czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 23

Obudziło mnie mocne kopnięcie dziecka. Zerwałam się z łóżka, złapałam się za brzuch :
- Ale ty masz siłę - powiedziałam do własnego brzucha uśmiechając się..  Ból ustąpił, wyjrzałam przez okno i po oczach poraziło mnie słońce. Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie i była 7:00. Chciałam położyć się spać, ale mi się nie udało. Przez moment leżałam jeszcze tak bez celu na łóżku, gdy nagle zadzwonił telefon. Sięgnęłam po niego i odebrałam :
- Weronika tu Jurgen - usłyszałam wesoły głos trenera.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Mam nadzieje, że nie obudziłem ?
- Pan nie, ale maleństwo moje kochane owszem - zaśmiałam się.
- O to już trenuje - zaśmiał się Klopp.
- I to jak.
- Będzie taki sam jak tatuś, na pewno to będzie chłopczyk, ale nie po to dzwonie - mężczyzna zmienił temat.
- Zamieniam się w słuch - rzuciłam.
- Czy możesz dzisiaj przyjść wcześniej do pracy, bo musisz mi podpisać parę dokumentów, a i będziesz musiała dzisiaj pogadać z chłopakami, bo jak wiesz zbliża się mecz z Szachtarem.
- Oczywiście, że mogę przyjść wcześniej, a mam wszystkich wziąć razem czy każdego z osobna ? - zapytałam.
- Lepiej by było, żeby każdy osobno - odpowiedział. - To widzimy się o 8:30 na stadionie
- Dobrze, do zobaczenia - i się rozłączyłam. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki się odświeżyć. Gdy wzięłam poranny prysznic, przebrałam się i uczesałam. Gotowa wyszłam z łazienki i skierowałam się na dół do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Na śniadanko zrobiłam sobie sałatkę z owoców i do pracy wzięłam kanapki. Gdy zjadłam śniadanie, wzięłam torebkę i wyszłam. Postanowiłam się przejść na Signal Iduna Park, ponieważ było lato i grzało słoneczko. Szłam sobie spacerkiem i poczułam jak ktoś mnie obserwuje i idzie za mną. Przestraszyłam się więc przyspieszyłam tempa. Po 15 minutach znalazłam się już na stadionie, dawno mnie tu nie było i szczerze mówiąc stęskniłam się za tym miejscem. Szłam w stronę biura gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękę :
- Ej ! - krzyknęłam i się odwróciłam, moje oczy ujrzały Kamila. - Czego chcesz ?!
- Nie denerwuj się, możemy pogadać ? - zapytał.
- Teraz nie mam czasu, spieszę się do pracy.
- To jak skończysz pracę ?
- Nie wiem, lepiej już stad idź, bo zaraz Robert przyjdzie i nie chce, abyście sobie znowu skakali do gardła - rzuciłam.
- I co z tego ? Ja chce z tobą porozmawiać i będę do Ciebie przychodzić, aż ze mną nie porozmawiasz ! - odparł uniesionym tonem.
- Nie krzycz na mnie ! Dobra spotkajmy się w Cafe Kleimann o 15:00, a teraz już idź - rzuciłam i poszłam do biura. Rzuciłam torebkę na kanapę, która stała przy drzwiach. Usiadłam wygodnie w fotelu i pytałam samą siebie : Czemu zgodziłam się na te spotkanie ? Nie wiedziałam co robić, chciałam odwołać te spotkanie, ale wiedziałam, że jak to zrobię to on mi nie da spokoju. Najbardziej obawiałam się, że o tym dowie się Lewandowski. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi :
- Proszę - rzuciłam pospiesznie. W moim gabinecie zjawił się Jurgen.
- Jak dobrze widzieć Cię w tym fotelu - posłał mi uśmiech. - Tęskniłem za tym widokiem.
- Też za tym tęskniłam - odwzajemniłam uśmiech.
- Przyniosłem papiery abyś podpisała - zbliżył się do mojego biurka i położył przede mną.
- Przecież ja mogłam do trenera przyjść - rzuciłam podpisując je.
- Oj tam po ca mam Ciebie wysilać jak jesteś w ciąży.
- Nic by mi nie zaszkodziło - zaśmiałam się. - Chłopaki o której zaczynają trening ?
- Są już w szatni - odparł z uśmiechem. - To ja już będę uciekać. - wyszedł z biura, a ja poszłam w jego ślady. Skierowałam się do szatni chłopaków, zapukałam i usłyszałam " proszę ".
- Witam moje kochane pieseczki - zaśmiałam się.
- Weronika ! - krzyknął Mario i od razu na mnie się rzucił. Po chwili wszyscy piłkarze BvB zrobili to samo.
- Halo nie mogę oddychać ! - ledwo co powiedziała, bo brakowało mi tlenu.
- E nie chcecie mi chyba udusić dziewczyny i dziecka ? - zaśmiał się Robert odpychając ich ode mnie, gdy się już do mnie przedarł to na moich ustach zagościł namiętny pocałunek.
- Musicie to przy nas robić ? - zaśmiał się Mario.
- Oczywiście - przedrzeźniałam go.
- Kochanie co dzisiaj robisz po pracy ? - zapytał Lewy.
- Muszę załatwić coś na mieście - musiałam go okłamać, bo jakbym powiedziała mu prawdę to by się wkurzył.
- Jak chcesz to mogę Ci pomóc - posłał mi uśmiech
- Nie musisz - rzuciłam.
- Ale ja chce
- Robert ja mówię, że nie to nie - odpowiedziałam wkurzona
- Dobrze, ale po co od razu te nerwy ? - zdziwił się moim zachowaniem.
- Oj przepraszam, po prostu to przez tą ciążę. - pocałowałam go.
- Rozumiem, masz huśtawki nastroju - wyszczerzył się. Do szatni wszedł Klopp :
- Dobra pieski, na boisko ! - wrzasnął śmiejąc się. Zawodnicy BvB posłuchali trenera i wyszli z pomieszczenia. Szłam u boku Jurgen'a :
- Jak się czujesz ? - zapytał towarzysz.
- Na razie dobrze - uśmiechnęłam się.
- To się ciesze - odwzajemnił uśmiech. - Mam do Ciebie pytanie ...
- Jakie ?
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale widziałem jak dzisiaj jakiś mężczyzna Cię zaczepił, to jakiś twój znajomy ? Bo wyglądało to jakbyś nie chciała z nim rozmawiać.
- Przepraszam jeśli sprawił kłopot. - rzuciłam - Ten mężczyzna, który dzisiaj tu był to mój były. Tylko proszę nic nie mówić Robertowi, że on tu był - poprosiłam.
- Oczywiście - uśmiechnął się. Przerwaliśmy rozmowę, ponieważ wchodziliśmy na murawę :
- Dobra chłopaki na początek 10 kółek ! - krzyknął Klopp, a ja usiadłam sobie na ławce. Przyglądałam się chłopakom jakieś 5 minut i nagle zaczęli się wygłupiać.
- I znowu to samo - trenerowi opadły ręce. - Idę sobie po kawę.
- Proszę iść, ja ich tu zaraz postawie do pionu. - uśmiechnęłam się. Jurgen znikł w tunelu, a ja postanowiłam zająć się tą hołotą. Wsadziłam palce do buzi i mocno zagwizdałam, aż zakręciło mi się w głowie. Chłopaki w mgnieniu oka znaleźli się w okół mnie.
- Co się stało ? - zapytał zatroskany Robert.
- Wy się jeszcze mnie pytacie " Co się stało ? " To ja się pytam ! - wrzeszczałam na nich.
- Kochanie uspokój się - rzucił Lewy.
- Nie, nie uspokoję się, bo przy was się nie da uspokoić i wy niby chcecie wygrać mecz ze Szachtarem ?! Na pewno wejdziecie do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów swoim zachowaniem i jak przykładacie się do pracy ! - strasznie się na nich wkurzyłam.
-Spokojnie wygramy, ale chwila odpoczynku nam potrzebna - powiedział Moritz.
- Chwila odpoczynku ?! Wy cały czas macie odpoczynek i nie dziwie się, że trenerowi opadają ręce i nie wiem co ma już robić !
- Ale ... - chciał coś powiedzieć Mario, ale mu przeszkodziłam.
- Nie chce już was słuchać. Za swoje zachowanie biegacie 20 kółek - rzuciłam.
- Ale jak to ?! - oburzył się Piszczek.
- JAZDA NA BOISKO ! - wrzasnęłam ile sił w głosie, chłopaki podskoczyli i jak posłuszne pieseczki pobieli na boisko. Na murawę powrócił Klopp.
- Boże co ty im zrobiłaś ? - zdziwił się trener na widok chłopaków.
- Mam tajemny sposób - uśmiechnęłam się. - Trenerze mogę dzisiaj poprowadzić ich trening ?
- Jak będą tak ćwiczyć to oczywiście ! - odpowiedział uradowany.
- Dziękuje, a i jeszcze, czy mogłabym dzisiaj zrobić grupowe spotkanie, bo muszę coś załatwić - zatrzepotałam rzęsami i zrobiłam słodką minkę.
- Ależ oczywiście - wyszczerzył się - Jak coś to będę u siebie, powodzenia ! - zdążył krzyknąć za nim zniknął w tunelu. Chłopaki jeszcze biegali więc usiadłam na ławce :
- O kogo ja tu widzę - usłyszałam radosny głos Klaudii.
- Klaudia ! - pisnęłam i od razu rzuciłam się na nią.
- Dawno się nie widziałyśmy i widzę, że brzuszek masz - rzuciła z uśmiechem.
- No już daje do wiwatu - zaśmiałam się.
- Skarbie ! - podbiegł do nas Goetze, który pocałował namiętnie przyjaciółkę.
- A czy ja powiedziałam, że macie przerwę ? Na boisko - nie chciało już mi się drzeć na niego, ale posłuchał.
- A co oni tak ćwiczą ? - zapytała zdziwiona manager Borussii.
- Trochę na nich nakrzyczałam i proszę - zaśmiałam się i pokazałam ręką na biegających piłkarzy.
- Ćwiczą jak nigdy - była w szoku. - A to Klopp'a nie ma ?
- Jest, ale nie dawał sobie rady więc przejęłam inicjatywę. - uśmiechnęłam się. W tym samym momencie podeszli do nas zdyszani chłopcy.
- Przebiegliście 20 kółeczek ? - zapytałam wścipsko.
- Taak... - wysapał Bender.
- To teraz się napijcie i zrobicie rozgrzewkę, ale nie taką luźną, a potem musimy pogadać.
- Ja chce, aby trener wrócił - żalił się Kuba.
- Kubusiu coś Ci się nie podoba ? - zapytałam podchodząc do niego z uśmiechem.
- Ależ nie, wszystko mi się podoba - odwzajemnił uśmiech, który był sztuczny. Gdy chłopaki robili rozgrzewkę, ja musiałam pogadać z Klaudią.
- Klaudia dostałam list z więzienia od mojej matki - powiedziałam niepewnie, po czym opowiedziałam jej cała historię.
- A napisała Ci co zrobiła Kamil ? - zapytała.
- Właśnie nie .... I dzisiaj się z nim spotkam.
- Co ?! Ty kompletnie oszalałaś ? - wkurzyła się Klaudia.
- Zrozum ja muszę się dowiedzieć o co jej chodziło, co on takiego zrobił, że ona musiała mnie przed nim chronić.
- No dobrze, ale bądź ostrożna - widać było, że się o mnie martwi. - Ja muszę wracać do biura - pożegnała się ze mną i oddaliła się. Przez 15 minut siedziałam na ławce i czekałam, aż chłopaki skończą rozgrzewkę. Wreszcie ich trening dobiegł końca i teraz tylko czekała nas rozmowa.
- Podejdźcie tu - powiedziałam i piłkarze podeszli do mnie. - Jak wiecie jutro macie mecz ze Szachtarem i to nie byle jaki mecz, bo to rewanż i walka o miejsce w ćwierćfinałach LM. - zaczęłam tą swoją " formułkę ". - Dobra, a teraz możecie już iść do domu - uśmiechnęłam się i zeszłam z murawy. Szybkim krokiem poszłam do biura po torbę i wyszłam z pracy. Wsiadłam do auta i pojechałam do kawiarni, w której byłam umówiona z Kamilem. Weszłam do kawiarni gdzie czekał już na mnie mój eks.
- Chcesz coś do picia ? - zapytał.
- Nie, Kamil ja tu przyszłam z tobą porozmawiać - rzuciłam.
- Dobrze, więc przejdę do rzeczy. Weronika ja Cię nadal kocham i chce do Ciebie wrócić.
- Kamil, ale ja nie chcę, ile razy mam Ci to powtarzać ? A poza tym dostałam ostatnio list od mojej matki, w którym pisała, że musiała mnie chronić przed tobą, o co jej chodziło ? - zapytałam z nadzieją, że otrzymam odpowiedź.
- Nie mogę Ci na to odpowiedzieć.
- To nie mamy o czym rozmawiać - wstałam i wyszłam przed kawiarnie.
- Ale poczekaj - zawołał za mną Kamil.
- Nie, po prostu mnie zostaw ! - krzyknęłam.
- Nie mogę, kocham Cię - i w tym momencie .....
*************************************************************************
Przepraszam, że tak późno, ale dopiero pod wieczór wróciłam do domu :) Rozdział w stylu który najbardziej lubicie, niepewność :) Jeśli się podoba to komentarze mile widziane <3

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Czekam na kolejny :D
    http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-36.html wpadniesz? mile widziany komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdzial oby nastepny pojwil sie jak najszybciej cieawe czy weronika i robert beda mieli synka czy coreczke :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. "I w tym momencie" wszedł Robert albo " W tym momencie " Kamil mnie pocałował :)

    OdpowiedzUsuń
  4. i w tym momencie ???????????????????? jak mogłas skończyć??????? wredoto jedna, ok czekam na nexta, i zapraszam do siebie na nowe rozdziały.

    OdpowiedzUsuń