- Czyli to oznacz ? - nie byłem niczego pewien.
- Oznacza to, że musi zostać jak najszybciej przeprowadzona operacja, ponieważ jak będziemy z tym zwlekać, pańska narzeczona może umrzeć razem z dzieckiem.
- Nie pozwolę na to - mimowolnie płynęły mi łzy z oczu. - Jutro zabieram ją do Dortmundu.
- Dobrze, musi pan wypełnić te papiery - podał mi kilka kartek papieru i długopis. Bez zastanowienia wypełniłem je.
- Będę jutro o 7:30 - rzuciłem i wyszedłem z gabinetu. Przytłoczony tą całą sytuacją ruszyłem do sali Weroniki. Wszedłem do środka i bez słowa usiadłem na krzesło przy łóżku. Dziewczyny zauważyły, że coś jest nie tak.
- Robert co jest ze mną ? - zapytała moja narzeczona.
- Nie nic - okłamałem ją.
- Robert czemu mnie okłamujesz ? - usiadła na łóżku. - Spójrz na mnie - podniosła moją głowę na wysokości swojej.
- Bo nie chce w to wierzyć. To jest tylko koszmar, z którego się zaraz obudzę ! - rozkleiłem się.
- Ciii .... - przytuliła mnie do siebie.
- Może zostawię was samych - wtrąciła Klaudia.
- Nie - odparłem. - Jutro wracamy do Dortmundu.
- Co ? Ale jak to ? - zapytała zdezorientowana Weronika.
- Musimy.
- Nie, nie zgadzam się ! Przeze mnie nie będziesz rzucał wszystkiego. Przecież wiem jaki ten mecz jest dla Ciebie ważny i nie pozwolę, aby Cię ominął - wkurzyła się.
- A ja nie pozwolę, abyś umarła, abyście wy umarli ! - krzyknąłem.
- Czemu myślisz, że umrzemy ?
- Ponieważ jak nie przejdziesz szybko operacji, możesz umrzeć, a ja nie chce tego rozumiesz ?! W tej chwili to ty i dziecko jesteście dla mnie najważniejsi, a nie mecz ! - ciągle płakałem, nie mogłem tego powstrzymać.
- Rozumiem - ponownie mnie przytuliła - Proszę Cię nie płacz - głaskała mnie po głowie i poczułem, że też zaczęła płakać. Podniosłem głowę i ją pocałowałem.
- Kochanie ja będę jechał, bo muszę nas jeszcze spakować - posłałem jej wymuszony uśmiech.
- No dobrze - odwzajemniła gest.
- Będę jutro o 7:30, pa kotku - pocałowałem ją czule.
- Pa - odwzajemniła pocałunek. Wraz z Klaudią wyszliśmy od nie, zamówiłem taxi i pojechaliśmy do hotelu. W trakcie drogi żadne z nas się nie odezwało, gdy nagle :
- Nie martw się, wyjdzie z tego - powiedziała menagerka BVB i poczułem jej dłoń na moim ramieniu.
- Mam taką nadzieje - odpowiedziałem. Po chwili byliśmy już pod hotelem, zapłaciłem kierowcy i ruszyliśmy do wejścia. Od drzwi było słychać śpiewy chłopaków, postanowiliśmy tam pójść. W restauracji zastaliśmy całkiem pijanych chłopaków, tylko trener był jeszcze trzeźwy, podszedłem do niego :
- Trenerze możemy porozmawiać ? - zapytałem.
- Jasne - posłał mi uśmiech.
- Muszę wracać jutro do Dortmundu ze względu na Weronikę i nie mogę zagrać w meczu z San Marino - rzuciłem.
- Kurdę, szkoda, ale rozumiem powagę sytuacji i dlatego Cię puszczam.
- Dziękuje trenerze - uścisnąłem jego dłoń - Przekaże pan jutro to chłopakom, bo teraz - spojrzałem na czołgających się kolegów
- Oczywiście, a teraz już idź - pożegnałem się i udałem do pokoju. Najpierw spakowałem polkę, a później siebie. Gdy już to zrobiłem, poszedłem wziąć prysznic i poszedłem spać.
Weronika :
Gdy Robert poszedł razem z lekarzem do gabinetu i cała kadra opuściła pomieszczenie, zostałam sama z Klaudią.
- Jak się czujesz ? - zapytała.
- Szczerze mówiąc to coraz gorzej - posmutniałam.
- To czemu powiedziałaś Lewemu, że lepiej ?
- Ponieważ nie chce, aby się martwił, bo za kilka dni ponownie ma mecz.
- Ale wiesz, że prędzej czy później się dowie od lekarza - spojrzała na mnie.
- Tak wiem, ale mam nadzieję, że nie dzisiaj - odparłam.
- A jak tam dzidziuś ? - zapytała przyjaciółka.
- W sumie to nie wiem, ale wiem jedno, że żyje, bo daje o sobie znak - zaśmiałam się.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze, będziecie wspaniałą rodziną - przytuliła mnie.
- Mam taką nadzieje - wyszeptałam. - Jak tam u Ciebie ?
- Nijak - odpowiedziała ze smutkiem - Próbowałam z nim porozmawiać, dzwoniłam do niego, ale bez skutku.
- Jeszcze z tego nie ochłonął, jak się uspokoi to na spokojnie pogadacie - posłałam jej uśmiech.
- Ja go nie chce stracić ! Kocham go nad życie - rozpłakała się, mocno ją przytuliłam.
- Nie stracisz - wyszeptałam, w tym samym momencie do sali wszedł Robert taki nieobecny i przygnębiony. Bez słowa usiadł na krześle, spytałam się go o co chodzi choć i tak wiedziałam, ale nie wiedziałam, że aż tak źle. Jutro wracamy do Niemiec, do Dortmundu i tam będę miała operację. Postanowili, że już będą wracać do hotelu, ponieważ muszą się spakować.
- Klaudia, a ty z nami wracasz ? - zapytałam.
- Tak, jeśli nie macie nic przeciwko - spojrzała na mnie i Lewego.
- Jasne, że możesz wracać z nami - posłał jej uśmiech, napastnik BVB i reprezentacji. Z sali wyszła Klaudia i zostałam sama z Robertem.
- Kochanie zaopiekuj się nią, bo ona jest tym wszystkim załamana - poprosiłam mojego narzeczonego.
- Oczywiście, a ty odpoczywaj - pocałował mnie i wyszedł. Przez chwilę wpatrywałam się w okno i myślałam na moim sensem życia. Po mimo tej choroby to i tam mam dla kogo dalej żyć. Próbowałam zasnąć, ale bez skutku, więc włączyłam telewizor i akurat leciał mecz Niemcy - Kazachstan. Zdążyłam na drugą połowę, gdzie Niemcy wygrywali 2:0. Do końca meczu utrzymał się taki wynik i te dwa gole strzelił Mario i Marco. Od razu po spotkaniu złapałam za telefon i zadzwoniłam do Reus'a. Po dwóch sygnałach odebrał :
- Halo ? - krzyknął, ponieważ można było się spodziewać, że będzie głośno.
- Hej Marco - uśmiechnęłam się do komórki.
- Hej Weronika.
- Gratuluje wygranej i gola - rzuciłam.
- A no dziękuje - zaśmiał się - Słyszałem, że leżysz w szpitalu, co Ci jest ?
- To nie jest temat przez telefon, jutro wracamy do Dortmundu - powiedziałam. - Jest tam gdzieś koło Ciebie Mario ?
- Ale ... - przerwałam mu.
- Nie ma żadnego, ale. Dawaj mi tego Goetzego - zaśmiałam się.
- Cześć Weronika - usłyszałam głos piłkarza.
- Hej - odparłam. - Gratuluje bramki i zwycięstwa.
- Ja bym nie strzelił bramki ? Tak się nie da - zaśmiał się. - Dzięki.
- Ależ ty skromny.
- Wiadomo - zaśmiał się. - Weronika ?
- Tak ? - zapytałam.
- Jak tam u Klaudii ? - trochę zdziwił mnie tym pytaniem.
- Pytasz się jak tam u Klaudii ?! - krzyknęłam - Mario ona jest w ciąży ! Ona nie może się teraz stresować, a ty jej to utrudniasz. Wiem, że jesteś wściekły i cierpisz dlatego, że Klaudia pocałowała się z Igorem, ale to nie jej wina, to on się na nią rzucił. Proszę Cię przemyśl jeszcze ten rozwód, ona naprawdę Cię kocha, rozumiesz ? - wkurzyłam się na niego.
- Rozumiem, ale skrzywdziła mnie - słyszałam po jego głosie, że posmutniał. - Też ją kocham.
- To nie rozumiem czemu chcesz wziąć ten rozwód ?
- Bo nie wiem czy jej jeszcze ufam.
- Przemyśl to jeszcze - powiedziałam. - Ja już muszę kończyć, papap i jeszcze raz gratuluje.
- Dzięki, papap - pożegnał się i rozłączył. Odłożyłam telefon na półkę obok łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Następnego dnia :
Obudziło mnie łaskotanie. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego koło mnie Roberta.
- Pora wstawać śpiochu - na przywitanie dostałam soczystego buziaka w policzek.
- Jeszcze chwilę - odparłam zaspana z lekkim uśmiechem.
- Nie kotek, nie możesz - ściągnął ze mnie kołderkę.
- Ej ! - zaśmiałam się.
- Trzymaj, tu masz ubrania. Ja idę do lekarza, a ty masz się przebrać - pocałował mnie i wyszedł. Jak mi kazał tak zrobiłam. Poszłam do łazienki i przeraziłam się swojego odbicia. Byłam strasznie blada i schudłam. Przebrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż, aby zakryć wory i sińce pod oczami. Wyszłam z łazienki, a tam czekał już na mnie mój ukochany.
- Pięknie wyglądasz - podsumował.
- Dziękuje - posłałam mu uśmiech.
- Gotowa ?
- Tak - odparłam. Podeszłam do niego, złapałam za rękę i wyszliśmy z sali. - Gdzie jest Klaudia ?
- Czeka na nas na dole - odpowiedział.
- Czemu nie weszła na górę ? - zdziwiłam się.
- Zadzwonił do niej Mario.
- Mam nadzieję, że przemyśli to co mu powiedziałam.
- Gadałaś z nim wczoraj ? - popatrzył na mnie.
- Tak, zadzwoniłam do nich po meczu - odpowiedziałam. - Dobra nie gadajmy teraz o tym.
- Jak chcesz - posłał mi uśmiech. Wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się do auta Lewandowskiego.
- No nareszcie, co tak długo ? - moja przyjaciółka była taka rozpromieniona.
- A Ci co ? - zapytałam.
- To już człowiek nie może być uśmiechnięty ?
- To coś związane z Goetze, zgadłam - posłałam jej swój wredny uśmieszek.
- Można tak powiedzieć - zaśmiała się.
- Dobra dziewczyny, pogadacie sobie w samochodzie - wtrącił się piłkarz. Wsiedliśmy do pojazdu, ja siedziałam sama z tyłu, bo stwierdzili, że będę mogła się położyć jak będę zmęczona. Oni usiedli z przodu, Lewy za kierownicą, a Klaudia na siedzeniu obok. Ruszyliśmy w drogę, Podczas drogi rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po jakiś dwóch godzinach poczułam się senna i postanowiłam, że się zdrzemnę. Śniło mi się, że ....
*******************************************
No i macie 36 rozdział :) Jak wiecie każda historia ma swój początek jak i koniec, i tak samo jest z tą historią :( Pomału zbliżam się do końca :<
Jeju jutro trzymajcie za mnie kciuku, ponieważ mam konfrontację taneczne ! Stresuje się max ;o
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
Świetny rozdzial mam nadzieje ze Wera wyjdzie z tego
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńOna nie może umrzeć proszęęę :D Szkoda że już koniec się zbliża, ale liczę na jakieś nowe opowiadanie o Lewym, bo taki talent nie może się zmarnowac :) Czekam na następny i powodzenia na konfronatacjach i nie stresuj się bo napewno dasz radę :) Trzymam kciuki ;D
OdpowiedzUsuńMam w planach drugie opowiadanie :) Nie mam talentu ;p Nie dziękuje, żeby nie zapeszyć :) <3
UsuńNie no niech nie umiera. Czyżby Klaudia się pogodziła z Mario? Tylko na to czekałam. Mam nadzieję że Weronika z tego wyjdzie. Zarąbisty rozdział. Czekam na następny. Pozdrawiam, ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://now-its-good.blogspot.com/
http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/
Dziękuje i również pozdrawiam ;* W wolnej chwili zajrzę :)
UsuńWspaniały rozdział, tylko błagam nie kończ jakąś śmiercią, niech chociaż na internecie takie historie kończą się dobrze :) Oczywiście tylko sugeruję. Gorąco cię pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńGenialny! Jeju, jak ja uwielbiam to opowiadanie! <3 Faktycznie, smutno by bylo, gdybys zakonczyla to smiercia.. Mam jednak nadzieje, ze wszystko bedzie okej :) Fajnie, ze Wera i Lewy sa ze soba nawet w tak trudnych dla siebie chwilach.. Idealna para! :3 No i ciekawe, czy Mario wybaczyl Klaudii.. Czekam na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńDziękuje ;*
Usuńświetny, świetny, świetny :*
OdpowiedzUsuńŻeby tylko przeżyła i ona i dziecko...
zapraszam do siebie:
http://bvb-ada-story.blogspot.com/
Dziękuje ;* zajrzę jak będę miała czas, ale się postaram ;p
UsuńNie mam talentu ;) Dziękuje ;* Nie dziękuje, żeby nie zapeszyć ;p Dzisiaj wpadnę do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już zaraz koniec :<
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Masz talent :3
Rozdział również super, czekam na nexta :)
Mam nadzieję, że nie umrze, i wszystko się dobrze zakończy :3
Zapraszam do mnie
http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/ - dopiero zaczęłam
http://bvbstory.blogspot.com/
Pozdrawiam ;)
Dziękuje :3
UsuńGenialne ! ;o Czekam na następny rozdział ; * ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje ;*
UsuńJuż nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Mam wielkie nadzieje, że operacja pomoże jej i wszystko wróci do normy. I, że oczywiście dziecku nic nie będzie :) ! Rozdział podsumowując, jest wspaniały i genialny! Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńświetny ! nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! :*
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie : http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/ komentarze mile widziane :)
Dziękuje :*
UsuńGenialne ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga <3
Czekam na kolejny.! ;D
Buziaki ;**
Dziękuje ;**
UsuńJest cudowny ! ; ) daawaj następny !
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Niedługo powinien się zjawić :)
UsuńSkończyłam nadrabianie tw bloga;*** BoSkI ! ;)
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz newsa ? Bo już się nie moge doczekać.♥
W wolnym czasie zapraszam do siebie ;*
http://pilkarz-bvb-na-zawsze-w-moim-sercu.blogspot.com/
Dziękuje ;* Jakoś nie długo :)
Usuń