Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po niego
pod poduszkę i ujrzałam na ekranie imię Robert. Odebrałam i usłyszałam głos
piłkarza :
- Cześć kochanie, mam nadzieje, że Cię nie obudziłem.
- Cześć misiu, tak troszeczkę mnie obudziłeś, bo zajęcia mam
dopiero na 10. – zaśmiałam się.
- Och… to przepraszam, to się dobrze składa, że masz na 10
zajęcia, bo ja mam trening na 11 i Cię zawiozę na uczelnie.
- Dobrze, a mam takie jedno pytanie – odpowiedziałam.
- Jakie ? – spytał zaciekawiony Lewy.
- To jak masz na 11 trening, to po co tak wcześnie wstałeś ?
– spytałam uśmiechając się.
- Bo chciałem Cię usłyszeć. – wyczułam jak uśmiecha się do
telefonu.
- To się cieszę, już mnie usłyszałeś, więc ja idę dalej
spać. – powiedziałam złośliwie po czym zaczęłam się śmiać.
- Okej to ja Ci nie przeszkadzam i do zobaczenia. –
powiedział i się rozłączył.
Próbowałam zasnąć, ale po niecałych 20 minutach usłyszałam
dzwonek do drzwi. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół otworzyć
drzwi. Ujrzałam Mario i Klaudię, którzy
do siebie się szczerzyli.
- Boże, a wy nie macie o której przychodzić ? – złośliwie
spytałam.
- Jest już 9 – odpowiedziała Klaudia.
- A tak w ogóle to gdzie ty byłaś ? – zapytałam przyjaciółkę.
- A była ze mną, a co zazdrosna ? – odpowiedział Mario
śmiejąc się.
- Nie… Wejdźcie. – powiedziałam i wskazałam, aby weszli do
środka.
Rozpłaszczyli się i usiedli w salonie.
- Chcecie coś do picia ? – krzyknęłam z kuchni.
- Nie dzięki – krzyknęli.
- Zaraz do was zejdę tylko pójdę się ubrać. – powiedziałam i
poszłam na górę. Ubrałam się, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kogo znowu niesie. – powiedziałam pod nosem. – Otwórzcie.
– krzyknęłam. Poszłam do łazienki, aby związać włosy w niedbałego koka i
zeszłam na dół. Moje oczy zobaczyły Lewandowskiego, który był ubrany w czarną
bluzę, dżinsy, wysokie adidasy i miał czarną czapkę. Wyglądał tak pięknie, że
nie mogłam oderwać od niego oczu. Od razu ruszyłam w jego stronę :
- Cześć. – pocałowałam go. – A co ty tak wcześnie robisz ? –
zapytałam uśmiechając się.
- Cześć, a ty pięknie wyglądasz. – również mnie pocałował. –
Nie mogłem się powstrzymać i musiałem przyjechać, aby Cię zobaczyć.
- Ooo jakie to słodkie…- wtrącił się Mario.
- Oj daj im spokój. – odpowiedziała Klaudia.
- Wy też tacy jesteście. – zaśmiał się Lewy.
- Chcesz coś do picia ? – zapytałam Roberta.
- Nie dziękuję – odpowiedział pokazując swoje śnieżnobiałe
zęby. – A ty przypadkiem nie musisz się zbierać na uczelnię ?
Spojrzałam na zegarek i dochodziła 9:30, szybko pobiegłam na
górę, aby spakować rzeczy na uczelnie i zeszłam na dół :
- Możemy już jechać. – odezwałam się do napastnika. –
Klaudia jak chcesz to możesz zostać jeszcze kilka dni. – zwróciłam się do
przyjaciółki.
- Nie, nie chce Ci robić kłopotu, a po za tym remont u mnie
się już skończył. – odpowiedziała uśmiechając się.
- No dobrze. – kierowałam się do wyjścia, ale usłyszałam
jeszcze krzyk :
- Miłego dnia na uczelni – krzyknął Mario.
- Dziękuje i do zobaczenia na treningu. – odpowiedziałam i
wyszłam wraz z Robertem. Byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na uczelnie,
gdy naglę zapytałam :
- My jesteśmy parą ? – Spojrzałam kątem oka na reakcję
Lewego, a on tylko odpowiedział :
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie jako przyjaciółka tylko
jako moja dziewczyna.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. Kocham Cię. – odpowiedziałam
i nagle poczułam gwałtowne zahamowanie. Przestraszyłam się i spojrzałam w
stronę Roberta, który patrzył mi prosto w oczy :
- Też Cię kocham. – pocałował mnie. Uśmiechnęłam się jak
mała dziewczynka.
- Jedźmy już, bo się spóźnię na zajęcia. – powiedziałam i
Lewandowski ruszył w dalszą drogę. Po niecałych 20 minutach byliśmy już na
miejscu.
- Ja już będę lecieć. – uśmiechnęłam się do towarzysza.
- O której mam po Ciebie przyjechać ? – zapytał.
- Misiu nie musisz po mnie przyjeżdżać, a po za tym muszę
się jeszcze przygotować do pracy. – odpowiedziałam.
- Ale ja chcę po Ciebie przyjechać.
- No dobrze, to przyjedź o 14 , a teraz musze już uciekać. –
pocałowałam go i wyszłam z samochodu. Na zajęciach musiałam się przygotować do
dzisiejszej sesji z chłopakami. Nie wiem co mam im powiedzieć, trochę się
stresuję. Poukładałam wszystko sobie w głowie i mam nadzieje, że dobrze mi
pójdzie. Dochodziła już 14 i kończyłam zajęcia. Wychodząc z budynku ujrzałam
uśmiechającego się Roberta. Podeszłam bliżej niego odwzajemniając uśmiech :
- Cześć kochanie. – pocałowałam go.
- Hej, jak tam na zajęciach ? – zapytał.
- A no dobrze, ale nie mogłam się skupić.
- Czemu ? – zapytał zmartwiony.
- No bo dzisiaj mam z wami sesje i się denerwuję. –
odpowiedziałam.
- Oj kotek, nie przejmuj się, na pewno sobie poradzisz. – dodał
mi otuchy.
- Kochany jesteś i dziękuje. – ponownie go pocałowałam. –
Jedźmy już.
Przez całą drogę do stadionu przejechaliśmy w milczeniu.
Strasznie się denerwowałam i bałam, że coś mi nie pójdzie. Byliśmy już na
miejscu. Nikt nie wiedział, że ja i Robert jesteśmy razem oprócz Klaudii i
Mario. Weszliśmy trzymając się za ręce.
- O no proszę. – usłyszałam głos Błaszczykowskiego. – Nasza
kochana pani psycholog jest z naszym ulubieńcem. – zaśmiał się.
- Tak Kubusiu też się cieszę, że Cię widzę. – powiedziałam
wytykając język do Kuby.
- Wszyscy się cieszą na mój widok. – przedrzeźniał się ze
mną.
- No chyba nie wszyscy – zaśmiał się Lewy.
- Ooo Lewy groźny się zrobił.
- Dobra chłopaki spokój. – zakończyłam tą dziecinadę. – Wy
idźcie na trening.
- Dobrze proszę pani. – odpowiedzieli równo i zaczęli się
śmiać.
Rozeszliśmy się w swoje strony. Weszłam do biura, a tam jak
zwykle stos papierów. Zabrałam się za nie i jakoś tak szybko skończyłam. Zrobiłam
sobie kawę i obserwowałam trening chłopaków z okna. Zaraz się kończył trening i
wszyscy zbiegają do mnie. Po niecałych 30 minutach usłyszałam pukanie do drzwi
:
- Proszę. – powiedziałam i usłyszałam śmiechy piłkarzy. –
Siadajcie.
Wszyscy zasiedli wygodnie na kanapie i w fotelach.
- Jak wiecie, macie w
piątek mecz przeciwko Realowi.
- No wiemy, wiemy – powiedział któryś z zawodników
- I na pewno oglądacie wiadomości i słyszycie jak mówią, że
Real króluje, ale nie macie się czego bać, bo ja wiem, że wy to wygracie, bo
jesteście wspaniali. Wasi fani w was wierzą i wiedzą, że ich nie zawiedziecie.
Tylko musicie dużo pracować i trenować. – powiedziałam uśmiechając się.
- Wiemy, że wszyscy w nas wierzą i nie mamy zamiaru tego
zepsuć. – rzucił Leitner.
- Takie nastawienie mi się podoba. Jakbyście chcieli o czymś
pogadać to walcie śmiało. – uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Oczywiście pani psycholog – rzucił Subotic
- Dobra a teraz zmykać do domu.
Wszyscy wyszli prócz Roberta :
- Kochanie zawiozę Cię do domu – uśmiechnął się.
- Chciałabym, ale mam jeszcze dużo pracy i muszę zostać
dłużej. – odpowiedziałam ze zrezygnowaniem.
- Oj to jutro skończysz. – podszedł bliżej mnie i złapał
mnie w pasie okręcając mnie przodem do siebie.
- Jutro będę miała jeszcze więcej pracy.
- Pomogę Ci. – rzucił. – A tak teraz pojedziemy do mnie i
zjemy kolację. – zaczął mnie całować po szyi.
- Ty mi pomożesz ? Prędzej bym doleciała na Jamajkę niż ty
byś mi pomógł. – zaśmiałam się.
- Nie wierzysz we mnie ?
- Nie no wierze w Ciebie.
- Proszę pojedźmy do mnie. – błagał i jednocześnie mnie
całował.
- No dobrze. – uległam mu. Zabrałam swoje rzeczy i wyszliśmy
z biura. Kierując się do wyjścia zobaczyłam Anie.
- Robert ja lepiej pójdę, nie mam zamiaru jej oglądać. –
powiedziałam.
- I nie będziesz, bo nie mam zamiaru jej oglądać. –
odpowiedział. Zauważyłam, że zbliża się do nas :
- Hej miśku ! Dawno się nie widzieliśmy – powiedziała
podchodząc do Lewego.
- Dasz mi w końcu święty spokój ? Ja już nie wrócę do
Ciebie, pogódź się z tym ! – odpowiedział i poszliśmy dalej.
- Ej nie olewaj mnie ! – krzyknęła.
- Mam Cię dosyć ! Odczep się ode mnie
- To wszystko przez nią ! – wrzasnęła i pokazała na mnie.
- Ej trochę się hamuj, bo ja nie wiem co się wydarzyło
pomiędzy wami zanim go poznałam. – odpowiedziałam zirytowana.
- Nie odzywaj się, nie pozwoliłam Ci – rzuciła.
- Hahaha śmieszna jesteś…. Ja nie muszę dostać od Ciebie
pozwolenia, bo jesteś dla mnie nikim. – odpowiedziałam i zobaczyłam jak Anka
się zdenerwowałam. – Nie mam ochoty na Ciebie oglądać, załatwiajcie swoje
sprawy beze mnie. Będę czekać na Ciebie w aucie. – skierowałam te słowa do
Lewandowskiego.
- Dobrze kochanie. – pocałował mnie.
Po niecałych 15 minutach Lewy był już w aucie.
- Przepraszam Cię za nią. – powiedział ze smutkiem.
- To nie twoja wina, że ona jest chora psychicznie. –
odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek
na pocieszenie.
- Za to Cię kocham.
- Wiem. – zaśmiałam się. – Jedziemy ?
- Oczywiście. – odpowiedział szczerząc się.
Gdy byliśmy już pod domem piłkarza, było już ciemno.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Weszliśmy do środka
rozebraliśmy się z kurtek i poszliśmy do salonu :
- Chcesz coś do jedzenia ? – zapytał napastnik.
- Nie dziękuje, wystarczy mi, że ty tutaj jesteś. – usiadłam
koło niego i się w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak bite 20 minut i to na
dodatek w ciszy, ale mi to nie przeszkadzało. Nagle poczułam na swoich ustach
pocałunek Roberta, który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny. Zaczęliśmy
się rozbierać no i stało się. Gdy byłam u boku Lewandowskiego czułam się taka
bezpieczna, kochana. Kochałam go, uprawialiśmy seks i wiedziałam, że nie jestem
jego zabawką, on mnie naprawdę kocha. Było już późno w nocy, gdy leżeliśmy na
kanapie w salonie.
- Czuję się taka bezpieczna z tobą. – powiedziałam patrząc
na Lewego.
- A ja czuję się jak mały chłopczyk, który dostał wymarzony
prezent. Jesteś dla mnie bardzo ważna. – powiedział i mnie pocałował.
- Nie chcę, aby ta
noc się kończyła – rzuciłam.
- I nie musi się kończyć. – po tych słowach, przejechał
swoim palcem po moim ciele i przeszedł mnie dreszczyk. Ponownie zaczął mnie
całować, ale mu przerwałam :
- Kochanie…
- Tak ? – zapytał.
- Kocham Cię, ale idźmy już spać, bo jutro rano trzeba
wstać. – zaśmiałam się.
- Też Cię kocham. – odparł pokazując swoje przepiękne zęby.
– Dobranoc.
" - To jak masz na 11 trening, to po co tak wcześnie wstałeś ?
OdpowiedzUsuń- Bo chciałem Cię usłyszeć." Jakie to słodkie <3
zapraszam przy okazji do siebie ;) http://bvb-story.blogspot.com/
Dziękuje :) i na pewno wejdę
UsuńMhhmm <33 Świetne ! Czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńw czwartek bedzie nastepny rozdział :)
Usuńah ta Anka, zawsze musi się zjawiać tam, gdzie nie powinna. zapraszam do siebie. www.miloscczyrozsadek.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo niestety ;p
Usuń