9 miesięcy później :
Weronika :Wzięłam ślub z Marco i jesteśmy szczęśliwą rodziną. Mój mąż zabrał mnie na miesiąc miodowy do Paryża. Było to moje marzenie, które się spełniło. A co najważniejsze jestem w ciąży i spodziewamy się córeczki. Dzisiaj mam termin porodu i mam nadzieję, że pójdzie wszystko jak najlepiej. Dzisiaj jak zwykle wstałam z uśmiechem na twarzy, wstaję tak od dłuższego czasu. Marco jeszcze spał, więc postanowiłam go nie budzić. Poszłam do garderoby, wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w ubrania, które były odpowiednie do mojego stanu i jednocześnie wygodne. Wyszłam z sypialni i poszłam do pokoju Nikodema. Mały jeszcze słodko spał, zamknęłam po cichu drzwi i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i od razu zabrałam się do robienia śniadania. Wyjęłam potrzebne składniki do naleśników i zaczęłam je przygotowywać. Właśnie smażył mi się 3 naleśnik, gdy do kuchni wszedł Reus i Niko.
- Mogłaś mnie obudzić, pomógł bym Ci - podszedł do mnie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- Pomożesz mi, nakryj do stołu razem z małym - uśmiechnęłam się.
- Mamo ja tez chce buziaka - podszedł do mnie i dałam mu buziaka. Wzięli nakrycie i ustawili na stole. Po chwili zjadaliśmy się śniadaniem. Po chwili wszyscy byli najedzeni i postanowiłam posprzątać po posiłku. Wzięłam talerze, gdy nagle poczułam mocny ból w brzuchu.
- Ała ! - krzyknęłam, upuściłam talerze, które się rozbiły.
- Kochanie co się dzieje ? - podbiegł do mnie przestraszony piłkarz, a Niko zaczął płakać, ponieważ się przestraszył.
- Chyba wody mi odeszły.
- O boże ! - krzyknął Reus. Zaprowadził mnie na kanapę, zadzwonił do Lewego, aby przyjechał do małego i zaczął biegać po domu, aby spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
- Reus ! - krzyknęłam, ponieważ znowu miałam skurcz. W tym samym momencie do domu wszedł Robert, a Marco zszedł już gotowy.
- Zajmij się małym - rzucił blondyn.
- Jasne - odpowiedział napastnik. Marco pomógł mi wstać z kanapy i po chwili jechaliśmy już do szpitala.
Marco :
Jechałem jak najszybciej do tego szpitala, nawet nie zwracałem uwagi na czerwone światła. W tym momencie to się w ogóle nie liczyło, liczyło się tylko to, aby jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Po chwili wbiegłem z Weroniką na rękach do szpitala, pielęgniarka od razu podbiegła do nas z wózkiem i jechaliśmy na salę porodową. Przyszedł lekarz i powiedział, że będzie konieczne cesarskie cięcie i wyprosił mnie z sali. Zadzwoniłem do znajomych poinformować ich.
Weronika :
Pamiętam tylko, że pojechaliśmy do szpitala i byłam na sali operacyjnej. Niestety nic dalej nie pamiętam, zamknęłam oczy i już nigdy ich nie otworzyłam.
Marco :
Przyjechali moi przyjaciele i czekali razem ze mną na jakieś wieści. Po godzinie wyszedł lekarz.
- I jak z nimi ? - poderwałem się z krzesła i zapytałem. Lekarz spojrzał na mnie i to mi wystarczyło. - Co z nimi ?!
- Ma pan śliczną córeczkę, jest zdrowa - odpowiedział. - A pani Weronika ... - spuścił głowę.
- Nie to nie prawda ! - krzyknąłem. Wbiegłem do tej sali operacyjnej i zobaczyłem ją jak leży na stole. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Nie czułem jej oddechu na swojej skórze i wtedy nie wytrzymałem, poleciały mi łzy i krzyknąłem na cały głos. Do sali przyszedł Mario razem z Klaudią. Jej, a zarazem moja przyjaciółka rozpłakała się, a Mario próbował mnie odciągnąć od mojej miłości, jednak mu się nie udało. Udało im się mnie oderwać od niej. Nie wierzyłem w to, to nie prawda, to nie dzieje się na prawdę. Poszedłem zobaczyć małą i była taka podobna do Weroniki. Zapytałem co z nią, a pielęgniarka powiedziała, że za dwa dni będę mógł ją zabrać do domu. Wyszedłem ze szpitala, a tam czekało już na mnie stado dziennikarzy.
- Co z pańską żoną i córką ? - zapytał jeden z nich.
- Weronika nie żyję - rzuciłem i pobiegłem do samochodu. Po 10 minutach byłem już w domu. Wszedłem do środka i usłyszałem śmiech Nikodema. Wszedłem do salonu, gdzie siedzieli.
- I jak ? - zapytał Robert. Nic mu nie odpowiedziałem tylko wyszedłem do ogrodu.
- Czemu mi to zrobiłaś ? - mówiłem sam do siebie.
- Reus co się stało ? - usłyszałem głos Lewego.
- Ona nie żyje, rozumiesz ? Nie żyję ! - ponownie uroniłem potop łez. Lewandowski stał i nie wierzył w to co usłyszał.
Narrator :
Napastnik postanowił zostać z przyjacielem i go wesprzeć tak jak on to robił. Poinformował Anię, że nie wraca na noc i wyjaśnił jej wszystko. Dziewczyna chciała przyjechać do nich jednak Robert stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Chłopaki siedzieli w ogrodzie, gdy nagle przyszedł mały Niko.
- Tatuś gdzie jest mama ? - zapytał Reus'a.
- Kochanie mamusia jest tam u góry i patrzy na Ciebie - odpowiedział najłagodniej jak tylko potrafił, bo wiedział, że dla małego będzie to trudne.
- A wróci ? - zapytał.
- Nie kochanie, mamusia już do nas nie wróci - i w tym momencie mały podbiegł do mnie, przytulił się i rozpłakał. Z tego wszystkiego zasnął, poszedłem go położyć i zasnąłem razem z nim.
18 lat później :
Marco bardzo długo zbierał się po stracie ukochanej. Postanowił, że nie podda się bo ma dla kogo żyć. Ma Nikodema i Marcelę, tak postanowił nazwać ich córkę. Codziennie chodzi na grób Weroniki i z nią rozmawia. Nikodem ma już 18 lat i jest szczęśliwy z Olivią, tak z córką Klaudii i Mario. Marcela jest jego oczkiem w głowie i robi wszystko, aby ją chronić. Nadal kocha Weronikę jednak wie, że chciałaby, aby sobie ułożył na nowo życie i był szczęśliwy. Tak też zrobił, poznał piękną Niemkę o imieniu Elena. Jest z nią szczęśliwy i nawet dzieci ją polubiły tak samo jak ona polubiła ich. Marcela wie o swojej mamie i żałuję, że nigdy jej nie poznała. Wie jedno, wie, że nigdy się nie poddała i walczyła do końca. Dziewczyna postanowiła być taka jak mama, dowiaduję się nowych rzeczy od chłopaków z BVB jak i od Klaudii, ponieważ znała ją najdłużej. Weronika, no właśnie Weronika cały czas jest przy nich. Nie jest z nimi fizycznie, ale jest z nimi duszą i jest szczęśliwa z ich szczęścia. Jest szczęśliwa, że patrzyła z góry jak jej dzieci dorastają, żałuję tylko jednego, że nie mogła być wtedy z nimi. Jej śmierć wywołało wykrwawienie się podczas cesarskiego cięcia. Lekarz miał wybór, mógł uratować ją lub jej dziecko. Jednak Weronika podpisała dokument, który mówił o tym, że w razie co mają ratować dziecko, a nie ją. Marco i dzieci są szczęśliwi, ale pamiętają o Weronice.
*****************************************************
O boże poryczałam się ! Przepraszam za takie zakończenie:( Wiem, że mnie za to zabijecie:( Jeszcze raz przepraszam, ale po mimo wszystko mam nadzieję, że się wam spodoba:) No to koniec tej historii, jesteście kochane za tak liczne komentarze <3 Pamiętam jakie były początki, ale teraz już wiem, że miałam dla kogo pisać :* Zapraszam na mojego drugiego bloga :D