Gdy byliśmy w szpitalu i czekaliśmy, aż nam coś powiedzą, przyszli Marco, Mario i Leitner. Ucieszyłam się na widok Goetzego, ale też się bałam. Zapytał się czy możemy pogadać, zgodziłam się. Odeszliśmy od chłopaków, ustaliśmy w jakimś kącie. Zapadła niezręczna cisza, ale mój mąż postanowił ją przerwać.
- Czemu mi to zrobiłaś ? - zapytał wpatrując się w podłogę.
- To on się na mnie rzucił - odpowiedziałam.
- Mogłaś go odepchnąć, a ty jeszcze odwzajemniłaś ten pocałunek.
- Próbowałam, był za silny, uwierz mi - z moich oczu spłynęły łzy.
- Wierzę Ci, ale nie ufam jak dawniej - spojrzał na mnie i otarł moje łzy. Nasze twarze były bardzo blisko.
- Przepraszam ... - wyszeptałam. Pocałował mnie niepewnie, ale nasze języki splotły się i nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne.
- Tęskniłem - powiedział między pocałunkami i mnie mocno przytulił.
- Ja też, brakowało mi Cię.
- Kocham Cię - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Ja Ciebie też - posłałam mu uśmiech.
- Jak się czujesz ? Jak maleństwo ?
- Jak na razie dobrze, dzisiaj mam USG, idziesz ze mną ? - zapytałam.
- Oczywiście - pokazał swoje śnieżnobiałe zęby.
- Choć wracamy, może coś już wiedzą - rzuciłam. Nasze palce się splotły i ruszyliśmy do naszych przyjaciół. Gdy znaleźliśmy się koło chłopaków, patrzyli się jakby zobaczyli duchy.
- Co jest ? - zapytałam zdezorientowana.
- Nareszcie wróciliście do siebie - powiedział Lewandowski - Weronika się ucieszy.
- Wiem - posłałam mu uśmiech.
- To dzięki niej przejrzałem na oczy - podsumował Goetze.
- Dobra, dobra - zaśmiał się Reus.
- Coś wiadomo ? - zapytał mój ukochany.
- Nie - odpowiedział Mo. Usiedliśmy na krzesełkach, wtuliłam się w Mario, brakowało mi jego ciepła.
Robert :
Gdy Mario i Klaudia wrócili do nas w objęciach to się ucieszyłem. Mijały kolejne minuty, a ja nadal nic nie wiedziałem. Po 2 godzinach wyszedł do mnie Paweł.
- Robert - zawołał mnie.
- Tak ? - jak poparzony zerwałem się z krzesła i podszedłem do niego.
- Gratuluje synka - posłał mi uśmiech.
- Co ?! Ale jak to ? Termin porodu ma dopiero za niecały miesiąc. - zdziwiłem się, ale i ucieszyłem.
- Tak masz rację , ale musieliśmy zrobić cesarskie cięcie, ponieważ Weronika podczas operacji wykrwawiała się i musieliśmy jak najszybciej uratować dziecko, ponieważ mogło umrzeć - odpowiedział, a po moich policzkach popłynęły łzy szczęścia, że mam synka.
- A co z Weroniką?
- Jak już mówiłem wykrwawiała się na stole, ale udało nam się opanować sytuację, ale straciła dużo krwi. Otarła się o śmierć - odparł.
- Dziękuje za wszystko - przytuliłem się do niego. - A czy operacja ...
- Usunięto guza, a teraz Cię przepraszam, ale muszę iść do twojego syna, zrobić mu badania. - rzucił i odszedł. Wróciłem do przyjaciół cały zapłakany ze szczęścia jak i ze strachu.
- Lewy co jest ? - zapytał zdenerwowany Reus.
- Mam syna ! - krzyknąłem.
- Gratuluje ! - każdy z nich mi pogratulował.
- A co z Weroniką ? - zapytała Klaudia.
- Usunęli jej guza i żyję, ale mogła umrzeć - oznajmiłem.
- Wiedziałam, że da radę - ucieszyła się na wieść, że jej najlepsza przyjaciółka żyję. Z bloku operacyjnego wyszedł lekarz, a za nimi pielęgniarki z łóżkiem, na którym leżała moja ukochana.
- Panie Lewandowski - powiedział doktor.
- Tak ? - zapytałem.
- Wszystko się udało, ale teraz pańska narzeczona musi spędzić 3 tygodnie w szpitalu, aby dojść do siebie.
- Dobrze, a kiedy mogę ją zobaczyć ?
- Jak się obudzi - posłał mi uśmiech i odszedł.
- Co Ci powiedział ? - dopytywał Moritz.
- Że musi zostać na 3 tygodnie w szpitalu - odpowiedziałem.
- Wyzdrowieje - płożył rękę na moim ramieniu.
- My już będziemy się zbierać, ale jak coś się będzie działo to masz do nas zadzwonić - rzuciła Klaudia.
- Dobrze - pożegnałem się z nimi jak i z Reusem i Moritzem. Zostałem sam, poszedłem do bufetu, aby coś zjeść. Gdy zjadłem posiłek wróciłem na salę, do Weroniki. Usiadłem na krzesełku, złapałem jej dłoń i czekałem, aż się obudzi. Przypomniałem sobie, że muszę poinformować kolegów z kadry, więc wyjąłem telefon i napisałem sms'a do Wojtka.
" Operacja się udała, usunęli guza :) "
Długo nie musiałem czekać na odpowiedź :
" No nareszcie ! Wszyscy tu czekali jak na szpilkach na wiadomość od Ciebie :) Wiedziałem, że wszystko będzie dobrze :D "
Odpisałem mu najważniejsze :
" Ale to jeszcze nie koniec. Mam SYNA ! "
Dostałem odpowiedź :
" No to gratulację ! :) Dobra ja kończę, bo idziemy na trening :) "
Już nic mu nie odpisałem. Czekając tak, aż moja ukochana się obudzi, zrobiłem się senny i po chwili zanurzyłem się w sen.
Weronika :
Obudziłam się cała obolała w sali. Strasznie bolała mnie głowa, na nogach czułam straszny ciężar. Lekko podniosłam głowę i ujrzałam śpiącego Roberta. Delikatnie poruszyłam nogami i wtedy obudziłam Lewandowskiego.
- Kochanie - spojrzał na mnie.
- Robert - powiedziałam z lekką trudnością . - Czy ....
- Tak wszystko się udało - posłał mi uśmiech. - Nawet urodził nam się synek.
- Co ? Naprawdę ? - popłakałam się ze szczęścia.
- Tak - przytulił mnie.
- Tak się ciesze - wtuliłam się w niego.
- Jak się czujesz kotku ?
- Wszystko mnie boli, a najbardziej to głowa.
- Wszystko wróci do normy - odpowiedział.
- A kiedy będę mogła wyjść ? - zapytałam.
- Za 3 tygodnie, ponieważ musisz dojść do siebie - odpowiedział na moje pytanie. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i po chwili weszła pielęgniarka z naszym synkiem.
- Dzień dobry państwu, przyprowadziłam waszą pociechę - weszła do środka i dała Robertowi naszego szkraba.
- Jaki malutki - powiedział Robert, po czym po jego policzku popłynęła łza szczęścia. Dal mi malucha na ręce.
- Jaki on piękny - nie mogłam uwierzyć, że to nasze maleństwo. - Będziesz moim oczkiem w głowie - pocałowałam go w czółko.
- Jak mu damy na imię ?
- Nikodem, co o tym sądzisz ? - zapytałam patrząc na narzeczonego.
- Bardzo ładnie - posłał mi uśmiech. - Cześć Nikodem, jestem twoim tatusiem, a to twoja mamusia - i wtedy na małej buźce Nikodema pojawił się uśmiech.
- Poznał nas - powiedziałam pełna szczęścia. Był taki malutki i kruchy. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek.
- Jest śliczny jak jego mamusia - powiedział Lewy po czym dał mi i Nikodemowi buziaka w czoło.
- A nos to ma po tatusiu - zaśmiałam się. Przez kilka godzin siedzieliśmy na łóżku i wpatrywaliśmy się w Niko. Postanowiliśmy, że będziemy mówić na niego Niko, ponieważ jest to krótsze. Robert oczywiście porozsyłał sms'y, że ma syna i po chwili w mojej sali było pełno osób, przede wszystkim chłopaków z BVB. Nawet trener ze swoją żoną przyszedł i tak spędziliśmy miło popołudnie. Gdy wszyscy poszli ode mnie, to przyszli Klaudia i Mario.
- Cześć kochana ! - ucieszyła się Klaudia na mój widok i mocno mnie przytuliła. Dobrze, że nie miałam synka na rękach, bo jakbym miała to by go i mnie udusiła.
- Cześć - posłałam jej uśmiech.
- Pokarz mi twoją pociechę - rzuciła i podeszła do napastnika Borussii. - Jaki on słodki ! Aż chce go się schrupać - zaśmiała się.
- Cała mamusia, bo po tatusiu co nic nie ma - rzucił Mario.
- Zobaczymy jak ty będziesz miał dzieci, też będę podobne do Klaudii, bo po tobie nic nie odziedziczą, bo jesteś za brzydki - Lewy pojechał Mario, aż go zatkało.
- Dobra 5 latki, koniec - zarządziłam. - A właśnie miałaś dzisiaj USG i jak ?
- Zdrowe są - posłała mi uśmiech.
- Zdrowe ? - zdziwiłam się.
- A no nic Ci nie powiedziałam. Będziemy mieli bliźniaki.
- Wow to nieźle Mario się spisał - zaśmiał się mój ukochany.
- Gratuluje - przytuliłam przyjaciółkę. - Możemy pogadać ?
- Jasne - odpowiedziała.
- To my pójdziemy po coś do jedzenia - oznajmił Robert i podał mi Niko, i wyszli.
- Wróciliście do siebie ? - zapytałam.
- Tak, pogodziliśmy się, a to tylko dzięki Tobie - dała mi buziaka.
- Drobiazg - zaśmiałam się - Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, mam wspaniałego narzeczonego i Nikodema. Kocham ich.
- Cieszę się twoim szczęściem - posłała mi uśmiech. Wrócili piłkarze z jedzeniem i piciem, zjedliśmy to co nam przynieśli. Siedzieli jeszcze u nas jakieś 10 minut, potem pojechali do domu.
- Kotek ja też już będę się zbierał, bo jest dość późno - powiedział i pożegnał się ze mną i z Nikodemem. Po chwili przyszła pielęgniarka i zabrała malucha do innej sali. Byłam bardzo zmęczona tym wszystkim i zasnęłam.
************************************************************
No mamy już 38 rozdział :) Tak jak chcieliście, wszystko się udało <3 Każdy komentarz mi dawał mocy, aby napisać kolejny rozdział i za to wam dziękuje <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3