wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 33

Robert :
Po obiedzie poszliśmy po torby i ruszyliśmy na trening. Niestety moja narzeczona nie mogła jechać, bo musiała wyjaśnić parę spraw, ale za to pojechała ze mną Klaudia. Wsiedliśmy do auta i
ruszyliśmy na stadion narodowy gdzie mieliśmy trening. Znaleźliśmy się tam po jakiś 20 minutach.
- O której kończycie trening ? - zapytała przyjaciółka Weroniki.
- Nawet nie wiem - odpowiedziałem z uśmiechem. Ruszyliśmy ku stadionowi, weszliśmy do niego. Ja skierowałem się do szatni, a Klaudia na trybuny. Wszedłem do szatni gdzie czekali moi koledzy z reprezentacji.
- No nareszcie jesteś - zaśmiał się Kosecki.
- A co stęskniłeś się ? - zaśmiałem się.
- Oczywiście.
- Dobra, Lewy przebieraj się i idziemy na murawę, bo zaraz się spóźnimy na trening i Fornalik nas zabije - wtrącił Rybus. Przebrałem się w strój treningowy i ruszyliśmy na murawę w dobrych humorach. Gdy tylko weszliśmy na boisko od razu usłyszeliśmy pisk z trybun. Rozejrzeliśmy się po nich i po chwili zorientowaliśmy się, że dzisiaj jest otwarty trening dla kibiców.
- Dziękujemy trenerze, że nas uprzedziłeś - " oburzył " się Wasyl.
- Kuba o wszystkim wiedział, po obiedzie mu przekazałem tą informację - odparł Waldemar.
- Kuba ..... - wszyscy spojrzeliśmy na niego.
- Oj no zapomniałem - zaczął się śmiać.
- Nie no zapomniałeś nam powiedzieć, super - rzuciłem.
- Oj Robciu nie narzekaj.
- Ależ ja nie narzekam - posłałem mu wredny uśmieszek.
- Dobra panowie zabieramy się do treningu - wtrącił trener.- Na początek 10 kółeczek.
- Okej - odparliśmy niechętnie. Wszyscy zaczęliśmy biegać w okół murawy. Ludzie, którzy byli na stadionie robili nam zdjęcia i nas nagrywali. Próbowałem dostrzec Klaudie, ale nie udało mi się. Podbiegłem do trenera :
- Trenerze ?
- Tak ? - odparł.
- Może byśmy wzięli Klaudię na murawę, bo nie będzie tam siedziała w tym tłumie - posłałem mu uśmiech.
- Nie ma sprawy - odwzajemnił uśmiech. Postanowiłem jej poszukać. Zszedłem z murawy i skierowałem się w stronę trybun. Wszedłem na nie i tylko usłyszałem pisk jakiś dziewczyn, od razu do mnie podleciały.
- Mogę autograf ? - zapytała młoda brunetka.
- Jasne - odparłem i dałem jej autograf na koszulce z moim nazwiskiem.
- Panie Robercie mogę zrobić sobie z Panem zdjęcie ? - zapytał mnie 10-latek.
- Oczywiście - wziąłem go na ręce, a jego tata zrobił nam zdjęcie.
- Dziękuje bardzo, jest Pan moim idolem i chciałbym być jak Pan, jak dorosnę - mówił to z takim entuzjazmem, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Dziękuję, za te słowa i na pewno będziesz dobrze grał w piłkę - posłałem mu uśmiech i rozczochrałem mu włosy. Widać było, że do oczu chłopczyka napływają łzy i popłakał się ze szczęścia - Nie płacz maluchu.
- Bardzo chciał Pana poznać, było to jego marzenie - wtrącił się jego tata.
- Mam pomysł - uśmiechnąłem się do nich obu. - Proszę po naszym treningu chwilę zaczekać przed stadionem, bo mam coś dla tego małego przystojniaka.
- A co ? - zapytał chłopiec.
- Jak masz na imię ? - zapytałem.
- Szymon.
- Zobaczysz Szymon, a teraz ja muszę już iść - posłałem mu uśmiech i odszedłem. Przez chwilę rozglądałem się po trybunach i nareszcie znalazłem przyjaciółkę mojej ukochanej. - Klaudia ! - krzyknąłem.
- Co jest ? - zapytała podchodząc do mnie.
- Chodź na murawę - odparłem i ruszyliśmy w stronę boiska. Ja wróciłem do ćwiczeń, a żona Mario usiadła koło trenera.
- No Lewy jaki ty jesteś rozchwytywany - zaśmiał się Piszczek.
- Taki mam urok - odparłem.
- Ty i urok ?
- No ja mam, a nie to co ty Piszczu - dokuczaliśmy sobie nawzajem. Wróciliśmy do ćwiczeń. Trener rozdzielił nas na dwie drużyny, ja byłem ze Szczęsnym, Wasylem, Piszczkiem, Błaszczykowskim i jeszcze z paroma innymi chłopakami. Nasza drużyna oczywiście wygrała. Mieliśmy chwilę przerwy i poszliśmy usiąść.
- Robert ja będę już szła - poinformowała mnie Klaudia.
- Okej, tylko uważaj tam na siebie, bo jak Ci się coś stanie to Goetze mnie przecież zabije gołymi rękami - powiedziałem.
- Nie dopuszczę do tego - zaśmiała się. - No to ja idę, do później wariaci.
- No do później - pożegnaliśmy się z nią. Postanowiliśmy z chłopakami, że porozdajemy autografy i porobimy zdjęcia z fanami. Zajęło nam to jakieś 10 minut i powróciliśmy do treningu. Po jakiejś godzinie trening się skończył.
- To co idziemy coś zjeść ? - zapytał Przemek.
- Jasne, jestem głodny i to strasznie - odparłem. Wszyscy poszliśmy się przebrać do szatni  i wyszliśmy ze stadionu. Tak jak kazałem Szymonowi i jego ojcu poczekać na mnie przed narodowym, tak też zrobili.
- Poczekajcie na mnie chwile - rzuciłem do chłopaków, podszedłem do nich. - Proszę to bilety na mecz z Ukrainą, wejściówki do szatni, do nas po meczu również masz Szymon - przykucnąłem do niego i podałem mu bilety i wejściówki, a ten rzucił mi  się na szyję.
- Dziękuje ! - był strasznie szczęśliwy, cieszyło mnie to.
- Nie masz za co - posłałem mu uśmiech.
- Dziękujemy - powiedział rodziciel chłopca podając mi dłoń.
- Naprawdę nie ma za co - uścisnąłem jego dłoń - Do zobaczenia na meczu, Szymon - pożegnałem się z nimi i wróciłem do chłopaków.
- No nasz Lewusek jest uczynny - zaśmiał się Szczęsny.
- Ej no sory, ale jakby podszedł do Ciebie taki mały i powiedziałbym, że chciałby zostać taki jak ty to byś postąpił to samo - odparłem.
- No to wiadomo - rzucił. Poszliśmy do pobliskiej restauracji i zjedliśmy porządny posiłek. Gdy się najedliśmy, wróciliśmy do hotelu. Z chłopakami poszliśmy do pokoju, ja od razu poszedłem pod prysznic. Wykąpałem się, przebrałem się i zwolniłem łazienkę chłopakom.
- Ja idę do Weroniki - rzuciłem i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoju dziewczyn, nie miałem daleko. Zapukałem do drzwi i nie musiałem długo czekać, bo otworzyła mi je menagerka BVB.
- Hej Robert - posłała mi uśmiech.
- Hej, jest Weronika ? - zapytałem.
- Tak jest, ale śpi, ale wejdź - przepuściła mnie w drzwiach, wszedłem do środka i zobaczyłem jak Weronika słodko śpi skulona na łóżku.
- Dobra to ja was zostawiam, bo ja muszę zadzwonić do Mario - zauważyłem w zachowaniu Klaudii coś podejrzanego, jakby coś się wydarzyło, ale nie chciałem o nic ją pytać. Wyszła z pokoju, a ja położyłem się koło ukochanej na łóżku. Zacząłem bawić się jej kosmykami włosów, chyba to poczuła, bo przekręciła się w moją stronę.
- Cześć misiu - powiedziała zaspanym głosem, przecierając oczy.
- Cześć kochanie - pocałowałem ją w usta.
- Jak było na treningu ?
- Mieliśmy otwarty trening i spotkałem tam takiego 10- letniego chłopczyka ... - zacząłem jej opowiadać, a ona się wsłuchałam. - A jak tam było na spotkaniu z twoją mamą ?
- Nic takiego - odparła, ale coś było nie tak.
- Widzę, że coś się stało.
- Jezu nic się nie stało - wstała z łóżka i poszła na taras. Poszedłem za nią.
- Jak nie chcesz o tym rozmawiać to rozumiem - złapałem ją od tyłu i pocałowałem w szyję.
- Kocham Cię - wyszeptała.
- Ja Ciebie też - obróciłem ją i pocałowałem namiętnie w usta. - Kochanie chyba Klaudii coś się stało.
- Czemu tak sądzisz ?
- Bo jakoś się dziwnie zachowywała niż na treningu.
- Później z nią porozmawiam - odparła. Moja ukochana była jakaś taka przygnębiona, ale nie chciałem jej denerwować i wolałem o nic nie pytać.
- Kotek masz dzisiaj jakieś plany ?
- Pewnie później spotkam się z Klaudią - odparła.
- A może teraz byśmy poszli na spacer ? - zaproponowałem.
- Jasne - odparła bez entuzjazmu.
- Weronika
- Tak ?
- Powiedz mi co się dzieje i nie mów mi, że nic się nie dzieje, bo widzę, że coś musiało się stać na tym spotkaniu z twoją mamą - spojrzałem na nią, a ona unikała mojego wzroku.
- Robert nie mam ochoty o tym gadać - odpowiedziała.
- A ja nie mam ochoty oglądać Cię w takim stanie - wkurzyłem się trochę.
- To nie musisz - rzuciła i poszła.
- Oj kotek, nie wkurzaj się - ruszyłem za nią. Złapałem ją w talii i położyłem delikatnie na łóżku. Zacząłem ją delikatnie całować w usta, a potem schodziłem coraz niżej. Moje ręce błądziły po jej ciele. Zacząłem powoli ściągać z niej ubrania. Miała już ściągniętą koszulkę do połowy, gdy nagle do pokoju weszła Klaudia :
- Oj sory, przeszkodziłam - powiedziała zmieszana tą sytuacją. - To ja może sobie pójdę.
- Nie daj spokój - uśmiechnęła się moja narzeczona.
- To ja was zostawię, pogadajcie sobie - posłałem im uśmiech. - Później się zobaczymy - pocałowałem Weronikę i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem jak Piszczek, Błaszczu i Szczęsny się wygłupiają.
- Jak 5 latki - zacząłem się śmiać.
- On cicho bądź słodziaku - rzucił Wojtek.
- A może zamiast skakać po łóżkach poszlibyśmy na basen, bo jest piękna pogoda - zaproponowałem.
- Jasne ! - krzyknęli równocześnie. Podszedłem do walizki i wyciągnąłem z niej kąpielówki, tak samo postąpili chłopaki. Poszedłem ubrać je i byłem już gotowy tak ja reszta, wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się na basen. Wskoczyliśmy od razu do wody i zaczęliśmy się chlapać, podtapiać i inne wygłupy.
Weronika :
Obudziło mnie łaskotanie. Odwróciłam się na drugi bok i ujrzałam Roberta. Od razu zauważył, że coś się stało na tym spotkaniu z mamą. Musiałam go okłamać, ale to dla jego dobra, ponieważ nie chciałam go denerwować przed meczem. Jednak nie dawał za wygraną i dalej mnie o to pytał. Trochę się wkurzyłam i uniosłam ton, weszłam do środka pokoju, a Robert podążył za mną. Złapał mnie w tali, położył na łóżku i zaczął delikatnie całować. Już prawię byłam bez bluzki, ale do pokoju wparowała moja przyjaciółka i musieliśmy przerwać to co zaczęliśmy. Ta to ma jednak wyczucie czasu - pomyślałam. Widać było po Klaudii, że jest skrępowana tą całą sytuacją. Napastnik Borussii i reprezentacji zostawił nas same, abyśmy mogły sobie porozmawiać. Robert przed przyjściem pani Goetze, powiedział mi, że Klaudii chyba się coś stało, zauważyłam to.
- Ej, co się stało ? - zapytałam opuszczając koszulkę.
- Nic - odpowiedziała.
- Widzę, że coś się stało i bardzo dobrze wiesz, że mnie nie oszukasz.
- Nie raz nienawidzę tego w Tobie - lekko się zaśmiała.
- Dobra, gadaj co się stało - posłałam jej uśmiech.
- Jak wiesz, dzisiaj pojechałam z chłopakami na otwarty trening - zaczęła opowiadać co się stało na treningu reprezentacji - Postanowiłam, że wyjdę w połowię, z treningu i pójdę sobie na miasto i miałam spotkać się z rodzicami, ale wyjechali do dziadków, więc poszłam na miasto. No i gdy chodziłam tak po Warszawie, zgłodniałam i poszłam do tej naszej ulubionej kafejki. - uśmiechnęła się. - Zamówiłam sobie picie i coś do jedzenia, konsumowałam posiłek gdy nagle podszedł do mnie .... - urwała trzymając mnie w niepewności.
- Kto ? - zapytałam pod denerwowana i ciekawa.
- Igor ....
- Ten Igor ?!
- We własnej osobie, Igor Piechot mój były - zauważyłam, że jej oczy napłynęły łzami.
- Ej kotek, nie warto płakać przez tego dupka - przytuliłam ją, a ona rozpłakała mi się.
- Ale nie wiesz co się stało dalej - wydukała przez łzy.
- To mi opowiedz.
- Podszedł do mnie i w pierwszej chwili go nie poznałam, dopiero po jakiejś chwili skapnęłam się, że to on. Jak to Igor, mówił mi jak to pięknie wyglądam itp. Jak to każdy eks, pierdolił mi, że on mnie nadal kocha i żebym do niego wróciła, a ja mu na to, że mam męża i, że spodziewamy się dziecka, a on do mnie, że tego frajera Mario to mam rzucić i, że dziecko wychowa jak swoje - przełknęła ślinę, a we mnie się zagotowało. - Po prostu nie miałam ochoty słuchać tych głupst i skierowałam się do wyjścia, ale Igor mnie zatrzymał i pocałował, a ja głupia zamiast go odepchnąć to jeszcze odwzajemniłam ten pocałunek ....
- Boże co za cwel z tego Piechoty ! Zajebie go ! Nie przejmuj się, tak samo było ze mną i Kamilem .... Tylko mam nadzieję, że Mario nie dowie się o tym z internetu lub z jakiejś gazety, tak jak Robert .... - nie mogłam w to uwierzyć.
- Dobra, ty lepiej mi mów jak tam u mamy i czy Ci wyjaśniła o co jej chodziło w tym liście - i od razu na mojej twarzy pojawił się smutek - O nie ... - domyśliła się, że to nie wróży nic dobrego.
- Nie wiem jak to powiedzieć, bo brzydzę się Kamilem i sobą - powiedziałam patrząc w podłogę.
- Ale czemu ? - Klaudia zbytnio nie wiedziała o co chodzi.
- No bo .... on handlował dziewczynami i chciał mnie wywieźć do jakiegoś burdelu ! - z moich oczu polały się łzy, których nie umiałam opanować. Moja przyjaciółka mocno mnie przytuliła.
- Co za skurwiel ! Niech ja go tylko spotkam ! - menagerka BVB była nieźle wkurzona. - Robert wie ?
- Nie ...
- Czemu mu nic nie powiedziałaś ?
- Bo jutro ma mecz z Ukrainą i nie chce go denerwować, bo to może źle wpłynąć na jego grę - otarłam łzy.
- Ale po meczu masz mu powiedzieć - pogroziła mi palcem.
- Obiecuje.
- Boże ten człowiek nie ma sumienia i serca. Wiesz, że musisz zgłosić to na policję ? - spojrzała na mnie pytająco.
- Wiem, ale dopiero jak powiem Lewemu - odparłam.
- Ok. Mam pomysł, może koniec z tymi tematami i wejdziemy na facebook'a i te inne stronki, i obczaimy co się dzieje na świecie ? - zaproponowała.
- Świetny pomysł. - wstałam z łóżka i poszłam po laptopa, po chwili wróciłam na moje poprzednie miejsce. Włączyłyśmy lapka, zalogowałam się na fb i miałam ze 100 wiadomości i wszystkie były o podobnej treści : Czy to prawda, że jesteś narzeczoną Lewandowskiego i, że będziecie mieli dziecko ?!. Nawet nie chciało mi się odpisywać na te wiadomości. Ogarnęłyśmy zdjęcia naszych znajomych ze szkoły i wylogowałyśmy się z fejsa. Postanowiłyśmy wejść na pudelek.pl i od razu tego pożałowałyśmy. Na samym początku widniało zdjęcie Klaudii i Igora jak się całują, a nagłówek do tego zdjęcia brzmiał tak : Żona Mario Goetze przyłapana z innym mężczyzną ! Czy to jej kochanek ?! Zobaczcie sami !.
- No to już po mnie - ponownie zaczęła płakać.
- Nie mów tak, może nie zobaczy tego - próbowałam ją uspokoić. Nagle usłyszałyśmy jak dzwoni jej telefon.
- To Mario ! - spanikowała.
- Odbierz, może dzwoni w innej sprawie - powiedziałam z nadzieją.
- A jak nie ?!
- Odbierz ! - powiedziałam stanowczo, zrobiła jak kazałam. Odebrała telefon i wybuchła płaczem. Po chwili skończyła rozmowę i rzuciła komórką, ale na szczęście się nie popsuła.
- On powiedział, że .....
*****************************************************************
No i jest już 33 rozdział :) Trochę mi nie wyszedł tak jak chciałam, ale cóż ;p Trochę namieszam w życiu Klaudii jak i Weroniki :) Mam nadzieję, że wam się podoba i komentarze mile widziane :)
Dzisiaj mecz BVB - Real ! Pszczółki wygrają ! <333 Nie zapomnijcie 20.45 NSport :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 32

[...] Gdy szliśmy do swoich pokoi, wszyscy się śmiali.
- Dobra chłopaki, trening zaczynamy o 14:30, teraz jest 12:00 więc macie dwie godziny i 30 minut - rzucił trener i wszedł do swojego pokoju.  My z chłopakami również weszliśmy do swojego pokoju.
- Ja śpię na dużym łóżku! - zamówiłem sobie miejsce do spania.
- Ej no! Ja też chce! - upierał się bramkarz reprezentacji.
- I tak dwóch z nas musi spać razem, więc wy we dwoje na dużym łóżku, a ja z Łukaszem na małych - zadecydował Kuba.
- No dobra niech będzie - odparliśmy równocześnie. Rozpakowałem swoje rzeczy i poszedłem się odświeżyć.  Po 15 minutach wyszedłem z hotelowej łazienki przebrany i świeży.
- Robert, od ilu znasz się z Weroniką? - zapytał Wojtek.
- Niedługo minie rok - odparłem z uśmiechem.
- Ona jest w ciąży no nie?
- Nie no odkryłeś rzecz, której nikt nie zauważył - zaśmiał się Piszczek.
- Tak jest w ciąży i jest to 6-7 miesiąc - wyszczerzyłem się.
- No to niedługo zostaniesz tatusiem - rzucił Szczęsny. - Będziesz takim wspaniałym ojcem.
- Wojtuś, bo sie tak trochę rozmarzyłeś, a czas Cię goni - zaśmiałem się. - Ja idę do Weroniki - poinformowałem ich i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoju numer 310, gdzie mieszkały dziewczyny.
Weronika:
Gdy tylko weszłyśmy do hotelu zaniemówiłyśmy. Był niesamowity, jeszcze w takim miejscu nie byłam. Podeszliśmy do całej kadry i Robert nas przedstawił. Trener Fornalik rozdzielił wszystkim pokoje, niestety nie mogłam mieszkać z Lewym, ale mieszkałam z Klaudią. Stanęłyśmy przed pokojem nr 310. Robert z chłopakami mieszkał koło nas. Waldemar poinformował chłopaków, że trening mają na 14:30. Weszłyśmy do pokoju i nie mogłyśmy w to uwierzyć. Był ogromny i piękny.
- Ja już stąd się nie ruszam - zaśmiałam się.
- Ja też - odparła Klaudia. - Patrz mamy wielkie łóżko.
- Mam nadzieję, że się zmieścimy i nie zgniotę Cię moim brzuchem.
- Oj grubasku zmieścimy się - zaśmiała się, podeszła do mnie i dała buziaka w policzek.
- Sama niedługo będziesz grubaskiem - pokazałam jej język. - Dobra ja idę się odświeżyć - położyłam walizki, otworzyłam je i wzięłam nowe ciuchy. Poszłam do łazienki. Ona też była duża i piękne. Nalałam sobie ciepłej wody do wanny. Rozebrałam się i weszłam do niej. po jakiś 20 minutach wyszłam z wanny odświeżona i zrelaksowana. Szukałam ręcznik, ale oczywiście zapomniałam wziąć go z walizki.
- Klaudia! - krzyknęłam.
- Co się stało? - zapytała zdenerwowana.
- Nic, ale zapomniałam ręcznika i jakbyś mogła to podałabyś mi go?
- A mnie wystraszyłaś. Już myślałam, że rodzisz - zaśmiała się. - Masz, trzymaj - otworzyła lekko drzwi i podała mi mój ulubiony ręcznik.
- Haha jeszcze nie rodzę - zaczęłam  się śmiać. - Dzięki- wzięłam od niej ten ręcznik. Owinęłam się nim tak, aby było mi tylko widać szyję i dekolt oraz nogi. Wyszłam z łazienki po kosmetyki i szczotki, gumki itp. Klaudia była na tarasie i gadała przez telefon, pewnie z Mario. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Prosze - rzuciłam i do środka wszedł mój narzeczony.
- Cześć skarbie - przywitał mnie namiętnym pocałunkiem.
- Cześć misiu - odwzajemniłam pocałunek. Ruszyłam do łazienki, a Robert podążył za mną zamykając za sobą drzwi. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi, a jego ręce powędrowały pod mój ręcznik.
- Może zdejmiemy ten ręcznik? - zapytał szczerząc się.
- A może nie - wytknęłam język. - Kotek ja nie mam czasu i jakbyś mógł, to wyjdź z łazienki, a ja zaraz do Ciebie wyjdę - posłałam mu uśmiech.
- No dobrze - wychodził niechętnie z tej łazienki, dlatego dostał kopa w tyłek. - Ej! A  t za co?
- Za to, żebyś się ruszył - zaśmiałam się. Zamknął za sobą drzwi, a ja ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki, a Robert z Klaudią się z czegoś śmieli.
- Z czego macie ubaw? - zapytałam rozwieszając mokry ręcznik na tarasie.
- A z niczego - odparła przyjaciółka.
- Jakie macie plany na dzisiaj? Idziecie z nami na trening? - zapytał napastnik.
- Ja idę, ale tylko na chwilkę, bo później idę do rodziców i na miasto - rzuciła żona Götzego.
- A ty kochanie?
- Ja niestety nie idę na trening - rzuciłam siadając koło Lewandowskiego.
- Dlaczego? - spojrzał na mnie pytająco.
- umówiłam się z tatą i idę jeszcze do...- zawahałam się. - Idę do więzienia porozmawiać z mamą.
- Co? Czemu nic nie powiedziałaś? - zapytali mnie równocześnie.
- Wyleciało mi z głowy.
- Weronika ja Ci coś muszę powiedzieć - powiedział Lewy.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Bo gdy byłaś w szpitalu to Agnieszka przyleciała do Dortmundu i była w szpitalu, ale zabroniłem jej do Ciebie iść, bo nie chciałem abyś się denerwowała. Zrobiłem to dla twojego dobra - spuścił głowę.
- Kotek nic się nie stało, rozumiem i dziękuje, że dbałeś o mnie nawet, gdy nie byliśmy razem - przytuliłam się do niego.
- Zawsze będe o Ciebie dbał - wyszeptał mi do ucha.
- Kocham Cię - cmoknęłam go.
- Je Ciebie też. Ślicznie wyglądasz - posłał mi uśmiech.
- Dziękuje, ty też wyglądasz bosko.
- To ja idę wziąć prysznic - rzuciła przyjaciółka i poszła. Po 10 minutach wyszła z łazienki ubrana w to.
- jest już 13:40 i zaraz obiad - rzucił Robert. - Ja idę spakować torbę na trening i spotkamy się na obiedzie.
- Pójdziemy z tobą - rzuciłam. Wzięłyśmy torebki i zamknęłyśmy pokój. Poszliśmy do pokoju Lewego, Piszczka, Kuby i Wojtka. Gdy tylko otworzyły się drzwi ukazał nam się syf, który panował w pomieszczeniu.
- Większego bałaganu sie nie dało zrobić ? - zapytałam.
- No tak jakby nie - odpowiedział Łukasz.
- Jesteście tu od niecałej godziny, a macie burdel - pokręciłam głową.
- Złość piękności szkodzi - rzucił Szczęsny szczerząc się.
- Po treningu macie to posprzątać, bo jak nie to powiem trenerowi, żeby dawał wam więcej kółek do biegania i ostrzegam, dopilnuję tego -posłałam im swój wredny uśmieszek.
- Dobrze posprzątamy - rzucił kapitan reprezentacji. Chłopaki spakowali torby i ruszyliśmy na obiad. Na korytarzu spotkaliśmy resztę drużyny. Wszyscy żartowali i się śmiali. Załapałam świetny kontakt z Wasylem, Koseckim, Tytoniem no i oczywiście ze Szczęsnym. Przez całą drogę do stołówki śmieliśmy się, przepychaliśmy i wygłupialiśmy. Po chwili dołączyła do nas Klaudia. Reszta kadry szła za nami i się z nas śmieli.
- Jak dzieci - zaśmiał się Fornalik.
- I nawet moja narzeczona tam jest - rzucił Lewy.
- Kochanie, nie narzekaj - podeszłam do niego i go cmoknęłam. Dotarliśmy do stołówki, usiedliśmy przy wielkim stole, który przygotowany był specjalnie dla nas. Każdy zajął swoje miejsce, ja siedziała koło Wasyla i Tytonia. Cały czas mnie rozśmieszali i nie mogłam w spokoju zjeść jedzenia. Przez cały obiad czułam na sobie wzrok Roberta, który przyglądał mi się od góry do dołu. Skończyliśmy konsumować jedzenie, odnieśliśmy naczynia.
- Robert, czemu tak na mnie patrzyłeś? - zapytałam ukochanego stojąc w kolejce.
- Bo mnie pociągasz - wyszeptał mi do ucha i od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dobra panowie, teraz idziecie do pokoi, bierzecie torby i widzimy się w holu - rzucił trener.
- Oczywiście - odparli wszyscy chórem. Ruszyliśmy do swoich pokoi.
- Zobaczymy się wieczorem - powiedziałam do napastnika.
- Dobrze - pocałował mnie.
- A to nie idziesz na trening? - zapytał Szczęsny.
- Nie Wojtusiu.
- Czemu? - spuścił głowę.
- Muszę coś załatwić na mieście - popchnęłam go, po czym zaczęliśmy się śmiać. Weszłam do pokoju z przyjaciółką :
- Weronika? - rzuciła.
- Tak?
- Jesteś pewna, że chcesz tam iść?
- Nie jestem pewna, ale muszę się wszystkiego dowiedzieć - odparłam.
- Może pójde z tobą? - zaproponowała.
- Dziękuję, że się o mnie troszczysz, ale pójdę sama - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- No dobrze - podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- A ty co dzisiaj robisz?
- Idę na trening z chłopakami, później może pójdę na zakupy - rzuciła.
- Dobra chodźmy, bo pewnie już są na dole - posłałam jej uśmiech. Wzięłyśmy torby i wyszłyśmy z pokoju. Zeszłyśmy na dół, a tam już byli wszyscy.
- Robert, pożyczysz mi samochód? - podeszłam do Lewego.
- Kotek wiesz, że się boje jak jedziesz samochodem od ostatniego wypadku - odparł.
- Boże... Dobra pójdę na piechotę.
- Nie będziesz mi się wlokła autobusem - stwierdził.
- To co, na piechotę mam zapierdalać przez połowę miasta? - oburzyłam się.
- Po prostu nasz Robercik boi się o swoje  autko - wtrącił Wojtek.
- No pięknie! - warknęłam.
- Nie denerwuj się - posłał mi uśmiech. - Dobrze masz te kluczyki, ale prosze Cię uważaj.
- Dobrze mamusiu - zaśmiałam się. Robert chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się. - Nie zasłużyłeś - zaśmiałam się i pokazałam mu język.
- Ech... - westchnął i spuścił głowę.
- Dobra ja już idę - odparłam. - Do później.
- Na razie - odparli chórem. Wyszłam z hotelu i skierowałam się do auta ukochanego. Wsiadłam do niego i ruszyłam w stronę rodzinnego domu. Byłam pod nim jakieś 45 minutach. Wysiadłam z auta i patrzyłam się na mój dawny dom. W ogóle sie nie zmienił. Weszłam na posesję i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem, po chwili drzwi sie otworzyły.
- Córeczko! - krzyknął tata i mocno mnie przytulił.
- Cześć tato - zaśmiałam się. - Zaraz mnie udusisz.
- Przepraszam, ale strasznie się ciesze, że przyjechałaś.
- Ja też - odparłam.
- Chodź, wejdź - zaprosił mnie do środka i byłam zdziwiona, ponieważ nic się w nim ie zmieniło gdy wyprowadziłam się do Niemczech.
- Nic tu się nie zmieniło - powiedziałam.
- Przypominam sobie w ten sposób dawne czasy - uśmiechnął się. Weszliśmy do salonu i zobaczyłam na szafkach moje zdjęcia z rodzeństwem.
- Odzywali się do Ciebie? - zapytałam biorąc jedno ze zdjęć do ręki.
- Nie - odparł ze smutkiem. Od małego nie miałam dobrych kontaktów z rodzeństwem. Przed moją przeprowadzką pokłóciłam się z nimi.
- Zmieńmy temat - posłałam mu uśmiech. - Załatwiłeś mi te odwiedziny?
- Tak, za 10 minut musisz już tam być.
- Okej dziękuje. To ja już będę jechać - podeszłam do niego i dałam mu buziaka.
- Przyjedź później z Robertem - przytulił mnie.
- Zobaczymy - posłałam mu uśmiech i wyszłam. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę więzienia. Po 5 minutach byłam już na miejscu. Nie pewnie wysiadłam z auta i podeszłam do wejścia. Otworzył mi drzwi jeden z policjantów i zaprowadził mnie do sali odwiedzin. Usiadłam na krześle przed małym stole i czekałam na moją matkę. Po chwili przyprowadzili ją. Usiadła na krześle, na przeciwko mnie i rozkuli ją.
- Córeczko - z jej oczu popłynęła łza.
- Cześć ma...mamo - zawahałam się.
- Co u Ciebie? Jak się czujesz? Jak się czuje dzieciątko?  - zadawała mi milion pytań.
- U mnie dobrze i czuję się dobrze, a z dzieckiem również wszystko w porządku - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- To dobrze, a jak Ci się układa z Ro... - przerwałam jej.
- Mamo wiesz dobrze, że nie po to tu przyszłam.
- Tak wiem.
- Muszę się Ciebie o to spytać. Czemu chciałaś mnie chronić przed Kamilem? Co on takiego zrobił? - spytałam.
- Bo... bo on handlował dziewczynami, wywoził je za granice, żeby pracowały jako prostytutki - i w tym momencie serce mi zabiło mocniej, a po policzkach spłynęły mi łzy.  - Dlatego to zrobiłam. Chciałam Cię chronić i tylko taki sposób wymyśliłam.
- Nie... nie to nie prawda! - krzyknęłam, nie mogłam raczej nie chciałam w to wierzyć. - Mężczyzna, którego kochałam chciał, abym była dziwką....
- Proszę kochanie, nie płacz - podeszła do mnie i mocno przytuliła. Ucieszyłam się, bo brakowało mi jej ciepła. Wtuliłam się w nią, po mimo wszystko nadal byłam na nia zła, ale wiem, że zrobiła to dla mojego dobra.
- Dziękuje - wyszeptałam przez łzy.
- Nie masz za co - odparła. Opanowałam płacz i otarłam łzy.
- Kiedy wychodzisz?
- Za niecały miesiąc - posłała mi uśmiech.
- To dobrze. Ja już będę się zbierać - rzuciłam.
- No dobrze, prosze Cię nie myśl o nim.
- Postaram się - przytuliłam ją i wyszłam z sali odwiedzin. Ochroniarz odprowadził mnie do wyjścia. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę hotelu. Po 25 minutach byłam na miejscu, wysiadłam z pojazdu i skierowałam się do środka. Weszłam do swojego pokoju, przebrałam się i położyłam się na łóżko. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś serial. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*****************************************************************
Przepraszam, że nic nie dodawałam, ale miałam próbne testy :C Ale mam nadzieję, że wam się podoba ;p

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 31 cz. II

Gdy Robert pojechał do domu, ja ogarnęłam mieszkanie i oddzwoniłam do Klaudii :
- Jesteś już sama ? - zapytała odbierając telefon.
- Tak jestem już sama - zaśmiałam się.
- Robert był wkurzony no nie ?
- Oj nie przejmuj się nim.
- Dobra, ale ja nie po to dzwonie - zaśmiała się. - Mam do Ciebie sprawę.
- Zamieniam się w słuch - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Mogę jutro z wami zabrać się do Polski ? - zapytała.
- Jasne - zaśmiałam się. - To bądź u mnie tak o 7:50, bo o 8:00 Lewy przyjeżdża.
- Okej, to do jutra i jeszcze raz dziękuje - pożegnała się. Odłożyłam telefon i zaczęłam się pakować. Miałam spakowane dwie wielkie walizki, spakowałam chyba połowę szafy. Zmęczona tym pakowaniem poszłam się umyć i położyłam się spać.
Robert :
Przed stadionem spotkałem Anię i Weronikę. Moja była dziewczyna przeprosiła nas za wszystko i  szczerze mówiąc chyba jej wybaczyłem, ale moja obecna narzeczona ma co do tego wątpliwości. Oczywiście obraziła się na mnie, ale udało mi się ja przeprosić. Po treningu poszliśmy naszą paczką do pubu i spędziliśmy miło czas. Po tym jak wszyscy zaczęli rozchodzić się do domu, ja z polką poszliśmy do jej domu.  Tam spędziliśmy upojny wieczór. Wyszedłem od niej o 23:25 i pojechałem do siebie. Musiałem się jeszcze spakować. Gdy znalazłem się w mieszkaniu, usłyszałem śmiechy dobiegające z sypialni Mileny. Postanowiłem to sprawdzić, w przedpokoju zdjąłem kurtkę i wszedłem na górę. Zapukałem w drzwi od pokoju mojej siostry i nagle wszystko ucichło.
- Proszę - usłyszałem znajomy mi głos.
- Już wróciłem - uśmiechnąłem sie wchodząc do środka. Gdy tylko się tam znalazłem, moim oczom ukazał się trochę dziwny obrazek. Milena i Leo leżeli w łóżku i kątem oka, dostrzegłem bluzkę mojej siostrzyczki, która leżała przy szafce nocnej.
- Ee...  - speszyła się Milena - Co tak szybko wróciłeś ....?
- Jutro zaczyna się zgrupowanie i jadę do Polski, a muszę się jeszcze spakować - odpowiedziałem - Ale ja wam chyba przeszkodziłem ? Więc mnie już tu nie ma.
- Później pogadamy - rzuciła Milena.
- Dobrze - posłałem jej uśmiech. - A Leo, a ty jedziesz do Kazachstanu ?
- Lece i właśnie się będę zbierał - odparł Leonardo.
- Dobra ja idę się pakować - wyszedłem od nich. Skierowałem się do swojej sypialni, wyjąłem z szafy walizkę i zacząłem się pakować. Zajęło mi to jakieś 2 godziny. Gdy już wszystko spakowałem, poszedłem do łazienki się umyć i położyłem się spać.
Następnego dnia :
Obudziłem, znaczy budzik mnie obudził o 6:45. Niechętnie zwlokłem się z łóżka. Jedną nogą jeszcze spałem, a drugą byłem w rzeczywistości. Zaspany wyszedłem z sypialni i zszedłem do kuchni.
- Cześć braciszku - przywitała mnie Milena, dając mi buziaka w policzek.
- Cześć - powiedziałem zaspany. - Co ty tak wcześnie wstałaś ?
- O 7:20 mam samolot do Polski - usmiechnęła się.
- To przecież możesz zabrać się ze mną i Weroniką.
- Nie chce wam się narzucać - uśmiechnęła się. - A poza tym ja i tak tu wracam.
- Jak to ? Tak na stałe ? - zdziwiłem się.
- Tak, na stałe - promieniała ze szczęścia.
- A gdzie będziesz mieszkać ? - zapytałem.
- Z Bittencourtem.
- O to jednak was coś łączy - zaśmiałem się - Ciesze się, że jesteś szczęśliwa.
- Ja też się ciesze, a teraz masz - podała mi talerz z kanapkami - Ja już muszę iść.
- No pa, a i mam nadzieje, że będziesz na naszym meczu.
- Oczywiście - zaśmiała się, przytuliła mnie i wyszła. Zjadłem śniadanie, zmyłem naczynia i poszedłem na górę się umyć. Wziąłem kąpiel, ubrałem się i sprawdziłem czy wszystko spakowałem. Była już 7:20 więc zacząłem się zbierać. Zniosłem walizkę na dół i zarzuciłem na siebie ala kurtkę. Zakluczyłem dom i wsiadłem do auta. Ruszyłem do mieszkania Weroniki, dotarłem do niego po 20 minutach, ponieważ trafiłem na korki. Wysiadłem z samochodu o zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzyła mi je Klaudia :
- Cześć Robert - uśmiechnęła się.
- Cześć - odwzajemniłem uśmiech - Jest Weronika ?
- Tak, wchodź do środka - młoda polka weszła do mieszkania, a ja poszedłem w jej ślady. Weszliśmy do salonu, gdzie była moja narzeczona i pakowała coś do torebki.
- Cześć kochanie - podszedłem do niej, złapałem ją w pasie, obróciłem i namiętnie pocałowałem.
- Cześć misiu - odwzajemniła pocałunek. - Kotuś, Klaudia zabierze się z nami, okej ?
- Jasne - uśmiechnąłem się. - A jak się czujesz ? Mały szkrab kopał tak jak wczoraj ?
- Dobrze się czuje. Kopał, ale nie tak mocno, chyba twoje słowa podziałały - zaśmiała się. Lubię kiedy ona się śmieje.
0 Słucha się tatusia - wyszczerzyłem się - My tu tak gadu - gadu, a czas nas goni.
- No to zbieramy się - rzuciła żona Mario. Dziewczyny zaniosły walizki do przedpokoju, gdy tylko je zobaczyłem to złapałem się za głowę.
- Więcej walizek to  się nie dało ? - zapytałem.
- Nie dało się kochanie - zaśmiała się psycholog BVB i cmoknęła mnie w policzek. Złapałem te walizki i zapakowałem do bagażnika. Weronika zakluczyła drzwi i ruszyliśmy w drogę. Przez połowę drogi, dziewczyny gadały tylko o tym, że w końcu spotkają się ze starymi znajomymi ze szkoły. Gdyby jechał z nami jakiś chłopak, to bym wygonił Weronikę na tył do Klaudii. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.
- Odbiorę, a ty prowadź - rzuciła ukochana i nawet nie zdążyłem zaprotestować jak odebrała. Nie wiedziałem z kim ona tak rozmawia przez ten telefon. Kiedy skończyła rozmawiać od razu się spytałem :
- Kto dzwonił ?
- Piszczek - odpowiedziała.
- Co chciał ? - rzuciłem.
- Pytał się czy już wyjechaliśmy, bo oni za jakąś godzinę będą w Polsce - uśmiechnęła się.
- A  no dobra - odparłem. Dziewczyny przez dłuższy moment jeszcze o czymś gadały, ale nareszcie zasnęły. Zrobiłem krótki postój po to, aby je przykryć kocami. Ruszyłem w dalszą drogę. Po jakiś 3-4 godzinach wjeżdżaliśmy do Warszawy i dopiero wtedy dziewczyny się obudziły.
- Gdzie jesteśmy ? - zapytała manager Borussii.
- No już jesteśmy w Wawie i zaraz będziemy w hotelu - odpowiedziałem trochę zmęczony tą jazdą. Po 10 minutach byliśmy już pod hotelem. Nareszcie wyprostowaliśmy kości.  Wzięliśmy bagaż i ruszyliśmy ku hotelowi. Gdy tylko do niego weszliśmy, dziewczyny doznały szoku, a dla mnie to nic nowego, ponieważ na każdym zgrupowaniu tu byłem.
- Boże jak tu pięknie ! - zachwyciła się Klaudia.
- Jeszcze nigdy nie byłam w tak pięknym miejscu - powiedziała Weronika z uśmiechem.
- Teraz kochanie będziesz częściej - zaśmiałem się i pocałowałem ją. Zauważyłem całą kadrę i podeszliśmy do nich :
- Hej - przywitałem się ze wszystkimi.
- Lewy ! - krzyknął Wojtek i się na mnie rzucił. Najbardziej z kadry przyjaźniłem się ze Szczęsnym, nie liczę już Kuby i Łukasza, bo z nimi to przyjaźnię się od lat.
- Wojtek ! - również ucieszyłem się na jego widok. Zrobiliśmy misiaka jak zawsze.
- Stęskniłem się - zaśmiał się Szczęsny.
- Ja również.
- Bo będę zazdrosna - wtrąciła się Weronika z uśmiechem na twarzy.
- A co to za piękna dziewczyna ? - zapytał Kosecki podchodząc do niej i zaczął zarywać do niej.
- No Kubusiu muszę Cię poinformować, że jest to moja narzeczona - posłałem mu uśmiech. - Przedstawiam wam moją przyszłą żonę, Weronikę.
- Cześć - każdy się z nią przywitał.
- Witamy w rodzinie - zaśmiał się Fornalik.
- Witam i bardzo się cieszę, że mogę was poznać, bo do tego momentu znałam was tylko z internetu lub telewizji - uśmiechnęła się moja miłość życia.
- A tu poznajcie przyjaciółkę Weroniki i żonę Goetzego, Klaudie - pokazałem na dziewczynę.
- Hej - posłał im uśmiech.
- Hejka ! - odwzajemnili uśmiech.
- Halo panowie my tu pogaduchy uskuteczniamy, a praca czeka - wtrącił Waldemar - Teraz podzielę wam pokoje. Lewy, Piszczek, Błaszczu i Szczęsny  razem w pokoju 309. - rzucił i resztę chłopaków również rozdzielił.
- Trenerze,a mógłbym mieć pokój z moją narzeczoną ? - zapytałem trenera.
- Chciałbym, ale wole nie ryzykować i wolałbym, abyś się skupił na treningach - odparł.
- Ale ...
- Robert - popatrzyła na mnie Weronika.
- No dobrze - spuściłem głowę.
- Więc tak, nasze pięknie panie będą mieszkać w pokoju 310. - uśmiechnął się trener. Wszyscy wzięli od niego klucze i ruszyli do swoich pokoi ....
**************************************************************
Druga część :) Mam nadzieje, że się podoba <3 Komentarze mile widziane ;*

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 31

- Co tu robisz ? - skierowałam się do Ani.
- Przyszłam porozmawiać z Robertem, ale dobrze, że jesteś - powiedziała.
- O czym chcesz rozmawiać ? - zapytałam oschle.
- Chciałam was przeprosić za to, że przeze mnie się rozstaliście i mieliście kłopoty - spuściła głowę. - Naprawdę nie chciałam tego wszystkiego, po prostu byłam chorobliwie zazdrosna o Roberta i nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że on jest szczęśliwy z kimś innym. Teraz zrozumiałam swój błąd ....
- Twoje przeprosiny nic nie zmienią. Nie cofną niczego - wkurzyłam się. W sumie to zrozumiałam i tak jakby jej wybaczyłam, ale nie byłam do końca przekonana, czułam, że z tego wyniknie coś niedobrego.
- Kochanie uspokój się - powiedział Lewy.
- Rozumiem ją - rzuciła Ania i poszła.
- Weronika nie musiałaś na nią tak naskakiwać. Przyszła tu i przeprosiła nas - powiedział zdenerwowany piłkarz BVB.
- Nie mów, że ty jej tak wszystko odpuściłeś ?!
- Nie, ale ona może naprawdę się zmieniła - rzucił Lewandowski
- Nie wierzę w Ciebie ! Wiesz co idę sobie - wkurzyłam się, że tak łatwo jej uwierzył. Podeszłam do dziewczyn.
- Co ona chciała ? - zapytała Klaudia.
- Przeprosiła nas za wszystko co nam zrobiła i oczywiście nasz kochany Robercik jej wybaczył ....
- A może ona naprawdę się zmieniła ? - zapytała żona kapitana reprezentacji.
- Wy też ? - wykręciłam oczami do góry.
- Dobra koniec tego tematu - postanowiła Ewa. - Idziemy z chłopakami na piwo.
- Nie wiem czy mam ochotę - odparłam.
- Masz i koniec kropka - postanowiła za mnie żona Mario. Dziewczyny ruszyły w stronę piłkarzy, a ja poszłam w ich ślady niechętnie. Każda podeszła do swojego męża, a ja postanowiłam iść sama z tyłu. Patrzyłam jak gromadka przede mną się z czegoś śmieją. Miałam już do nich podejść, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.

- Kotek, a ty co tak sama idziesz ? - usłyszałam głos napastnika Dortmundu.
- Nie ważne - odpowiedziałam i jednocześnie zdjęłam dłonie Roberta z mojego ciała.
- Nadal obrażona ?
- A jak myślisz ?
- Czyli, że tak.
- A dziwisz się ? Ty jej od razu wszystko wybaczyłeś, a wiem dlaczego .... - urwałam.
- Niby dlaczego ? - zapytał patrząc na mnie.
- Bo ty ją nadal kochasz - spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- E gołąbeczki, a wy co ? - wtrącił się Reus.
- Blondasku jeżeli zaraz stąd nie odejdziesz to oberwiesz - pogroziłam Marco.
- Okej ... - i dołączył do innych. Trochę źle się czułam, że tak na niego naskoczyłam, ale przy pierwszej lepszej okazji go przeproszę.
- Weronika ja jej nie kocham. Kocham tylko Ciebie - powiedział Lewandowski.
- Ja też Cię kocham - odpowiedziałam i się do niego przytuliłam. Spojrzałam w jego niebieski oczy i pocałowałam go namiętnie. W swoich objęciach dołączyliśmy do reszty przyjaciół. W miłej atmosferze doszliśmy do pubu. Zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy rozmawiać. Dużo się śmialiśmy, w sumie to tylko nas było słychać. Po krótkim czasie przyszłam do nas kelnerka.
- Co podać ? - zapytała młoda, piękna kelnerka. Od razu zauważyłam, że ślini się na widok Roberta.
- Ja poproszę szklankę wody, a ty kochanie - zapytałam mojego ukochanego i pocałowałam go. Obserwowałam zachowanie tej kelnerki i można było dostrzec, że głupio jej się zrobiło.
- Ja się napije piwa, a wy ? - odparł Lewy i zapytał innych. Reszta chłopaków chciała to samo tylko my z dziewczynami wzięłyśmy szklankę wody. Gdy kelnerka przyniosła nasze zamówienie wszyscy zaczęli pić i każdemu dopisywał humor.
- Kiedy zaczynacie zgrupowania ? - zapytała Klaudia.
- A no właśnie. No bo zgrupowania zaczynają się od jutra, no i ja z Piszczkiem i Lewym lecimy do Polski, a reszta do Kazachstanu - odpowiedział Błaszczykowski.
- Mam nadzieję, że lecisz ze mną kochanie - uśmiechnął się mój narzeczony.
- Oczywiście - odwzajemniłam uśmiech i dałam mu buziaka.
- Maaaario - zaczęła słodko moja przyjaciółka od lat.
- Kochanie wiem o co Ci chodzi i mówię nie, bo trener kadry zabronił - odparł Goetze i na pocieszenie dał jej buziaka.
- No to ja jadę do Polski - westchnęła.
- Ty Lewusek w tych meczach musisz się przełamać - rzucił Leitner.
- Moritz - zgoniłam go.
- Kochanie daj spokój - uśmiechnął się do mnie Robert - Sam chce tego gola strzelić dla siebie i dla kibiców.
- Dasz radę - powiedział Łukasz.
- Dzięki stary - posłał mu uśmiech. Chłopaki zaczęli rozmawiać o rzeczach, które mnie nie obchodziły. Przysłuchiwałam się rozmowie, ale to nie było takie przysłuchiwanie się, bo myślałam zupełnie o czymś innym. Myślałam, że jak będę w Polsce to może odwiedzę mamę i mi to wszystko wyjaśni. Postanowiłam zadzwonić do taty.
- Przepraszam was na chwilę - rzuciłam do znajomych i od nich odeszłam tak, abym wszystko słyszała przez telefon. Wzięłam komórkę i wybrałam numer do ojca, po dwóch sygnałach odebrał :
- Cześć córeczko - przywitał mnie.
- Cześć tatuś - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Coś się stało ? - zapytał.
- Nie, ale mam do Ciebie prośbę.
- Jaką ?
- Bo ja jutro będę w Polsce, bo zaczynają się mecze kadrowe i przyjeżdżam - rzuciłam.
- Bardzo się cieszę - nawet usłyszałam to w jego głosie, tą radość.
- Ale to nie wszystko. Chciałabym odwiedzić mamę, mógłbyś mi załatwić odwiedziny ? - zapytałam niepewnie.
- Nie ma problemu.
- Dziękuje, kochany jesteś - ucieszyłam się. - Tatuś ja już muszę kończyć, jutro pogadamy.
- Już nie mogę się doczekać kiedy przyjedziesz. Papa - rzucił i się rozłączył. Wróciłam do przyjaciół.
- Gdzie byłaś ? - zapytał Lewandowski.
- Musiałam wykonać jeden telefon - posłałam mu uśmiech.
- Do kogo ? - zdziwił się.
- Później Ci powiem.
- Okej, niech Ci będzie - odparł dając mi soczystego buziaka w policzek. Wszyscy wróciliśmy do rozmowy. Popołudnie mijało w miłej atmosferze. Było już dość późno, a dokładniej było już po 20:00. Wszyscy zaczęli rozchodzić się do domu. W objęciach Lewego wyszłam z pubu. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do mnie, do domu. Droga zajęła nam niecałe 10 minut. Wysiedliśmy z pojazdu i podeszliśmy pod drzwi.
- Wejdziesz ? - zapytałam.
- Bardzo bym chciał, ale muszę się jeszcze spakować - odpowiedział.
- Chociaż na chwilkę, porszęęę - zrobiłam słodką minkę.
- Ta twoja mina zawsze na mnie działa - uśmiechnął się.
- Też Cię kocham - zaśmiałam się i pocałowałam go w czubek nosa. Złapałam go za rękę i weszliśmy do środka. Rozpłaszczyliśmy się w przedpokoju i weszliśmy do salonu.
-  Chcesz coś do picia ? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Nie - odparł.
- A jesteś głodny ?
- Jestem głodny - podszedł do mnie i złapał mnie w talii.
- Zrobię Ci coś do jedzenia - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Ale nie jestem głodny w ten sposób - zaczął całować mnie po szyi. Jego pocałunki były takie delikatne, a jednocześnie pełne pożądania. Jego ręce znalazły się pod moją koszulką i błądziły po moim ciele.
- Robert - rzuciłam.
- Ciii ... - obrócił mnie i zamknął moje usta pocałunkiem. Te namiętne pocałunki nabierały na sile. Lewandowski wziął mnie na ręce i kierowaliśmy się do sypialni. Wchodząc po schodach zdejmowaliśmy każdą część garderoby. Doszliśmy do sypialni, Robert położył mnie na łóżku, a sam położył się na mnie. Zdjął ze mnie bieliznę, aja z niego. Po mimo mojego ciążowego brzucha, uprawialiśmy sex. Gdy byliśmy tak nago, Lewy całował mnie w usta, potem w szyję, aż w końcu zszedł w miejsca intymne. Pieścił moje piersi i delikatnie wszedł we mnie. Jego ruchy były delikatne, ale z każdą chwilą nabierały na sile i stawały się coraz szybsze. Gdy tylko we mnie wchodził wydawałam z siebie jęki. Byłam na innym świece, w raju. Całował mnie po całym ciele. Leżałam na nim i wchodził we mnie. Coraz mocniej i mocniej. Wbiłam swoje paznokcie w jego skórę i głośno jęknęłam. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.
- Naprawdę ?! W tym momencie ? - zapytał wkurzony Robert.
- Odbiorę - chciałam z niego zejść, ale on mnie nie chciał wypuścić.
- Oj nie odbieraj.
- Kotek puść - warknęłam, posłusznie mnie puścił, a ja rzuciłam się na łóżko koło niego i sięgnęłam po telefon.
- Halo ? - zapytałam zdyszana.
- Oj chyba przeszkodziłam - usłyszałam głos Klaudii.
- Tak przeszkodziłaś - rzucił Robert.
- Kochanie - spojrzałam na niego karcąco.
- Dobra to ja wam nie przeszkadzam - zaśmiała się przyjaciółka - A i przeproś Lewuska.
- Później zadzwonię - i się rozłączyłam. Odłożyłam telefon na szafkę nocną. Spojrzałam na Lewego.
- Kocham Cię - powiedziałam, a on namiętnie mnie pocałował. Położył się na mnie.
- Ja Ciebie też - całował mnie po brzuchu i coraz niżej. Nagle poczułam mocne kopnięcie.
- Aaaał ! - krzyknęłam zwijając się z bólu.
- Kochanie co się stało ? - zapytał zdezorientowany.
- Maluch mnie kopnął, ale trochę tak z twoją siłą jak grasz.
- Idzie w ślady ojca - uśmiechnął się. - Szkrabie nie możesz tak mamusi kopać, bo ją to boli - napastnik BVB zaczął rozmawiać z brzuchem.
- A jak to będzie dziewczynka ? - zapytałam uśmiechają się widokiem.
- To będzie taka sama jak jej mamusia. - posłał mi buziaka. Spojrzałam na zegarek i była już 23:25.
- Kotek jest juz po 23, a ja jestem nie spakowana - oznajmiłam narzeczonemu.
- Boże już tak późno ? Ja już będę ucieka, bo też muszę się spakować. - uśmiechnął się Robert. Wstał z łóżka i zaczął zbierać ubrania, poszłam w jego ślady. Po chwili byliśmy już ubrani. Odprowadziłam Lewego pod drzwi.
- Jutro przyjadę po Ciebie o 8 - przyciągnął mnie do siebie i lekko musnął moje wargi.
- Dobrze - niechętnie się pożegnaliśmy.
*******************************************************************
No i jest 31 rozdział, ale nie cały. Postanowiłam go podzielić na dwie części, bo jest trochę długi :) Mam nadzieje, że się spodoba :) Komentarze mile widziane :)




piątek, 12 kwietnia 2013

Uwaga !


Rozdział powinien niedługo się pokazać, ponieważ muszę go tylko przepisać, ale jest dość długi i nie wiem ile mi to zejdzie :) Mam nadzieje, że nie jesteście na mnie źli, że tyle was trzymałam, ale wiecie sami jak to jest :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 30

Obudził mnie nieznośny budzik. Nienawidziłem tego budzika, wyciągnąłem rękę i go wyłączyłem. Spojrzałem na Weronikę, która słodko sobie spała. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i wstałem. Ostrożnie zamknąłem drzwi od sypialni i zszedłem na dół. Wchodząc do kuchni usłyszałem śmiechy, więc postanowiłem ustać w drzwiach i przyglądać się Milenie i Leonardowi. Robili naleśniki, ale ciasto na naleśniki znajdowało się na nich. Dobrze się przy tym bawili, nagle zaczęli się namiętnie całować więc wkroczyłem do akcji.
- Ekhmmmm - odchrząknąłem - Dzień dobry gołąbeczki - szybko się od siebie odsunęli, a ja tylko się śmiałem pod nosem.
- Cześć braciszku - speszyła się moja kochana siostrzyczka.
- Cześć Lewy - rzucił Leo.
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko ukradnę wam parę naleśników i znikam - powiedziałem do nich i skubnąłem naleśniki, które udało im się usmażyć. - Siostrzyczko masz tutaj mąkę - pokazałem na włosy, a ta ja szybko z trzepała.
- Weronika jeszcze śpi ? - zapytała Milena.
- Tak, a co ? - zapytałem.
- Muszę z nią pogadać - posłała mi uśmiech.
- Dzień dobry kochani - usłyszeliśmy zaspany głos ciężarnej, która przeciągała się w wejściu. - Cześć tygrysku - podeszła do mnie i złożyła mi czuły pocałunek.
- Cześć słoneczko - odwzajemniłem pocałunek.
- Pasuje Ci ta bluzka Roberta - zaśmiał się młody piłkarz Borussii.
- A no, bo moja - zacząłem się śmiać.
- O naleśniki - powiedziała Weronika i zabrała mi talerz z jedzeniem, i poszła usiąść do stołu.
- Kochanie, ale te naleśniki były dla mnie - zrobiłem obrażoną minę i tupnąłem nogą jak małe dziecko.
- Robert nie zachowuj się jak małe dziecko - odparła moja ukochana śmiejąc się.
- Braciszku zaraz będą następne naleśniki - rzuciła Milena. Czekałem niecierpliwie na to jedzenie, bo nie dość, że byłem głodny to jeszcze spieszyłem się na trening. Po chwili na stole pojawiło się jedzenie, wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Leośku idziesz dzisiaj na trening ? - zapytałem.
- Idę - odpowiedział.
- Robercik, na którą macie trening ? - zapytała Weronika.
- Na 10:30
- Odwieziesz mnie przed treningiem do domku ? - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, spojrzałem na zegarek i pobiegłem na górę. Ubrałem się, spakowałem treningową torbę i zbiegłem na dół. Wziąłem dwa bidony, jeden z wodą, a drugi z energetykiem. Po chwili z torbą treningową zbiegł Leonardo. Przy drzwiach stała Weronika w mojej bluzce.
- Czyli znaczy, że nie - zaśmiała się.
- Przepraszam kotku. - pocałowałem ją. - Pociągasz mnie w tej bluzce - wyszeptałem jej do ucha. Na jej wargach zagościły moje wargi.
- Leć, bo się spóźnisz - pożegnaliśmy się i pędem ruszyliśmy na stadion. Każdy wsiadł do swojego auta i z piskiem opon ruszyliśmy na Signal Iduna Park. Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce, ponieważ trafiliśmy na korki. Wysiedliśmy z samochodów i biegliśmy ile sił w nogach do szatni. Wparowaliśmy do niej :
- No nareszcie jesteście - zaśmiał się Reus. Przebraliśmy się w stroje treningowe i gotowi ruszyliśmy na trening. W dobrych humorach weszliśmy na murawę, gdzie czekał już na nas Klopp.
- Witajcie pieseczki - przywitał nas ciepło. Ciągle zastanawialiśmy się czemu od do nas tak mówi.
- Trenerze, czemu mówisz do nas " pieseczki " ? - zapytał Langerak.
- Hahahaha - wybuchł śmiechem. - Bo jesteście takimi moimi posłusznymi pieseczkami.
- Bardzo śmieszne - odparł sarkastycznie Mario.
- Nie narzekajcie, a teraz do ćwiczeń. Na początek 15 kółek - powiedział trener i my poszliśmy biegać.
- Leo ! - zawołałem Bittencourt'a, podbiegł do mnie.
- Co jest ? - zapytał.
- Nie mów na razie reszcie, że Weronika została i, że jej się oświadczyłem - poprosiłem go.
- To ty jej się oświadczyłeś ?! - zapytał zdziwiony.
- Cicho ! To Mile Ci nie powiedziała ?
- Nic mi nie mówiła - odparł.
- Nie mów nikomu.
- Milczę jak grób.
- Dzięki, i jeszcze jedno. Jeśli skrzywdzisz moją siostrę to będziesz miał ze mną dotyczenia - pogroziłem mu i zaczęliśmy się śmiać. - Ale nie na serio, jeszcze nigdy nie widziałem jej tak uśmiechniętej i szczęśliwej jak teraz odkąd zaczęliście się spotykać.
- Masz moje słowo - uśmiechnął się. - A jak Ci się układa z Weroniką ?
- Od naszego zerwania dogadujemy się jak nigdy dotąd, miej się kłócimy i to nam odpowiada - uśmiechnąłem się.
- To dobrze - skończyliśmy biegać i rozegraliśmy mecz. Nasz trening skończył się o 13:00 i myślałem, że pojawi sie na nim Weronika z Mileną, ale one nie przyszły. Pewnie mają babskie popołudnie. Zmęczeni poszliśmy do szatni się odświeżyć.
- Jedziemy na piwo ? - zapytał Łukasz.
- Jasne - odpowiedzieliśmy równocześnie. Gdy każdy był już gotowy, ruszyliśmy do wyjścia ze stadionu. Wyszliśmy i kierowaliśmy się do najbliższego pubu. Jednak przed stadionem spotkałem ....
Weronika :
Gdy chłopaki pojechali na trening my z Mileną zostałyśmy same.
- Milena, a gdzie jest twoja mama ? - zapytałam, zauważając nieobecność pani Iwony.
- Wczoraj wieczorem musiała wrócić do Polski, bo wypadło jej coś z pracy - odpowiedziała.
- Aha.
- Weronika ? Możemy pogadać ? - zapytała
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.
- Bo niby jestem z Leonardem, ale sama nie wiem czy to chłopak dla mnie ... - zaczęła niepewnie. - On ma dopiero 20 lat,  ja jestem o wiele starsza od niego. Co o tym pomyślą inni ?
- Milena nie możesz zwracać uwagi na innych i myśleć co oni powiedzą o was. - rzuciłam . - Kochasz go ? Jesteś z nim szczęśliwa ?
- Jasne, że go kocham i jestem z nim szczęśliwa, to przy nim czuje, że znowu żyje, czuje się przy nim bezpieczna i mogę mu zaufać - rozmarzyła się.
- No więc właśnie. Kochasz go i nie przejmuj się niczym. Jeśli ludzie zobaczą, że wy się naprawdę kochacie i jesteście ze sobą szczęśliwi, to zaakceptują to - uśmiechnęłam się.
- Masz rację. Jesteś wspaniała, dziękuje - przytuliła się do mnie.
- Nie ma za co - byłam z siebie dumna, że jej pomogłam. - Pójdę się przebrać we wczorajsze ciuchy i jak to zrobię, to pójdziesz ze mną do mojego mieszkania ?
- Jasne, to ja też idę się ubrać - obydwie skierowałyśmy się do swoich sypialni. Weszłam do łazienki, ubrałam się i uczesałam. Zeszłam na dół, a tam czekała już na mnie siostra Lewandowskiego. Zakluczyłyśmy dom i skierowałyśmy się do mnie. Pogoda była cudowna, świeciło słońce i było ciepło, w końcu lato. Postanowiłyśmy się przejść.
- Kochasz Roberta ? - nagle zapytała Milena.
- Oczywiście, że go kocham i jestem szczęśliwa, że będziemy mieć dziecko - uśmiechnęłam się.
- Znasz płeć dziecka ?
- Nie, chcemy dopiero się dowiedzieć po porodzie.
- To już za parę miesięcy - zaśmiała się.
- Wiem i trochę się boje - nie zauważyłam kiedy doszłyśmy - Oto mój dom - wskazałam reką i poszłam otworzyć drzwi. Weszłyśmy do domu i od razu powędrowałam na górę po nowe ciuchy. Weszłam do sypialni, otworzyłam garderobę i wzięłam zestaw ciuchów odpowiednich do pogody. Przebrałam się w nie i zeszłam na dół do Mileny. Rozglądała się po mieszkaniu, choć już w nim była.
- Co się tak rozglądasz ? - zapytałam szczerząc się.
- Nadal nie wierze, że ten dom sama udekorowałaś - odparła
- Trzeba było - zaśmiałam się - Może zadzwonimy do Agaty i Ewy, żeby do nas przyszły i zrobimy sobie babskie popołudnie ?
- Super pomysł - odpowiedziała. Pospiesznie wzięłam telefon i zadzwoniłam do dziewczyn. Zgodziły się, postanowiłam zadzwonić jeszcze do Klaudii, ona również się zgodziła. - I co, zgodziły się ? - zapytała Milena.
- Jasne - odparłam. - Zrobię jakieś jedzenie.
- Pomogę Ci - ruszyłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy robić jedzenie. Gotowe rzarcię zaniosłam do salonu na stolik. Usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam je otworzyć.
- Cześć ! - krzyknęła Ewa z Agatą i się przytuliłyśmy.
- Hej - uśmiechnęłam się. - Zapraszam do salonu - wskazałam ręką w stronę pomieszczenia i skierowałyśmy się tam.
- Hej dziewczyny - przywitała się Milena.
- Mila ! - ucieszyły się. Dziewczyny rozmawiały, a dzwonek ponownie rozbrzmiał.
- Otworze - i ruszyłam do drzwi, otworzyłam je.
- Cześć grubasku - przywitała mnie Klaudia.
- Cześć, zaraz kopa dostaniesz - zaśmiałam się. Weszłyśmy do środka. W salonie słychać było tylko śmiechy.
- Z czego się śmiejecie ? - zapytała Klaudia wchodząc do salonu.
- Ze zdjęcia Roberta i Weroniki - powiedziała Piszczek.
- Bardzo śmieszne - powiedziałam podchodząc do niej, aby zobaczyć co to za zdjęcie. Gdy tylko to zobaczyłam sama zaczęłam się śmiać, ponieważ Lewy miał minę w stylu " Me Gusta ". Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Popołudnie spędziłyśmy w miłej atmosferze.
- Jedziemy na trening naszych mężczyzn ? - zapytała Błaszczykowska.
- Jasne - odparłyśmy i wyszłyśmy z domu. Ruszyłyśmy na Signal Iduna Park, po drodze rozmawiałyśmy ile się dało. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy dotarłyśmy na miejsce. Przed stadionem zauważyłam Roberta jak rozmawia z jakąś kobietą, ale dobrze nie widziałam kto to, bo byłam za daleko. Postanowiłam podjeść do nich. Gdy już znalazłam się przy Lewym nie mogłam uwierzyć.
- Robert, co ona tu robi ? - zapytałam.
- Kochanie daj sobie to wytłumaczyć - odpowiedział.
- Pytam się po raz ostatni. Co ona tu robi ? A może inaczej. Co tu robisz ? - skierowałam się do ....
**************************************************
No to macie oczekiwany rozdział :) Długo nie pisałam, bo były święta i szkoła xd Ale teraz będę miała więcej czasu, bo jestem chora i popracuje nad następnym rozdziałem :) Komentarze mile widziane <3