sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 8


Robert:
 Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Boże mam nadzieje, że nic głupiego nie zrobiłem na tej imprezie. Po chwili zajarzyłem, że jestem w domu Weroniki, czyli nic strasznego się nie stało. Wstałem i poszedłem do kuchni po szklankę wody. Ku mojemu zaskoczeniu w kuchni był Mario, który w weekendy lubi sobie pospać, bo treningi mamy dopiero o 16.
- A ty co tak wcześnie wstałeś ? – zapytałem.
- Głowa mnie napierdziela. – odpowiedział skacowany.
- O to nie jestem sam. – zaśmiałem się. – Pamiętasz coś z wczoraj ?
- No coś ty nic nie pamiętam. – uśmiechnął się. – Mam nadzieje, że nic nie zrobiliśmy.
- Ja też mam taką nadzieje. Wziąłem szklankę i napełniłem ją wodą. – A dziewczyny jeszcze śpią ?
- Nie wiem, chodź pójdziemy sprawdzić. – zaproponował mój kolega.
- Okej. – odpowiedziałem. Ruszyliśmy na górę i weszliśmy do sypialni gdzie nasze kochane tak słodko razem spały. Podeszliśmy po cichu do łóżka, aby je obudzić.
- Kochanie wstawaj. – szepnąłem Weronice do ucha. Lekko przekręciła głową i otworzyła swoje zaspane oczka, nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem w czoło.
- Robert misiu, a ty nie masz o której mnie budzić ? – zapytała zaspanym głosem.
- Jest już 10 śpiochu. – odpowiedziałem po cichu śmiejąc się, ponieważ Klaudia jeszcze nie wstała.
- Weronika obudź ją, bo ona na mnie nie reaguje. – powiedział Mario.
- Wstawaj ! – krzyknęła jej do ucha, a ta jak jakieś zwierze podskoczyła do góry.
- Boże co się dzieje ?! – odpowiedziała przestraszona.
- Nic kochana. – uśmiechnęła się do niej.
- Aż tak jej nie musiałaś budzić. – powiedział Goetze.
- Jezu jak ty jesteś kochana, zawsze musisz mnie tak budzić ? – zapytała po czym zaczęła się śmiać. Wstały z łóżka i wszyscy zeszliśmy na dół przygotować śniadanie. Byliśmy już w kuchni i każdy zabrał się za coś.
- Kochanie pamiętasz z wczoraj wszystko ? – zapytała Weronika podstępnym wzrokiem.
- No właśnie jest w tym problem, że nie. – uśmiechnąłem się do niej.
-Trzeba było jeszcze więcej pić.
- Oj tam, trzeba było się wyluzować.
- Wy jeszcze chcieliście iść na piwo – wtrąciła się Klaudia.
- Naprawdę ? – zapytał zdziwiony Mario
- Tak kolego. – zaśmiała się Weronika. – Ale mieliście szczęście, bo miałam jeszcze trochę opanowania, żeby was zatrzymać.
- O jaka ty jesteś kochana i za to Cię kocham. – odpowiedziałem i namiętnie ją pocałowałem.
- Nie no musicie to teraz robić ? – zapytała przyjaciółka.
- Ale co ? – zapytała Weronika zdziwiona.
- To. – wskazała na nas.
- Dobra już kończymy. – zaśmiałem się.
- Idźcie nakryć do stołu, ja dokończę śniadanie. – rzuciła moja ukochana.
- Okej. – odpowiedzieliśmy i poszliśmy. Za moment jedzenie było na stole, a my zasiedliśmy do stołu.
- Smacznego. – powiedzieliśmy i zaczęliśmy jeść.
- A ty dzisiaj nie masz zajęć ? – zapytałem.
- Nie, jutro mam i muszę się dzisiaj pouczyć, bo mam egzamin. – odpowiedziała zrezygnowanie.
- Na pewno dasz radę – dodaliśmy jej otuchy.
- Dziękuje. – odpowiedziała. Skończyliśmy jeść śniadanie i zabraliśmy się do sprzątania, gdy było już wszystko wysprzątane, poszliśmy oglądać mecz, a dziewczyny poszły na górę.
Weronika:
 Chłopcy poszli oglądać mecz, a ja z Klaudią poszłyśmy na górę.
- Jesteś szczęśliwa z Robertem ? – zapytała, a ja na nią dziwnie spojrzałam.
- No jasne, że jestem, w końcu coś mnie miłego spotkało w życiu. Od małego nic mi się nie układało.
- A jak tam twoja mama ?
- Ech.. – westchnęłam. – Nie odzywam się do niej i nie mam zamiaru po tym co mi zrobiła. Nie mam ochoty rozmawiać o tym. – już mam zepsuty humor… - Idę się przejść.
- Dobrze. – odpowiedziała.
Wybiegłam z domu ze łzami w oczach, słyszałam za sobą głos Roberta, ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam przed siebie, mam dość rozmów o matce…
- Co jej się stało ? – zapytał zdezorientowany Lewy. – Pokłóciłyście się ?
- Nie po prostu zapytałam ją o to o co nie powinnam. – odpowiedziała Klaudia.
- O co ? – zapytali równo Lewandowski i Goetze.
- Robert sam musisz o to ją zapytać, a ty Mario nie bądź ciekawski. – zaśmiała się do niego.
Znalazłam się w parku, usiadłam na ławce i schowałam swoją twarz w dłoniach i zaczęłam szlochać. Czemu o to się spytała ? Przecież dobrze wie, że ten temat jest dla mnie trudny. Co ja mam teraz zrobić ? – zadręczałam się pytaniami. Nie mogłam powstrzymać płaczu. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula, znałam te ciało, ten dotyk i ten zapach. Podniosłam głowę i ujrzałam Roberta, ze zmartwioną miną mi się przyglądał.
- Co się stało kochanie ? – zapytał.
- Ja… ja… nie dam rady. – i ponownie wybuchłam płaczem.
- Jak będziesz gotowa to mi powiesz. – rzucił i poczułam jak mnie mocniej przytulił.
- Dziękuje. – wyszeptałam.
Siedzieliśmy tak bardzo długo :
- Chodź odprowadzę Cię do domu. – zaproponował Lewandowski.
- A zostaniesz ze mną ? – zapytałam.
- Jak chcesz to zostanę. – i wstaliśmy z ławeczki i ruszyliśmy w stronę domu. Po niecałych 5 minutach byliśmy już w mieszkaniu gdzie czekali na nas Klaudia i Mario :
- Przepraszam, nie chciałam… - szybko powiedziała przyjaciółka, wiem, że jej jest przykro i nie mogę się długo na nią gniewać.
- Wiem, że nie chciałaś tego. – odpowiedziałam i ją przytuliłam.
- Dobra my już będziemy się zbierać. – rzucił Goetze i się pożegnali.
Zostaliśmy sami ja i Lewy. Poszłam do kuchni, bo zgłodniałam.
- Chcesz też coś do jedzenia ? – krzyknęłam z kuchni.
- W sumie zgłodniałem, a może byśmy coś zamówili ? – zaproponował. Poszłam do salonu, gdzie siedział na kanapie i przytuliłam go od tyłu.
- Dobrze kochanie, zamów coś dobrego i może obejrzymy jakiś film ?
- Doskonały pomysł. – rzekł i złapał za telefon, aby zamówić jedzenie. Ja w tym czasie szukałam jakiegoś filmu. Wybrałam komedię. Robert już zamówił i dosiadł się do mnie :
- Co wybrałaś ? – zapytał szczerząc się.
- Komedię – odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. Mieliśmy włączyć film, gdy nagle zadzwonił dzwonek.
- To pewnie przyjechało nasze jedzenie, pójdę otworzyć. – oznajmił Robert. Jak powiedział tak zrobił. Rzeczywiście przyjechało nasze zamówienie. Jak myślałam, Lewy zamówił pizze..
- Wiedziałam, że zamówisz pizze – zaśmiałam się.
- Oj wiesz przecież jak lubię ją. – odpowiedział i postawił karton z pizzą na stole. Włączyliśmy film, komedia była naprawdę zabawna, aż się popłakałam ze śmiechu. Nawet nie zauważyłam, a film się skończył. Zauważyłam, że mój towarzysz również się popłakał ze śmiechu.
- I jak film się podobał ? – zapytałam z podstępnym wzrokiem.
- Boże najlepsza komedia w życiu, jaką kiedykolwiek oglądałem. – szczerzył się.
- Posprzątasz ? Ja pójdę się odświeżyć. – rzuciłam
- Jasne. – odpowiedział i zaczął sprzątać. Po 25 minutach wyszłam z łazienki w koszulce z napisem „ Borussia Dortmund ”, gdy zeszłam na dół Lewandowski zaczął się śmiać:
- Co, jest coś nie tak, jestem gdzieś brudna ? – zapytałam, bo nie wiedziałam o co chodzi.
- Nie wszystko jest w porządku. – podszedł bliżej mnie i przyciągnął do siebie. – Tylko tak w tej koszulce seksownie wyglądasz.
- Jak w każdym ubraniu dla Ciebie. – zaśmiałam się. Pocałowałam go, ale przerwał co mnie zaskoczyło :
- Przepraszam Weronika, ale musze się o to Ciebie zapytać. – powiedział niepewnie. – Czemu dzisiaj wybiegłaś z domu ?
- Bo… bo Klaudia zapytała się o moja ma… mamę. – odpowiedziałam niechętnie.
- A co jest z nią ?
- Wszystko… Nie rozmawiam z nią od jakiś 3 lat. – westchnęłam.
- Czemu ? – ponownie padło pytanie.
- Gdy miałam 19 lat zakochałam się w pewnym chłopaku o imieniu Kamil. Długo starałam się o to, aby z nim być i powiodło się, byłam z nim naprawdę szczęśliwa, aż do czasu…. Poszłam z koleżankami na zakupy i gdy byłam już w domu… - zawahałam się. – Zobaczyłam moją matkę z Kamilem obściskujących się. – niepewnie wypowiedziałam te słowa. – Boże co za wstyd. Dlatego wybiegłam z domu.
- Współczuje… ale w tedy byś mnie nie poznała. – zaśmiał się.
- No masz rację, ale swojej matce nigdy tego nie wybaczę. – powiedziałam. – Dobra ja idę się ubrać. Po czym zniknęłam. Po niecałych 10 minutach byłam już gotowa i stałam koło mego towarzysza.
- Ooo jak ty pięknie wglądasz. – powiedział po czym bacznie mi się przyglądał.
- A dziękuje, na którą masz trening ? – zapytałam.
- Na 16.
- A nie no, bo jest już 10 po 16 – poinformowałam.
- Co ? Naprawdę ? – zapytał pospiesznie, po czym zaczął biegać po domu.
- Masz szczęście, bo mam twój strój. – uśmiechnęłam się do niego.
- Ty mój aniołku, dziękuje. – odpowiedział i mnie pocałował.
- Dobra jedziemy. – rzuciłam.
- Ale ja prowadzę. – zaśmiał się i szybkim krokiem wyszliśmy z domu. Po jakimś czasie znaleźliśmy się na treningu, Robert szybko pobiegł się przebrać, a ja na niego zaczekałam. Razem weszliśmy na murawę.
- O przyszła nasza gwiazda ! A ty nie wiesz o której zaczyna się trening ?! – wrzeszczał trener na Lewego.
- Przepraszam trenerze, ale to moja wina, to prze ze mnie się spóźnił. – poinformowałam trenera.
- No dobrze, ale i tak 10 dodatkowych kółek robisz. – uśmiechnął się. Robert zaczął robić rozgrzewkę, a ja podeszłam do Mario :
- Hej. I jak tam twoje plany z Klaudią ? – powiedziałam po cichu.
- Dzisiaj mam zamiar. – uśmiechnął się.
- A to dobrze, tylko pamiętam my z Lewym jesteśmy świadkami. – zaśmiałam się.
- Oczywiście. – zaczął się śmiać razem ze mną. – Dobra idę do chłopaków. – jak powiedział tak uczynił. Zeszłam z boiska i szłam do swojego gabinetu. Gdy tak sobie szłam wpadłam na przyjaciółkę.
- Co ty tak szeptałaś z Mario przed chwilą ? – zapytała.
- No bo… eee… ja mu pomagam. – odpowiedziałam.
- W czym ?
- Yyy… nie mogę Ci powiedzieć.
- Czy ty mi chcesz odebrać chłopaka ?!
- O nawet o tym nie pomyślałam i broń boże. – pospiesznie odpowiedziałam. – Tylko, że ja naprawdę nie mogę Ci powiedzieć. – i ktoś nam przerwał rozmowę :
- Weronika czy to ty ? – usłyszałam nieznajomy głos więc postanowiłam się odwrócić. Nie wierzyłam własnym oczom, przede mną stał ….

4 komentarze: