co jest ? - zapytał Goetze.
- Prawie ... prawie poroniła ! - z moich oczu polały się łzy.
- Co ?! - Klaudia, aż podniosła się z krzesła. - Przepraszam, ale ja nie dam rady tu siedzieć - i poszła, a Mario za nią. Z sali wyszedł ginekolog i pozwolił mi do niej wejść. Zrobiłem tak, podszedłem do jej łóżka i usiadłem. Wpatrywałem się w nią jak sobie słodko spała. Podszedłem do okna i wpatrywałem się nie wiedząc w co.
- Ro ... Robert ? - usłyszałem szepty, odwróciłem się i zobaczyłem, że Weronika już nie śpi.
- Cześć - podszedłem do niej.
- Robert ja Cię za ... - przerwałem jej.
- Cicho, teraz nie będziemy o tym rozmawiać, nie możesz się teraz denerwować - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Weronika muszę Ci coś powiedzieć.
- Tak ? - spojrzała się na mnie.
- Rozmawiałem z Pawłem i powiedział mi, że o mało co ..... mogliśmy stracić dziecko .... - spuściłem głowę.
- Jezu ! - wybuchła płaczem jak małe dziecko. - To moja wina, nie dbałam o siebie - wydukała.
- Przestań tak mówić ! To nasza wina, cały czas się kłócimy i to może jakiś znak ? Nie powinnaś się denerwować w tym stanie, a ja Ci to tylko utrudniam - sam nie wierzyłem w to co mówiłem.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - zapytała z błagalnym spojrzeniem. Pamiętam jak pierwszy raz ją ujrzałem, jej twarz była taka piękna jak teraz. Przez kilka chwil milczałem, bo musiałem zebrać się w sobie, aby jej to powiedzieć :
- Może dobrze nam zrobi jak odpoczniemy od siebie, nadal mam do Ciebie żal o ten pocałunek z Kamilem. Zraniłaś mnie i nie wiem czy jeszcze umiem Ci zaufać ... - wbiłem wzrok w ziemię.
- Robert nie ! Ja nie umiem bez Ciebie żyć ! Tak wiem, że Cię zraniłam, ale to on się na mnie rzucił, przysięgam ! Nigdy bym Cię nie zdradziła ! Ty jesteś dla mnie wszystkim ! Kocham Cię ! - krzyczała płacząc coraz mocniej. - Popatrz się na mnie i powiedz mi prosto w oczy, że mnie nie kochasz ! - usiadła tak, że jej twarz była blisko mojej.
- Nie mogę .... wiesz, że Cię kocham.... - unikałem jej wzroku. Z moich oczu popłynęły łzy. Poczułem jej dłonie na mojej twarzy i jak nasze zapłakane spojrzenia się spotykają. Nasze usta przybliżały się do siebie, gdy nagle nasze języki się ze sobą splotły. Nasz pocałunek był namiętny, że można było wypatrzeć iskry. Wiedziałem, że to nasz ostatni pocałunek, wiedziałem że będę za tym tęsknić. Jej usta były takie słodkie, zatraciłem się w nich. Gdy zdołałem się oprzeć, wstałem z krzesła :
- Żegnaj ... - nie mogłem powstrzymać łez, lały się jak strumień wody. Kierowałem się do wyjścia i usłyszałem jej głos.
- Robert ... - powiedziała cichym głosem. - Kocham Cię i nigdy o tobie nie zapomnę ... - odwróciłem się i wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Oparłem się o nie i osunąłem się na ziemię szlochając. Słyszałem jak Weronika wybuchnęła płaczem. Płakała jak opętana, chciałem tam wejść i ją przytulić. Nie mogłem tam dłużej zostać i odszedłem ....
Weronika :
Wiedziałam, że prędzej czy później Lewy się dowie o tym spotkaniu, ale nie chciałam, żeby w taki sposób. Miałam wieczorem się z nim spotkać i spotkałam. Wparował do mojego mieszkania i rzucił mi gazetę, na której byłam z moim byłym... jak się całujemy. Był wściekły i się pokłóciliśmy. Nie dał mi nic wytłumaczyć, gdy już wychodził, to poczułam jak tracę grunt pod nogami i tylko tyle pamiętam. Obudziłam się dopiero w sali szpitalnej, a przy mnie stał Paweł, który robił mi jakieś badania.
- No nareszcie się obudziłaś - przywitał mnie bardzo ciepło.
- Co się stało ? - zapytałam półgłosem.
- Zemdlałaś. Jak się czujesz ?
- Źle, nie mam siły i chce mi się spać.
- To prześpij się, musisz nabrać siły - posłał mi uśmiech i wyszedł. Nie musiałam długo czekać, aż pogrążę się w śnie. Śniło mi się, że jestem na wielkiej polanie, a wokół nikogo ani niczego nie było, tylko ja i rośliny. Nie wiem ile tak spałam, ale musiałam się obudzić i zdziwiłam się widokiem napastnika BvB stojącego przy oknie. Ucieszyłam się na jego widok, ale przeczuwałam, że coś się stanie. Chciałam go za to wszytko przeprosić, ale on wtedy powiedział, że mogliśmy stracić dzidziusia. Nie mogłam w to uwierzyć, obwiniałam się za wszytko, ale Robert uświadomił mi, że to nie tylko moja wina. Często się kłóciliśmy i to dobrze nie wpływało na mnie. Powiedział coś czego nie mogłam zrozumieć, dopiero kiedy mi to wytłumaczył zrozumiałam :
- Może dobrze nam zrobi jak odpoczniemy od siebie, nadal mam do Ciebie żal o tego Kamila [...] - zrozumiałam, że mój świat właśnie się rozpada. Wyobraziłam sobie jak taka wielka czarna dziura mnie wciąga do środka. Tak właśnie się czułam. Robert jest moim powietrzem, ja nie umiem bez niego żyć. Musiałam poczuć jego usta ten ostatni raz ... Po naszym namiętnym pocałunku ... odszedł.... Miałam nadzieje, że to tylko koszmar, który zaraz się skończy, ale nadzieja matką głupich. Po jego wyjściu dostałam napad płaczu, którego nie umiałam opanować. Skuliłam się na łóżku w kłębuszek i wpatrywałam się w podłogę. Przez ten cały czas płakałam, próbowałam usnąć, ale nic z tego. Nagle do moich uszów doszedł dźwięk, że ktoś puka. Nawet nie zdążyłam powiedzieć " proszę ", ale to może lepiej ? Do sali ktoś wszedł, ale nie widziałam kot, bo byłam praktycznie cała okryta pościelą.
- Ej mała, co się stało ? - usłyszałam głos Kuby. Powoli zaczęłam się odkrywać i ujrzałam stojących nade mną Kubę, Agatę, Łukasza i Ewę.
- Ro ... - nie mogłam tego imienia wypowiedzieć, ponieważ od razu zaczynałam szlochać. Wszyscy zebrani wokół mnie, nie wiedzieli o co mi chodzi. Agata, gdy tylko zobaczyła, że płaczę, przytuliła mnie mocno. Wtuliłam się w nią i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
- Coś z Robertem ? - zapytała Błaszczykowska. W odpowiedzi dostała skinienie głową, które znaczyło, że tak.
- A powiesz nam co się stało ? - zapytał Piszczek z troską w oczach. Odsunęłam się od żony Kuby.
- On ... on tak po prostu odszedł ... - z wielkim trudem im to powiedziałam, Zamarli, Ewa z Łukaszem aż usiedli bo by inaczej im się nogi ugięły.
- Ale... ale jak to ? - do kapitana reprezentacji nadal nie docierało.
- Przez tą gazetę, przeze mnie - Do sali wszedł Paweł :
- Przepraszam, ale koniec odwiedzin. Pacjentka musi odpocząć. - powiedział uprzejmie. Wszyscy opuścili pomieszczenie tylko nie mój ginekolog. Podszedł do wszystkich aparatur i sprawdził coś na nich. - Weronika czy ty znowu się denerwowałaś ?
- Tak, bo pieprzy mi się życie ! Zerwał ze mną .... - odparłam.
- Zobaczysz ułoży się jeszcze wszystko, a Robert do Ciebie wróci. Radzę Ci teraz, abyś się już nie denerwowała jeśli chcesz urodzić te dziecko.
- Przepraszam ...
- Ty mnie nie przepraszaj tylko zacznij dbać o siebie - wiedziałam jakie są konsekwencje. - A teraz zapomnij o wszystkim i idź spać - posłał mi uśmiech.
- Dobrze - z trudem odwzajemniłam uśmiech.
- Dobranoc - cmoknął mnie w czoło i wyszedł. Głaskałam się po brzuchu i usnęłam.
********************************************************************
Przepraszam, że tak wszystko się potoczyło :C Mam nadzieje, że nie będziecie na mnie źli :) Szczerze mówiąc popłakałam się jak pisałam ten rozdział <3  Komentarze mile widziane :)

A to jest Kamil :)

23 komentarze:

  1. popłakałam się jak z nią zerwał ;( takie smuutne ;( ale ogółem to mis ię bardzo podoba *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się popłakałam po mimo tego, że ja to pisałam :C Dziękuje *.* <3

      Usuń
  2. No kurde ryczę mam nadzieję że wszystko będzie ok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, że was doprowadziłam do łez :C

      Usuń
  3. Kocham to jak piszesz ! ;** Popłakałam się prawie ,ale musiałam się powstrzymać ,bo obok była moja rodzina .
    Dziewczyno czy możesz pisać częściej . Jestem twoją fanką . Twoje opowiadania są tak niesamowicie sprecyzowane ,że nie mogę powstrzymać się od zaglądania do Twojego bloga z myślą " Napisała coś , napisała coś ? Żeby tak !!! "
    Jak znajdziesz czas to pisz częściej , bo kocham Cię czytać .
    PS A co do tego rozdziału to myślę ,że oni się pogodzą . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3 Postaram się pisać częściej, ale nic nie obiecuję :)

      Usuń
  4. Jezu, oni muszą być razem. Ryczałam jak czytałam te opowiadanie ♥ Coś pięknego! Pisz często i jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże nie wiedziałam, że ten rozdział będzie, aż takie emocje wywoływać :) <3 Ale dziękuje <3

      Usuń
  5. Cały rozdział płakałam, ale oni wrócą do siebie prawda ? Błagam powiedz że tak bo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mogę zdradzić :C Okaże się w swoim czasie ;p

      Usuń
  6. masakra nie moge przestac plakac..oni musza byc razem <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludzie, jakie emocje !!! Wspaniały rozdział, czekam na kolejny z niecierpliwością, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak smutno :c
    Ale super rozdział, czekam na kolejny :)
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili :) http://sylwunia09.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tez sie poplakalam. ;( Świetny jest twoj blog czekam na nastepny rozdzial ale nie wiem czy nie wytrzymam. Mam nadzieję ze wroci do niej pliss powiedz bo nie przezyje bede plakac kazdego dnia jak mi nie powiesz błagam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, ale nie mogę zdradzić :C I proszę nie płacz :)

      Usuń
    2. Ok spróbuję i nie ma za co twojego bloga czyta się radością chociaż nie raz już płakałam to co dzień tu zaglądam bo nie mogę się doczekać:D

      Usuń
  10. Hej zapraszam do mnie i pozdrawiam .
    http://onaion-nazawsze.blogspot.com/ . :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dupek jednak z tego Roberta, najpierw nie kaze jej sie denerowować, a potem zostawia ja zaraz po tym jak o mało nie proniła. bydlak. Ok, zraniła go, ale to mogło poczekac. Sa ważniejsze zprawy jak urażona dume Lewandowskiego. zapraszam do siebie

    http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/2013/03/44.html

    http://niepotrafieprzestacciekochac.blogspot.com/2013/03/27-gdzie-diabe-nie-moze-to-babe-posle.html

    http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/2013/03/mecz-34.html

    i mam prośbę, zostawiaj komentarze pod tymi blogami, bo reszta już jest zakończona i gdybym przez przypadek nie zajrzała na drugą stronę bajki, nawet nie wiedziałabym, zże wogóle cos dodąłaś :) Dzięki. i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze będę na tych blogach zostawiała komentarz o nowym rozdziale :)

      Usuń
  12. nominowałam cie do Liebster Awords, zapraszam do zakładki na blogu http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/2013/03/44.html

    OdpowiedzUsuń