czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 32

[...] Gdy szliśmy do swoich pokoi, wszyscy się śmiali.
- Dobra chłopaki, trening zaczynamy o 14:30, teraz jest 12:00 więc macie dwie godziny i 30 minut - rzucił trener i wszedł do swojego pokoju.  My z chłopakami również weszliśmy do swojego pokoju.
- Ja śpię na dużym łóżku! - zamówiłem sobie miejsce do spania.
- Ej no! Ja też chce! - upierał się bramkarz reprezentacji.
- I tak dwóch z nas musi spać razem, więc wy we dwoje na dużym łóżku, a ja z Łukaszem na małych - zadecydował Kuba.
- No dobra niech będzie - odparliśmy równocześnie. Rozpakowałem swoje rzeczy i poszedłem się odświeżyć.  Po 15 minutach wyszedłem z hotelowej łazienki przebrany i świeży.
- Robert, od ilu znasz się z Weroniką? - zapytał Wojtek.
- Niedługo minie rok - odparłem z uśmiechem.
- Ona jest w ciąży no nie?
- Nie no odkryłeś rzecz, której nikt nie zauważył - zaśmiał się Piszczek.
- Tak jest w ciąży i jest to 6-7 miesiąc - wyszczerzyłem się.
- No to niedługo zostaniesz tatusiem - rzucił Szczęsny. - Będziesz takim wspaniałym ojcem.
- Wojtuś, bo sie tak trochę rozmarzyłeś, a czas Cię goni - zaśmiałem się. - Ja idę do Weroniki - poinformowałem ich i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoju numer 310, gdzie mieszkały dziewczyny.
Weronika:
Gdy tylko weszłyśmy do hotelu zaniemówiłyśmy. Był niesamowity, jeszcze w takim miejscu nie byłam. Podeszliśmy do całej kadry i Robert nas przedstawił. Trener Fornalik rozdzielił wszystkim pokoje, niestety nie mogłam mieszkać z Lewym, ale mieszkałam z Klaudią. Stanęłyśmy przed pokojem nr 310. Robert z chłopakami mieszkał koło nas. Waldemar poinformował chłopaków, że trening mają na 14:30. Weszłyśmy do pokoju i nie mogłyśmy w to uwierzyć. Był ogromny i piękny.
- Ja już stąd się nie ruszam - zaśmiałam się.
- Ja też - odparła Klaudia. - Patrz mamy wielkie łóżko.
- Mam nadzieję, że się zmieścimy i nie zgniotę Cię moim brzuchem.
- Oj grubasku zmieścimy się - zaśmiała się, podeszła do mnie i dała buziaka w policzek.
- Sama niedługo będziesz grubaskiem - pokazałam jej język. - Dobra ja idę się odświeżyć - położyłam walizki, otworzyłam je i wzięłam nowe ciuchy. Poszłam do łazienki. Ona też była duża i piękne. Nalałam sobie ciepłej wody do wanny. Rozebrałam się i weszłam do niej. po jakiś 20 minutach wyszłam z wanny odświeżona i zrelaksowana. Szukałam ręcznik, ale oczywiście zapomniałam wziąć go z walizki.
- Klaudia! - krzyknęłam.
- Co się stało? - zapytała zdenerwowana.
- Nic, ale zapomniałam ręcznika i jakbyś mogła to podałabyś mi go?
- A mnie wystraszyłaś. Już myślałam, że rodzisz - zaśmiała się. - Masz, trzymaj - otworzyła lekko drzwi i podała mi mój ulubiony ręcznik.
- Haha jeszcze nie rodzę - zaczęłam  się śmiać. - Dzięki- wzięłam od niej ten ręcznik. Owinęłam się nim tak, aby było mi tylko widać szyję i dekolt oraz nogi. Wyszłam z łazienki po kosmetyki i szczotki, gumki itp. Klaudia była na tarasie i gadała przez telefon, pewnie z Mario. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Prosze - rzuciłam i do środka wszedł mój narzeczony.
- Cześć skarbie - przywitał mnie namiętnym pocałunkiem.
- Cześć misiu - odwzajemniłam pocałunek. Ruszyłam do łazienki, a Robert podążył za mną zamykając za sobą drzwi. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi, a jego ręce powędrowały pod mój ręcznik.
- Może zdejmiemy ten ręcznik? - zapytał szczerząc się.
- A może nie - wytknęłam język. - Kotek ja nie mam czasu i jakbyś mógł, to wyjdź z łazienki, a ja zaraz do Ciebie wyjdę - posłałam mu uśmiech.
- No dobrze - wychodził niechętnie z tej łazienki, dlatego dostał kopa w tyłek. - Ej! A  t za co?
- Za to, żebyś się ruszył - zaśmiałam się. Zamknął za sobą drzwi, a ja ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki, a Robert z Klaudią się z czegoś śmieli.
- Z czego macie ubaw? - zapytałam rozwieszając mokry ręcznik na tarasie.
- A z niczego - odparła przyjaciółka.
- Jakie macie plany na dzisiaj? Idziecie z nami na trening? - zapytał napastnik.
- Ja idę, ale tylko na chwilkę, bo później idę do rodziców i na miasto - rzuciła żona Götzego.
- A ty kochanie?
- Ja niestety nie idę na trening - rzuciłam siadając koło Lewandowskiego.
- Dlaczego? - spojrzał na mnie pytająco.
- umówiłam się z tatą i idę jeszcze do...- zawahałam się. - Idę do więzienia porozmawiać z mamą.
- Co? Czemu nic nie powiedziałaś? - zapytali mnie równocześnie.
- Wyleciało mi z głowy.
- Weronika ja Ci coś muszę powiedzieć - powiedział Lewy.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Bo gdy byłaś w szpitalu to Agnieszka przyleciała do Dortmundu i była w szpitalu, ale zabroniłem jej do Ciebie iść, bo nie chciałem abyś się denerwowała. Zrobiłem to dla twojego dobra - spuścił głowę.
- Kotek nic się nie stało, rozumiem i dziękuje, że dbałeś o mnie nawet, gdy nie byliśmy razem - przytuliłam się do niego.
- Zawsze będe o Ciebie dbał - wyszeptał mi do ucha.
- Kocham Cię - cmoknęłam go.
- Je Ciebie też. Ślicznie wyglądasz - posłał mi uśmiech.
- Dziękuje, ty też wyglądasz bosko.
- To ja idę wziąć prysznic - rzuciła przyjaciółka i poszła. Po 10 minutach wyszła z łazienki ubrana w to.
- jest już 13:40 i zaraz obiad - rzucił Robert. - Ja idę spakować torbę na trening i spotkamy się na obiedzie.
- Pójdziemy z tobą - rzuciłam. Wzięłyśmy torebki i zamknęłyśmy pokój. Poszliśmy do pokoju Lewego, Piszczka, Kuby i Wojtka. Gdy tylko otworzyły się drzwi ukazał nam się syf, który panował w pomieszczeniu.
- Większego bałaganu sie nie dało zrobić ? - zapytałam.
- No tak jakby nie - odpowiedział Łukasz.
- Jesteście tu od niecałej godziny, a macie burdel - pokręciłam głową.
- Złość piękności szkodzi - rzucił Szczęsny szczerząc się.
- Po treningu macie to posprzątać, bo jak nie to powiem trenerowi, żeby dawał wam więcej kółek do biegania i ostrzegam, dopilnuję tego -posłałam im swój wredny uśmieszek.
- Dobrze posprzątamy - rzucił kapitan reprezentacji. Chłopaki spakowali torby i ruszyliśmy na obiad. Na korytarzu spotkaliśmy resztę drużyny. Wszyscy żartowali i się śmiali. Załapałam świetny kontakt z Wasylem, Koseckim, Tytoniem no i oczywiście ze Szczęsnym. Przez całą drogę do stołówki śmieliśmy się, przepychaliśmy i wygłupialiśmy. Po chwili dołączyła do nas Klaudia. Reszta kadry szła za nami i się z nas śmieli.
- Jak dzieci - zaśmiał się Fornalik.
- I nawet moja narzeczona tam jest - rzucił Lewy.
- Kochanie, nie narzekaj - podeszłam do niego i go cmoknęłam. Dotarliśmy do stołówki, usiedliśmy przy wielkim stole, który przygotowany był specjalnie dla nas. Każdy zajął swoje miejsce, ja siedziała koło Wasyla i Tytonia. Cały czas mnie rozśmieszali i nie mogłam w spokoju zjeść jedzenia. Przez cały obiad czułam na sobie wzrok Roberta, który przyglądał mi się od góry do dołu. Skończyliśmy konsumować jedzenie, odnieśliśmy naczynia.
- Robert, czemu tak na mnie patrzyłeś? - zapytałam ukochanego stojąc w kolejce.
- Bo mnie pociągasz - wyszeptał mi do ucha i od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dobra panowie, teraz idziecie do pokoi, bierzecie torby i widzimy się w holu - rzucił trener.
- Oczywiście - odparli wszyscy chórem. Ruszyliśmy do swoich pokoi.
- Zobaczymy się wieczorem - powiedziałam do napastnika.
- Dobrze - pocałował mnie.
- A to nie idziesz na trening? - zapytał Szczęsny.
- Nie Wojtusiu.
- Czemu? - spuścił głowę.
- Muszę coś załatwić na mieście - popchnęłam go, po czym zaczęliśmy się śmiać. Weszłam do pokoju z przyjaciółką :
- Weronika? - rzuciła.
- Tak?
- Jesteś pewna, że chcesz tam iść?
- Nie jestem pewna, ale muszę się wszystkiego dowiedzieć - odparłam.
- Może pójde z tobą? - zaproponowała.
- Dziękuję, że się o mnie troszczysz, ale pójdę sama - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- No dobrze - podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- A ty co dzisiaj robisz?
- Idę na trening z chłopakami, później może pójdę na zakupy - rzuciła.
- Dobra chodźmy, bo pewnie już są na dole - posłałam jej uśmiech. Wzięłyśmy torby i wyszłyśmy z pokoju. Zeszłyśmy na dół, a tam już byli wszyscy.
- Robert, pożyczysz mi samochód? - podeszłam do Lewego.
- Kotek wiesz, że się boje jak jedziesz samochodem od ostatniego wypadku - odparł.
- Boże... Dobra pójdę na piechotę.
- Nie będziesz mi się wlokła autobusem - stwierdził.
- To co, na piechotę mam zapierdalać przez połowę miasta? - oburzyłam się.
- Po prostu nasz Robercik boi się o swoje  autko - wtrącił Wojtek.
- No pięknie! - warknęłam.
- Nie denerwuj się - posłał mi uśmiech. - Dobrze masz te kluczyki, ale prosze Cię uważaj.
- Dobrze mamusiu - zaśmiałam się. Robert chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się. - Nie zasłużyłeś - zaśmiałam się i pokazałam mu język.
- Ech... - westchnął i spuścił głowę.
- Dobra ja już idę - odparłam. - Do później.
- Na razie - odparli chórem. Wyszłam z hotelu i skierowałam się do auta ukochanego. Wsiadłam do niego i ruszyłam w stronę rodzinnego domu. Byłam pod nim jakieś 45 minutach. Wysiadłam z auta i patrzyłam się na mój dawny dom. W ogóle sie nie zmienił. Weszłam na posesję i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem, po chwili drzwi sie otworzyły.
- Córeczko! - krzyknął tata i mocno mnie przytulił.
- Cześć tato - zaśmiałam się. - Zaraz mnie udusisz.
- Przepraszam, ale strasznie się ciesze, że przyjechałaś.
- Ja też - odparłam.
- Chodź, wejdź - zaprosił mnie do środka i byłam zdziwiona, ponieważ nic się w nim ie zmieniło gdy wyprowadziłam się do Niemczech.
- Nic tu się nie zmieniło - powiedziałam.
- Przypominam sobie w ten sposób dawne czasy - uśmiechnął się. Weszliśmy do salonu i zobaczyłam na szafkach moje zdjęcia z rodzeństwem.
- Odzywali się do Ciebie? - zapytałam biorąc jedno ze zdjęć do ręki.
- Nie - odparł ze smutkiem. Od małego nie miałam dobrych kontaktów z rodzeństwem. Przed moją przeprowadzką pokłóciłam się z nimi.
- Zmieńmy temat - posłałam mu uśmiech. - Załatwiłeś mi te odwiedziny?
- Tak, za 10 minut musisz już tam być.
- Okej dziękuje. To ja już będę jechać - podeszłam do niego i dałam mu buziaka.
- Przyjedź później z Robertem - przytulił mnie.
- Zobaczymy - posłałam mu uśmiech i wyszłam. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę więzienia. Po 5 minutach byłam już na miejscu. Nie pewnie wysiadłam z auta i podeszłam do wejścia. Otworzył mi drzwi jeden z policjantów i zaprowadził mnie do sali odwiedzin. Usiadłam na krześle przed małym stole i czekałam na moją matkę. Po chwili przyprowadzili ją. Usiadła na krześle, na przeciwko mnie i rozkuli ją.
- Córeczko - z jej oczu popłynęła łza.
- Cześć ma...mamo - zawahałam się.
- Co u Ciebie? Jak się czujesz? Jak się czuje dzieciątko?  - zadawała mi milion pytań.
- U mnie dobrze i czuję się dobrze, a z dzieckiem również wszystko w porządku - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- To dobrze, a jak Ci się układa z Ro... - przerwałam jej.
- Mamo wiesz dobrze, że nie po to tu przyszłam.
- Tak wiem.
- Muszę się Ciebie o to spytać. Czemu chciałaś mnie chronić przed Kamilem? Co on takiego zrobił? - spytałam.
- Bo... bo on handlował dziewczynami, wywoził je za granice, żeby pracowały jako prostytutki - i w tym momencie serce mi zabiło mocniej, a po policzkach spłynęły mi łzy.  - Dlatego to zrobiłam. Chciałam Cię chronić i tylko taki sposób wymyśliłam.
- Nie... nie to nie prawda! - krzyknęłam, nie mogłam raczej nie chciałam w to wierzyć. - Mężczyzna, którego kochałam chciał, abym była dziwką....
- Proszę kochanie, nie płacz - podeszła do mnie i mocno przytuliła. Ucieszyłam się, bo brakowało mi jej ciepła. Wtuliłam się w nią, po mimo wszystko nadal byłam na nia zła, ale wiem, że zrobiła to dla mojego dobra.
- Dziękuje - wyszeptałam przez łzy.
- Nie masz za co - odparła. Opanowałam płacz i otarłam łzy.
- Kiedy wychodzisz?
- Za niecały miesiąc - posłała mi uśmiech.
- To dobrze. Ja już będę się zbierać - rzuciłam.
- No dobrze, prosze Cię nie myśl o nim.
- Postaram się - przytuliłam ją i wyszłam z sali odwiedzin. Ochroniarz odprowadził mnie do wyjścia. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę hotelu. Po 25 minutach byłam na miejscu, wysiadłam z pojazdu i skierowałam się do środka. Weszłam do swojego pokoju, przebrałam się i położyłam się na łóżko. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś serial. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*****************************************************************
Przepraszam, że nic nie dodawałam, ale miałam próbne testy :C Ale mam nadzieję, że wam się podoba ;p

21 komentarzy:

  1. Jest swietny :-)
    zapraszam do mnie na nowego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i się doczekałam, mam nadzieje że z takim polotem testy poszły jak z płatka. Świetny rozdział, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie testy nie za bardzo mi poszły :C Dziękuje :)

      Usuń
  3. No to się doczekałam :D Fajny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, bardzo fajnie się czyta, a Kamil... frajer jakich mało...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział. Mam nadzieję że szybko dodasz następny.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie http://borusss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Już połowę mam tylko trzeba zakończenie ;p

      Usuń
  6. bardzo się podoba! fajnie, że Weronika znalazła wsparcie u mamy.. tylko szkoda, że Kamil okazał się tak bezdusznym człowiekiem! rozdział zawodowy normalnie <3 czekam na kolejny i zapraszam do mnie na nowość :>
    http://zakochana-w-robercie-lewandowskim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje :) Już odwiedziłam i czekam na kolejny <3

      Usuń
  7. Świetny <3
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje :) Czytam twojego bloga tylko nieraz nie komentuje :C Ale postaram się to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny ! Czy to znaczy ze konczysz opowiadanie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Nie jeszcze nie, ale powoli zbliżam się ku końcowi :)

      Usuń
  10. Ach, ten napalony Robert ;* Heheszki (;
    Rozdział jest naprawdę dobry. Miło i przyjemnie się go czyta. Czekam teraz z niecierpliwością na kolejny! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahaha ;* Dziękuje <3 Kolejny pojawi się tuż niebawem :)

      Usuń
  11. Wspaniałe! ;* zapraszam do mnie: http://forevermarcoreus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny :) czkam na kolejny :D
    zapraszam do siebie:
    http://robert-anna-story.blogspot.com/-NOWY ROZDZIAŁ
    http://lukasz-rozalia-story.blogspot.com/
    http://marcin-majka-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń