Weronika :
Wstałam wcześnie rano. Prze moment wpatrywałam się w Lewego
jak słodko śpi. Czy to jest sen z którego za chwilę się obudzę ? - Pytałam sama
siebie. Ostrożnie wstałam z kanapy, aby nie obudzić go. Założyłam na siebie
jego koszule i poszłam do kuchni, żeby zrobić śniadanie. Robiąc śniadanie
poczułam Roberta dłonie na moich biodrach.
- Witaj mój kochany śpiochu – powiedziałam odwracając się i dając
mu buziaka.
- Mogłaś mnie obudzić, pomógłbym Ci. – odwzajemnił buziaka.
- Nie chciałam Cię budzić, bo tak słodko spałeś. – zaśmiałam
się.
- Oj tam. – wpatrywał się we mnie.
- Co tam na mnie patrzysz ? – zapytałam.
- No bo tak pociągająco i seksownie wyglądasz w mojej
koszuli.
- Kochanie… Idź lepiej się ubierz i zaraz będzie gotowe
śniadanie.
- Dobrze. – jak powiedział tak zrobił.
Dokończyłam przygotowywania do śniadania i był już podany.
Poczekałam na Lewego, który właśnie schodził i zasiedliśmy do stołu. Zjedliśmy
śniadanie, zabierałam się za sprzątanie, gdy nagle usłyszałam dzwonek :
- Idź otwórz, ja posprzątam po śniadaniu. – stwierdził
Lewandowski. Poszłam otworzyć drzwi, za nimi stała mi nieznana kobieta :
- Dzień dobry, jest może Robert. – zapytała kobieta.
- Tak jest, proszę wejść. – uśmiechnęłam się. Kobieta weszła
do środka. – Robert ktoś do Ciebie. – krzyknęłam. Kobieta zdjęła płaszczyk i po
chwili Lewy był już koło nas :
- Mama ? Co ty tutaj robisz ? – zapytał zdziwiony.
- Przyjechałam odwiedzić syna, co nie cieszysz się ? –
odpowiedziała mama Lewego.
- Nie no oczywiście, że się cieszę. Mamo poznaj to jest moja
dziewczyna Weronika, Weronika to jest moja mama Iwona.
- Miło mi Cię poznać. – rzuciła pani Iwona.
- Mi również miło panią poznać. – uśmiechnęłam się, po
chwili zorientowałam się, że mam tylko na sobie koszulę mojego chłopaka. –
Przepraszam, pójdę się ubrać. – weszłam do salonu po swoje rzeczy, które były
porozrzucane na ziemi i pozbierałam również ubrania Roberta. Poszłam na górę do
łazienki, aby się ubrać.
Robert :
Tą noc miło spędziłem z moją najważniejszą osobą. Poranek
mnie najbardziej zaskoczył, gdyż do Dortmundu przyjechała moja mama. Weronika
poszła na górę się ubrać, a ja z mamą poszedłem do salonu.
- Mogłaś zadzwonić to bym po Ciebie wyjechał na lotnisko. –
uśmiechnąłem się do niej.
- Oj daj spokój synku, a po za tym nie chciałam robić
kłopotu, bo jak zauważyłam masz gościa. – zaśmiała się.
- Mamo…
- No co ? A od kiedy jesteście razem ? – zapytała z
podstępnym uśmiechem na twarzy.
- Od niedawna, ale ja ją naprawdę kocham.
- Wierze Ci i wydaję się sympatyczna. A ona jest polką ? –
zapytała zaciekawiona.
- Tak jest polką. – uśmiechnąłem się. Usłyszałem kroki,
odwróciłem się i zobaczyłem, że w naszą stronę idzie Weronika.
- Może chce coś pani do picia ? – uśmiechnęła się do mojej
mamy.
- Nie dziękuje i proszę mi mówić po imieniu. – odpowiedziała
moja rodzicielka odwzajemniając uśmiech.
- No dobrze.
- Chodź usiądź – powiedziałem i pokazałem miejsce koło mnie.
Usiadła koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Co Cię sprowadziło do Niemczech ? – zapytała moja mama
Weronikę.
- Przyleciałam tu studiować i pracować. – odpowiedziała
szczerząc się.
- A co studiujesz ?
- Psychologię.
- Pracuję u nas w klubie jako psycholog sportowy. –
wtrąciłem się.
- Naprawdę ? No to gratuluję. – zaśmiała się Iwona. –
Syneczku, a ty przypadkiem nie masz dzisiaj treningu ?
- O kurcze ! Zapomniałem. Boże jest już 11 , a na 11:30 mam
trening. – odpowiedziałem zdenerwowany.
- To na co ty jeszcze czekasz ? Idź się pakować i na
trening. – rzuciła Weronika.
- Mamuś, a ty na ile zostajesz w Dortmundzie ? – zapytałem.
- Na jakieś 2 dni. Dobra ja już będę uciekać. – powiedziała
- Odwiozę Cię. – oznajmiłem
- Nie, bo się jeszcze spóźnisz na trening, a trener Cię
zabiję. – zaśmiała się.
- W sumie masz rację. – przyznałem jej. – Dobra mamuś to
później się jakoś jeszcze zobaczymy.
- Dobrze synku. Dowidzenia Weroniko – powiedziała i podeszła
do Weroniki i ją przytuliła.
- Dowidzenia Iwono. - uśmiechnęła się. Odprowadziłem mamę do
wyjścia, pożegnałem się z nią i wróciłem do mojej ukochanej :
- Kochanie moja mama Cię polubiła – uśmiechnąłem się.
- Tak sądzisz ? Twoja mama jest naprawdę miła. –
odpowiedziała.
- Ja to wiem. Też tak uważam. – rzekłem.
- To nie jest czas na rozmowę, tylko idź się pakować, bo
zaraz naprawdę się spóźnisz. – powiedziała Weronika. Miała rację więc poszedłem
na górę się spakować. Po niecałych 5 minutach byłem gotowy.
- A ty dzisiaj nie idziesz na zajęcia ? – zapytałem.
- Nie dzisiaj, nie mam zajęć, a pracę dopiero zaczynam o 12.
– zaśmiała się.
- Ty to masz dobrze. – zrobiłem dziwną minę.
- No wiem. – wytknęła mi język.
- Dobra kochanie ja lecę, zostawiam Ci tutaj klucze od
mieszkania i do zobaczenia. – podszedłem bliżej niej i ją pocałowałem.
- No pa. Kocham Cię. – rzuciła, gdy ja już byłem przy
wyjściu.
- Też Cię kocham. – zdążyłem krzyknąć. Wsiadłem do auta i
pojechałem na trening.
Weronika :
Zostałam sama w mieszkaniu Roberta. Nie miałam zbytnio dużo
czasu, bo za niedługo zaczynałam pracę, więc postanowiłam pojechać do swojego
domu. Zamówiłam sobie taksówkę, która przyjechała po 10 minutach. Wyszłam z
mieszkania zamykając drzwi i wsiadłam to taksówki. Po 20 minutach byłam już pod
swoim domem. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rozebrałam się i poszłam na
górę się wykąpać i przebrać w czyste ciuchy. Wykąpałam się i poszłam się ubrać.
Gdy już się ubrałam, to zostało mi się jeszcze uczesać i pomalować. Uczesałam
włosy w koka, który mi bardzo ładnie wyszedł i się pomalowałam. Spakowałam
potrzebne rzeczy do torebki i poszłam do pracy. Postanowiłam, że się przejdę,
ponieważ mieszkam blisko stadionu. Po 25 minutach byłam już na miejscu. Weszłam
do budynku i skierowałam się w stronę swojego gabinetu. Po drodze napotkałam
Reusa.
- Cześć Marco. – powiedziałam uśmiechając się do niego.
- O cześć. – odpowiedział.
- A ty nie na treningu ? – zapytałam.
- Mamy chwilę przerwy. A ty gdzie idziesz ? – odpowiedział.
- Do swojego biura.
- Odprowadzę Cię. – uśmiechnął się.
- No jak chcesz to chodźmy. – i odwzajemniłam uśmiech.
W milczeniu szliśmy do gabinetu, gdy byliśmy już na miejscu
zdziwiłam się, bo na biurku nie było żadnych papierów. Usiadłam za biurkiem, a
Reus naprzeciwko mnie.
- Ale ty dzisiaj pięknie wyglądasz. – rzucił mi komplement.
- Jak zwykle. – zaśmiałam się.
- Nie dzisiaj tak wyjątkowo. – podszedł bliżej mnie i chciał
mnie pocałować, ale szybko się od niego odsunęłam..
- Co ty robisz ?! – zapytałam zdenerwowana.
- Przepraszam, poniosło mnie. – odpowiedział zakłopotany.
- Też mi się tak wydaję, a teraz przepraszam musisz wyjść,
bo mam jeszcze dużo pracy.
- Dobrze i jeszcze raz przepraszam. – i go już nie było.
Zastanawiałam się cały czas czemu chciał mnie pocałować ? Chciałam o tym jak
najszybciej zapomnieć i zabrałam się do pracy. Ogarnęłam już wszystko i miałam
chwilę wolnego. Podeszłam do okna i zobaczyłam, że chłopacy znowu się
wygłupiają, a Klopp nie daje sobie rady. Postanowiłam, że pomogę mu i poszłam
na murawę. Po chwili stałam obok Jurgena :
- Znowu się wygłupiają. – zapytałam.
- A daj spokój, nie mam już siły. – odpowiedział.
- Może pomogę ? – zaproponowałam.
- Nie wiem czy dasz radę, ale jak chcesz to proszę bardzo. –
uśmiechnął się.
- Dziękuję. – odpowiedziałam
- Ja sobie usiądę i popatrzę. – rzucił trener i odszedł
trochę dalej.
- Ej chłopacy ! – krzyknęłam. Nie zareagowali, więc
postanowiłam krzyknąć z całych sił. – CHŁOPACY !!!!!!!!!!!! – i nagle wszyscy
się odwrócili.
- Co jest ? – zapytał Mario.
- Ty się jeszcze pytasz „ Co jest ” ?! Czy wy jesteście niepoważni
? W piątek macie mecz, a wy się wygłupiacie ? Trener już nie ma do was siły.
Jak nie przestaniecie się wygłupiać to każe Jurgenowi zrobić wam taki wycisk,
że nie będziecie w stanie mówić ani nic robić. Ja wracam do swojego gabinetu i
patrzę czy normalnie trenujecie, a jak nie to zejdę do was i każdemu po kolei
nakopie do tyłkami, chyba nie chcecie dostać z obcasów ?
- Nie. – odpowiedzieli chórem. Podeszłam do Jurgena :
- Powinni już normalnie trenować. – uśmiechnęłam się.
- Dziękuje, jesteś kochana. – uściskał mnie. Zeszłam z
murawy i poszłam do siebie. Gdy byłam już w gabinecie, obserwowałam chłopaków,
mają szczęście, bo słuchają trenera. Usłyszałam pukanie do drzwi :
- Proszę. – powiedziałam.
- A ty nie masz telefonu ? – usłyszałam głos przyjaciółki.
- Cześć, też się cieszę, że Cię widzę. – odpowiedziałam
żartobliwie. – Mam telefon, ale ostatnio nie mam czasu, sama rozumiesz… Robert.
– uśmiechnęłam się.
- Rozumiem, ale mogłaś chociaż zadzwonić. – zauważyłam, że
jest na mnie wkurzona.
- Przepraszam. Wynagrodzę Ci to, może dzisiaj pójdziemy na
jakąś imprezę ?
- Jasne. – odpowiedziała z uśmiechem. – Coś się wydarzyło
przez te dni co się do mnie nie odzywałaś ? – zrobiła ten swój „ obrażony ” wyraz
twarzy.
- Dzisiejszą noc spędziłam u Roberta i rano, gdy robiłam
śniadanie przyjechała mama Lewego, a ja jej otworzyłam drzwi w samej koszuli
Lewandowskiego, myślałam, że się Spale ze wstydu. – opowiedziałam na jednym
tchu.
- O boże… Szkoda, że tego nie widziałam. – zaczęła się
śmiać, aż się popłakała.
- Dziękuje, kochana jesteś. – i zaczęłam się razem z nią
śmiać. – A co tam u Ciebie ? Jak tam wasz związek ?
- A u mnie wspaniale. Kwitnie – uśmiechnęła się.
- To się cieszę.
- Dobra ja będę uciekać, bo mam jeszcze ważne spotkanie, a z
tą imprezą to się jeszcze zgadamy. – i wyszła.
Siedziałam sama w biurze i się nudziłam. Nie wiedziałam co
ze sobą zrobić. Miałam już wychodzić, gdy nagle odwiedził mnie Mario, trochę
się zdziwiłam.
- Możemy pogadać ? – zapytał.
- Jasne, siadaj. – odpowiedziałam i wskazałam ręką na fotel.
– No to o co chodzi ?
- No bo… muszę Ci coś powiedzieć. – powiedział niepewnie, a
ja się przestraszyłam.
- Mario o co chodzi ?
- No bo ja chcę oświadczyć się Klaudii – w końcu to
powiedział, a mnie zamurowało.
- Zaskoczyłeś mnie, nie wiem co mam powiedzieć. A do czego
ja Ci jestem potrzebna ? – zapytałam.
- Właśnie ty jesteś mi potrzebna, bo ja nie wiem jak to mam
zrobić.
- Ale ty nie jesteś małym dzieckiem. – odpowiedziałam.
- No tak, ale strasznie się boje, że powie nie –
odpowiedział.
- Mario ona Cię kocha i na pewno powie tak. – naszą rozmowę
przerwał Robert.
- Kochanie idziemy ? O sory nie wiedziałem , że tu jesteś
Mario. – odpowiedział.
- Daj nam jeszcze chwilkę. – uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ja już będę uciekać i dziękuje Ci za pomoc. – uśmiechnął
się Mario.
- Nie ma za co i zawsze pomogę. – uśmiechnęłam się do
Goetze.
- Masz jakieś plany na dzisiaj ? – zapytał Robert.
- A no mam. – odpowiedziałam wścibsko, ale po chwili
uśmiechnęłam się.
- A mogę wiedzieć jaki ?
- Mam iść razem z Klaudią na jakąś imprezę.
- To czyli rozumiem, że ja i Mario idziemy z wami ? –
zapytał unosząc brwi raz do góry, raz na dół.
- Hahaha … Chciałbyś, ale niestety to będzie babski wieczór.
– musiałam mu to powiedzieć.
- Och nie… No ale mały wyjątek da się zrobić ? – błagał.
- Niestety nie. – wytknęłam mu język. – Kochanie ja już
skończyłam pracę i zamierzam iść do domu się przygotować na wieczór.
- Dobrze, to chociaż Cię odwiozę. – oznajmił.
- Zgadzam się. – wzięłam torebkę. Robert złapał mnie za rękę
i wyszliśmy. Po drodze pożegnaliśmy się z trenerem i kilkoma piłkarzami. Przed
wyjściem spotkaliśmy Reusa, dziwnie się czułam po jego incydencie. Nic nie
mówiłam Lewemu, bo nie chciałam, aby się pokłócili. Lewandowski pożegnał się z
Marco i skierowaliśmy się do samochodu. Siedzieliśmy już w aucie :
- Kochanie, a co ty taka dzisiaj zdenerwowana byłaś jak do
nas przyszłaś ? – zapytał.
- No bo mnie wkurzacie, trener się stara, a wy macie to
głęboko w czterech literach. On już naprawdę ma tego dość. – odpowiedziałam.
- Ale my i tak harujemy, należy nam się chwila odpoczynku i
wygłupów.
- Tak, ale wy się wygłupiacie na każdym treningu. –
odpowiedziałam zdenerwowana. – Wiesz co ? Skończmy lepiej ten temat, bo się
zaraz pokłócimy.
- Ech.. niech Ci będzie. – odpowiedział. Przez pozostałą
drogę milczeliśmy. Byliśmy już pod moim domem. Gdy chciałam wysiąść, Lewy
złapał mnie za rękę :
- Przepraszam… - wyszeptał.
- Nie masz za co. – uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię i wyglądasz słodko kiedy się złościł. – i
pocałował mnie namiętnie. Rozpływałam się przy każdym jego pocałunku.
- Też Cię kocham. – odparłam. – Lecę, bo się spóźnię.
- Dobrze, miłej zabawy. – zamknęłam drzwi od samochodu i
odjechał.
Weszłam do domu, rozebrałam się i szybkim krokiem poszłam do
łazienki. Po godzinie wyszłam z łazienki mając tylko na sobie szlafrok i
ręcznik na głowie. Przez dłuższy czas zastanawiałam się co na siebie założyć,
aż w końcu wybrałam doskonały zestaw. Zeszłam na dół, aby jeszcze coś zjeść
przed wyjściem. Szybko coś sobie zjadłam i poszłam się ubierać i malować. Byłam
już gotowa i czekałam na przyjaciółkę, aż do mnie przyjdzie. Długo nie musiałam
czekać, bo po niecałych 10 minutach zjawiła się u mnie :
- Gotowa ?! – krzyknęła podekscytowana.
- Oczywiście. Wow jak ty ślicznie wyglądasz. – z uwaga przyglądałam
się Klaudii.
- No ty też wyglądasz oszałamiająco. – uśmiechnęła się. – No
to co ruszamy ?.
- Jasne. – i wyszłyśmy. Postanowiłyśmy się przejść. Po
chwili znalazłyśmy się w jakimś klubie. Było strasznie dużo ludzi, ale podobało
mi się, poznam nowych ludzi. Poszłyśmy do baru i zamówiłyśmy sobie drinki. Gdy
tak siedziałyśmy i gadałyśmy, podeszli do nas jacyś mężczyźni :
- Hej laski, zatańczycie ? – zapytali nachalnie.
- Nie dzięki, ale z takimi typami jak wy nie tańczę. –
uśmiechnęłam się ironicznie.
- Ooo lubię takie. – rzucił jeden z kolesi i zaczął się do
mnie dobierać.
- Ej koleś odejdź ode mnie ! – krzyknęłam.
- Zostaw ją. – pomagała mi Klaudia. Próbowałam się wyrwać,
ale ten typ był ode mnie silniejszy.
- Chyba mówi do Ciebie, żebyś ją zostawił. – usłyszałam
znajomy głos. Zza pleców nieznajomego ujrzałam Roberta i Mario.
- Bo co mi zro…. – mężczyzna odwrócił się i od razu mnie
puścił. – Puszczam ją.
- Nic Ci nie jest ? – zapytał Lewy ze zmartwioną miną.
- Nie, na szczęście ty tu jesteś. – odpowiedziałam i się w
niego wtuliłam.
Jak to na każdej imprezie, chłopacy upili się, że ledwo
stali na nogach.
- Zbieramy się, bo jesteście strasznie pijani. – powiedziała
Klaudia.
- Dobrze. –przyznałam i wyszliśmy z klubu trzymając
chłopaków pod rękę. Gdy byliśmy już pod domem, nasi kochani mężczyźni wymyślili
sobie, że pójdą jeszcze na piwo :
- No to co Mario idziemy ? – powiedział Robert, ale ledwo.
- O nie kochanie, nigdzie nie idziecie. Włazić do domu. –
odpowiedziałam.
- Ale kochanie.
- Nie – powiedziałam stanowczo i weszliśmy do domu.
No no fajny czytam z ciekawością ..Czekam na następne rozdziały ...Boskie !!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że następny rozdział pojawi się niedługo, ale nie wiem czy nie będę gdzieś wyjeżdżać na ferie :C
Usuńświetny ,czekam na następne. zapraszam do mnie,dzisiaj bądź jutro pojawi sie rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje i na pewno zajrzę :)
Usuńhttp://miloscczyrozsadek.blogspot.com/2013/01/36.html- zapraszam na nowy
OdpowiedzUsuńJuż czytałam i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń