wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 6


 Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po niego pod poduszkę i ujrzałam na ekranie imię Robert. Odebrałam i usłyszałam głos piłkarza :
- Cześć kochanie, mam nadzieje, że Cię nie obudziłem.
- Cześć misiu, tak troszeczkę mnie obudziłeś, bo zajęcia mam dopiero na 10. – zaśmiałam się.
- Och… to przepraszam, to się dobrze składa, że masz na 10 zajęcia, bo ja mam trening na 11 i Cię zawiozę na uczelnie.
- Dobrze, a mam takie jedno pytanie – odpowiedziałam.
- Jakie ? – spytał zaciekawiony Lewy.
- To jak masz na 11 trening, to po co tak wcześnie wstałeś ? – spytałam uśmiechając się.
- Bo chciałem Cię usłyszeć. – wyczułam jak uśmiecha się do telefonu.
- To się cieszę, już mnie usłyszałeś, więc ja idę dalej spać. – powiedziałam złośliwie po czym zaczęłam się śmiać.
- Okej to ja Ci nie przeszkadzam i do zobaczenia. – powiedział i się rozłączył.
Próbowałam zasnąć, ale po niecałych 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Ujrzałam Mario i Klaudię, którzy  do siebie się szczerzyli.
- Boże, a wy nie macie o której przychodzić ? – złośliwie spytałam.
- Jest już 9 – odpowiedziała Klaudia.
- A tak w ogóle to gdzie ty byłaś ? – zapytałam przyjaciółkę.
- A była ze mną, a co zazdrosna ? – odpowiedział Mario śmiejąc się.
- Nie… Wejdźcie. – powiedziałam i wskazałam, aby weszli do środka.
Rozpłaszczyli się i usiedli w salonie.
- Chcecie coś do picia ? – krzyknęłam z kuchni.
- Nie dzięki – krzyknęli.
- Zaraz do was zejdę tylko pójdę się ubrać. – powiedziałam i poszłam na górę. Ubrałam się, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kogo znowu niesie. – powiedziałam pod nosem. – Otwórzcie. – krzyknęłam. Poszłam do łazienki, aby związać włosy w niedbałego koka i zeszłam na dół. Moje oczy zobaczyły Lewandowskiego, który był ubrany w czarną bluzę, dżinsy, wysokie adidasy i miał czarną czapkę. Wyglądał tak pięknie, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Od razu ruszyłam w jego stronę :
- Cześć. – pocałowałam go. – A co ty tak wcześnie robisz ? – zapytałam uśmiechając się.
- Cześć, a ty pięknie wyglądasz. – również mnie pocałował. – Nie mogłem się powstrzymać i musiałem przyjechać, aby Cię zobaczyć.
- Ooo jakie to słodkie…- wtrącił się Mario.
- Oj daj im spokój. – odpowiedziała Klaudia.
- Wy też tacy jesteście. – zaśmiał się Lewy.
- Chcesz coś do picia ? – zapytałam Roberta.
- Nie dziękuję – odpowiedział pokazując swoje śnieżnobiałe zęby. – A ty przypadkiem nie musisz się zbierać na uczelnię ?
Spojrzałam na zegarek i dochodziła 9:30, szybko pobiegłam na górę, aby spakować rzeczy na uczelnie i zeszłam na dół :
- Możemy już jechać. – odezwałam się do napastnika. – Klaudia jak chcesz to możesz zostać jeszcze kilka dni. – zwróciłam się do przyjaciółki.
- Nie, nie chce Ci robić kłopotu, a po za tym remont u mnie się już skończył. – odpowiedziała uśmiechając się.
- No dobrze. – kierowałam się do wyjścia, ale usłyszałam jeszcze krzyk :
- Miłego dnia na uczelni – krzyknął Mario.
- Dziękuje i do zobaczenia na treningu. – odpowiedziałam i wyszłam wraz z Robertem. Byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na uczelnie, gdy naglę zapytałam :
- My jesteśmy parą ? – Spojrzałam kątem oka na reakcję Lewego, a on tylko odpowiedział :
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie jako przyjaciółka tylko jako moja dziewczyna.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. Kocham Cię. – odpowiedziałam i nagle poczułam gwałtowne zahamowanie. Przestraszyłam się i spojrzałam w stronę Roberta, który patrzył mi prosto w oczy :
- Też Cię kocham. – pocałował mnie. Uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka.
- Jedźmy już, bo się spóźnię na zajęcia. – powiedziałam i Lewandowski ruszył w dalszą drogę. Po niecałych 20 minutach byliśmy już na miejscu.
- Ja już będę lecieć. – uśmiechnęłam się do towarzysza.
- O której mam po Ciebie przyjechać ? – zapytał.
- Misiu nie musisz po mnie przyjeżdżać, a po za tym muszę się jeszcze przygotować do pracy. – odpowiedziałam.
- Ale ja chcę po Ciebie przyjechać.
- No dobrze, to przyjedź o 14 , a teraz musze już uciekać. – pocałowałam go i wyszłam z samochodu. Na zajęciach musiałam się przygotować do dzisiejszej sesji z chłopakami. Nie wiem co mam im powiedzieć, trochę się stresuję. Poukładałam wszystko sobie w głowie i mam nadzieje, że dobrze mi pójdzie. Dochodziła już 14 i kończyłam zajęcia. Wychodząc z budynku ujrzałam uśmiechającego się Roberta. Podeszłam bliżej niego odwzajemniając uśmiech :
- Cześć kochanie. – pocałowałam go.
- Hej, jak tam na zajęciach ? – zapytał.
- A no dobrze, ale nie mogłam się skupić.
- Czemu ? – zapytał zmartwiony.
- No bo dzisiaj mam z wami sesje i się denerwuję. – odpowiedziałam.
- Oj kotek, nie przejmuj się, na pewno sobie poradzisz. – dodał mi otuchy.
- Kochany jesteś i dziękuje. – ponownie go pocałowałam. – Jedźmy już.
Przez całą drogę do stadionu przejechaliśmy w milczeniu. Strasznie się denerwowałam i bałam, że coś mi nie pójdzie. Byliśmy już na miejscu. Nikt nie wiedział, że ja i Robert jesteśmy razem oprócz Klaudii i Mario. Weszliśmy trzymając się za ręce.
- O no proszę. – usłyszałam głos Błaszczykowskiego. – Nasza kochana pani psycholog jest z naszym ulubieńcem. – zaśmiał się.
- Tak Kubusiu też się cieszę, że Cię widzę. – powiedziałam wytykając język do Kuby.
- Wszyscy się cieszą na mój widok. – przedrzeźniał się ze mną.
- No chyba nie wszyscy – zaśmiał się Lewy.
- Ooo Lewy groźny się zrobił.
- Dobra chłopaki spokój. – zakończyłam tą dziecinadę. – Wy idźcie na trening.
- Dobrze proszę pani. – odpowiedzieli równo i zaczęli się śmiać.
Rozeszliśmy się w swoje strony. Weszłam do biura, a tam jak zwykle stos papierów. Zabrałam się za nie i jakoś tak szybko skończyłam. Zrobiłam sobie kawę i obserwowałam trening chłopaków z okna. Zaraz się kończył trening i wszyscy zbiegają do mnie. Po niecałych 30 minutach usłyszałam pukanie do drzwi :
- Proszę. – powiedziałam i usłyszałam śmiechy piłkarzy. – Siadajcie.
Wszyscy zasiedli wygodnie na kanapie i w fotelach.
 - Jak wiecie, macie w piątek mecz przeciwko Realowi.
- No wiemy, wiemy – powiedział któryś z zawodników
- I na pewno oglądacie wiadomości i słyszycie jak mówią, że Real króluje, ale nie macie się czego bać, bo ja wiem, że wy to wygracie, bo jesteście wspaniali. Wasi fani w was wierzą i wiedzą, że ich nie zawiedziecie. Tylko musicie dużo pracować i trenować. – powiedziałam uśmiechając się.
- Wiemy, że wszyscy w nas wierzą i nie mamy zamiaru tego zepsuć. – rzucił Leitner.
- Takie nastawienie mi się podoba. Jakbyście chcieli o czymś pogadać to walcie śmiało. – uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Oczywiście pani psycholog – rzucił Subotic
- Dobra a teraz zmykać do domu.
Wszyscy wyszli prócz Roberta :
- Kochanie zawiozę Cię do domu – uśmiechnął się.
- Chciałabym, ale mam jeszcze dużo pracy i muszę zostać dłużej. – odpowiedziałam ze zrezygnowaniem.
- Oj to jutro skończysz. – podszedł bliżej mnie i złapał mnie w pasie okręcając mnie przodem do siebie.
- Jutro będę miała jeszcze więcej pracy.
- Pomogę Ci. – rzucił. – A tak teraz pojedziemy do mnie i zjemy kolację. – zaczął mnie całować po szyi.
- Ty mi pomożesz ? Prędzej bym doleciała na Jamajkę niż ty byś mi pomógł. – zaśmiałam się.
- Nie wierzysz we mnie ?
- Nie no wierze w Ciebie.
- Proszę pojedźmy do mnie. – błagał i jednocześnie mnie całował.
- No dobrze. – uległam mu. Zabrałam swoje rzeczy i wyszliśmy z biura. Kierując się do wyjścia zobaczyłam Anie.
- Robert ja lepiej pójdę, nie mam zamiaru jej oglądać. – powiedziałam.
- I nie będziesz, bo nie mam zamiaru jej oglądać. – odpowiedział. Zauważyłam, że zbliża się do nas :
- Hej miśku ! Dawno się nie widzieliśmy – powiedziała podchodząc do Lewego.
- Dasz mi w końcu święty spokój ? Ja już nie wrócę do Ciebie, pogódź się z tym ! – odpowiedział i poszliśmy dalej.
- Ej nie olewaj mnie ! – krzyknęła.
- Mam Cię dosyć ! Odczep się ode mnie
- To wszystko przez nią ! – wrzasnęła i pokazała na mnie.
- Ej trochę się hamuj, bo ja nie wiem co się wydarzyło pomiędzy wami zanim go poznałam. – odpowiedziałam zirytowana.
- Nie odzywaj się, nie pozwoliłam Ci – rzuciła.
- Hahaha śmieszna jesteś…. Ja nie muszę dostać od Ciebie pozwolenia, bo jesteś dla mnie nikim. – odpowiedziałam i zobaczyłam jak Anka się zdenerwowałam. – Nie mam ochoty na Ciebie oglądać, załatwiajcie swoje sprawy beze mnie. Będę czekać na Ciebie w aucie. – skierowałam te słowa do Lewandowskiego.
- Dobrze kochanie. – pocałował mnie.
Po niecałych 15 minutach Lewy był już w aucie.
- Przepraszam Cię za nią. – powiedział ze smutkiem.
- To nie twoja wina, że ona jest chora psychicznie. – odpowiedziałam i dałam mu buziaka w  policzek na pocieszenie.
- Za to Cię kocham.
- Wiem. – zaśmiałam się. – Jedziemy ?
- Oczywiście. – odpowiedział szczerząc się.
Gdy byliśmy już pod domem piłkarza, było już ciemno. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Weszliśmy do środka rozebraliśmy się z kurtek i poszliśmy do salonu :
- Chcesz coś do jedzenia ? – zapytał napastnik.
- Nie dziękuje, wystarczy mi, że ty tutaj jesteś. – usiadłam koło niego i się w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak bite 20 minut i to na dodatek w ciszy, ale mi to nie przeszkadzało. Nagle poczułam na swoich ustach pocałunek Roberta, który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny. Zaczęliśmy się rozbierać no i stało się. Gdy byłam u boku Lewandowskiego czułam się taka bezpieczna, kochana. Kochałam go, uprawialiśmy seks i wiedziałam, że nie jestem jego zabawką, on mnie naprawdę kocha. Było już późno w nocy, gdy leżeliśmy na kanapie w salonie.
- Czuję się taka bezpieczna z tobą. – powiedziałam patrząc na Lewego.
- A ja czuję się jak mały chłopczyk, który dostał wymarzony prezent. Jesteś dla mnie bardzo ważna. – powiedział i mnie pocałował.
-  Nie chcę, aby ta noc się kończyła – rzuciłam.
- I nie musi się kończyć. – po tych słowach, przejechał swoim palcem po moim ciele i przeszedł mnie dreszczyk. Ponownie zaczął mnie całować, ale mu przerwałam :
- Kochanie…
- Tak ? – zapytał.
- Kocham Cię, ale idźmy już spać, bo jutro rano trzeba wstać. – zaśmiałam się.
- Też Cię kocham. – odparł pokazując swoje przepiękne zęby. – Dobranoc.
Zasnęliśmy w swoich objęciach….

Mam nadzieje że wam się podoba :) Jeśli tak to mile widziane są komentarze :)

6 komentarzy:

  1. " - To jak masz na 11 trening, to po co tak wcześnie wstałeś ?
    - Bo chciałem Cię usłyszeć." Jakie to słodkie <3
    zapraszam przy okazji do siebie ;) http://bvb-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhhmm <33 Świetne ! Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ah ta Anka, zawsze musi się zjawiać tam, gdzie nie powinna. zapraszam do siebie. www.miloscczyrozsadek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń