Nie wierzyłam własnym oczom, przede mną stał mój były
chłopak Kamil.
- Ka…Kamil, co ty tu robisz ?! – nie mogłam w to uwierzyć.
- Dowiedziałem się, że tu mieszkasz i postanowiłem Cię
odwiedzić. – odpowiedział uśmiechając się.
- Odwiedziłeś mnie, a teraz możesz sobie już iść. –
odpowiedziałam oschle.
- Ale ja chcę do Ciebie wrócić. – co on sobie myśli ?
- Kamil ja już tu sobie ułożyłam życie i nie chcę wracać do
Ciebie po tym co mi zrobiłeś, a teraz wynoś się stąd ! – krzyknęłam.
- Ale ja Cię kocham. – rzucił
- Ale ja Ciebie nie ! A teraz ja już musze iść. – rzekłam i
się odwróciłam, zauważyłam zbliżającego się Lewego z kolegami :
- Kochanie co się dzieje ? – zapytał z dziwną miną.
- Nic ja już muszę iść. – pospiesznie rzuciłam.
- Nie pójdziesz nigdzie dopóki mi tego nie wyjaśnisz. –
powiedział stanowczo i zagrodził mi drogę.
- Jak bardzo Ci na tym zależy, to jest mój eks Kamil, a
teraz przepraszam chce przejść. – odpowiedziałam i go lekko popchnęłam, byłam
naprawdę wkurzona na wszystkich. Nie chciałam dłużej tam być więc pobiegłam do
swojego biura.
Robert :
Właśnie poznałem
byłego chłopaka mojej dziewczyny….
- Klaudia co tu się stało ? – zapytałem zdezorientowany.
- Do Dortmundu jak widzisz przyjechał były Weroniki. –
rzekła i spojrzała się w stronę Kamila.
- Po co tu przyjechałeś ? – skierowałem te słowa do
mężczyzny.
- Po Weronikę, chce do niej wrócić. – odpowiedział pewnie.
We mnie się zagotowało i podszedłem do niego bliżej :
- To masz pecha, bo ona jest ze mną, a jak spróbujesz wejść
ze swoimi buciorami w nie swoje sprawy to pożałujesz.
- A ty mi teraz grozisz ? – zapytał Kamil.
- Nie tylko grzecznie ostrzegam. – uśmiechnąłem się
szyderczo.
Weronika:
Byłam już w gabinecie, gdy nagle dostałam sms-a od
przyjaciółki
* Oni się zaraz tu pobiją ! Chodź tu, natychmiast ! *
Szybko odpisałam :
* Dobra już idę *
Rzuciłam telefon na biurko i wybiegłam z biura. Po niecałych
5 minutach byłam już na miejscu i zauważyłam jak chłopaki skaczą sobie do
gardeł.
- Uspokójcie się ! – krzyknęłam z całych sił.
- Dobrze. – odpowiedział Robert.
- Czy wy już do reszty zgłupieliście ?
- To on zaczął. – poskarżył się Kamil.
- Nie obchodzi mnie to który zaczął, Kamil idź już stąd, a
ty Robert też już idź do domu. – rzuciła wkurzona.
- Poczekam na Ciebie i razem pojedziemy. – stwierdził
Lewandowski.
- Nie, dzisiaj ja wracam sama do domu. – Kamil poszedł już
sobie, więc mogłam wrócić do pokoju. Za mną podążył Lewandowski. Weszłam do
gabinetu i usiadłam przed biurkiem.
- Aniołku przepraszam za tamto. – podszedł bliżej mnie i
zaczął się do mnie łasić.
- Wiesz, że nie mogę się na Ciebie długo gniewać. –
przyjęłam jego przeprosiny. Robert kazał mi wstać z fotelu, bo sam na niego usiadł
i wziął mnie na kolana.
- A ja Cię przepraszam za swoje zachowanie. – rzekłam po
czym go pocałowałam w czoło, a ten wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby.
- Też bym się tak zachował na twoim miejscu.
- Wiem. – zeszłam z jego kolan.
- Idę się przebrać, a Mario się pytał czybyśmy mogli ich
odwieźć. – uśmiechnął się.
- Jasne to czekam na was przed stadionem. – jak powiedziałam
tak zrobiłam. Wyszłam razem z Lewym, ale on poszedł do szatni, a ja przed
stadion. Nie musiałam długo stać sama, ponieważ po niecałych 5 minutach
dołączyła do mnie Klaudia:
- Jak się czujesz ? – zapytała zatroskana.
- Lepiej, Robert wszystko zrozumiał, na szczęście. –
uśmiechnęłam się. Przez moment jeszcze tak stałyśmy. W końcu wyszli piłkarze
śmiejąc się i przepychając. Pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. Nasza
czwórka poszła w stronę mojego auta i zapakowaliśmy się do niego. Odwieźliśmy
Mario i Klaudie i pojechaliśmy do mojego mieszkania.
- Zapraszam na herbatkę. – zaśmiałam się i weszliśmy do
środka. Zdjęliśmy kurtki i skierowaliśmy się do kuchni. Zaparzyłam wodę na
herbatę, a Robert sobie usiadł.
- Skąd on wie, że mieszkasz teraz w Dortmundzie ? – zapytał
i szczerze mówiąc zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Sama nie wiem. – odpowiedziałam. – Ale możemy nie
rozmawiać teraz o tym ?
- Dobrze. – i skończył się temat. Chciałam zalać herbatę,
ale niestety zamiast herbaty, zalałam sobie rękę.
- Aaaaaa ! – krzyknęłam
- Boże, szybko pod zimną wodę. – powiedział Lewy, a ja tak
zrobiłam. – Nie, wsiadamy do auta i jedziemy do szpitala.
- Nie trzeba. – protestowałam.
- O nie ma mowy. – i szybko pobiegł po nasze kurtki, złapał
kluczyki i już byliśmy w drodze na pogotowie. Po 20 minutach byliśmy już na
miejscu. Podeszliśmy do recepcji :
- Proszę szybko jakiegoś lekarza, moja dziewczyna poparzyła
sobie rękę ! – krzyczał Robert.
- Proszę się uspokoić, żaden lekarz na razie nie może
przyjąć pana dziewczyny. – odpowiedziała spokojnie pielęgniarka.
- Jak to nie może przyjąć ?! Natychmiast ma tu być jakiś
lekarz ! – postanowiłam, że podejdę do niego i go uspokoję.
- Robert opanuj się. – powiedziałam. – Przepraszam panią za
niego, ale jest zdenerwowany, a kiedy jakiś lekarz będzie mógł mnie przyjąć ?
- uśmiechnęłam się do pielęgniarki.
- Nic nie szkodzi, o właśnie idzie lekarz. – powiedziała. –
Doktorze. – zawołała mężczyznę.
- Tak ?
- Tutaj ta pani do doktora. – rzekła i zniknęła za drzwiami.
- Zapraszam do gabinetu. – uśmiechnął się i skierował się w
stronę gabinetu, podążyliśmy za nim. Pan doktor obejrzał moją ranę, posmarował
maścią i obandażował.
- Proszę uważać na rękę i ją oszczędzać. Przepisze pani
receptę na maść, a za tydzień widzimy się na kontroli. – uśmiechnął się i podał
mi receptę.
- Dziękuje i do zobaczenia. – uśmiechnęłam się. Wyszliśmy z
gabinetu i szliśmy do samochodu:
- Po co były Ci te nerwy ? – zapytałam Lewego.
- Oj bo się bałem o Ciebie. – odpowiedział i przytulił mnie.
Szliśmy tak, aż do samego samochodu. Po 15 minutach byliśmy już u mnie.
- Chcesz coś do picia, tylko tym razem nie herbatę. –
zaśmiałam się
- Ty idź się połóż ja zrobię nam coś do picia i jedzenia. –
rzucił i zniknął.
Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po
programach, bo nic ciekawego w telewizji nie było. W końcu musiałam zostawić na
meczu, bo tylko to mi pozostawało oglądać.
- A ty co zaginąłeś w tej kuchni ? – krzyknęłam, bo zrobiłam
się głodna.
- Już idę. – i pojawił się z tacą. – Proszę kochanie. –
podał mi tacę, a ja ją od niego wzięłam.
- Mmm wygląda pysznie. – powiedziałam oblizując się. – A ty
nic nie chcesz ? – zapytałam.
- Nie, a jak zgłodnieje to najwyżej Ci podkradnę. – i
wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy oglądaliśmy mecz, Robert zgłodniał i mi podkradał
jedzenie. Po momencie zadzwonił do Lewego Mario:
- Gdzie wy jesteście ? Mieliście do nas przyjechać.
- O sory, ale byłem na pogotowiu z Weroniką. – odpowiedział
- Boże co się stało ?! – zapytał zdenerwowany.
- Moja kochana dziewczyna poparzyła sobie rękę wrzątkiem. –
uśmiechną się do telefonu. – Ale już nic jej nie jest. My dzisiaj nie damy rady
przyjechać, bo właśnie Weronika zasnęłam
- A no dobra, ucałuj ją tam od Klaudii, bo się o nią martwi.
- Dobrze na pewno ucałuje. – rzuciłem i się rozłączyłem.
Ostrożnie wziąłem Weronikę na ręce i zaniosłem ją na górę.
Świetne , szkoda , ze twoja babcia nie ma kompa :(
OdpowiedzUsuńNo wiem właśnie :C
Usuńhmm, azdrosny ten nasz Robercik. Pzodrawiam.i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń